Witam moje maleństwa,
Jesteście przecudowni. Wbiliście 4k wyświetleń i 500 gwiazdek. Jestem tak szczęśliwa, że nawet się tego opisać nie da.
Kolejny rozdział specjalnie dla was. Miłego czytania kochani.
Oczywiście wasze komentarze i gwiazdki mile widziane.
Kocham ❣❣❣❣💗
Moment, w którym jako sześciolatka patrzyłam pusto na białą ścianę, był momentem, o którym chciałam zapomnieć. Teraz w wieku osiemnastu lat patrzę na tę samą ścianę. Nie była to podobna sytuacja do tej sprzed paru lat, ale tak samo bolesna. Mogłam stracić brata, którego odzyskałam dopiero parę tygodni temu. Zdążyłam już go pokochać, tak jakby był ze mną od początku. Byłam wycieńczona tym jednym, bardzo okropnym dniem. Zapach szpitalny przyprawiał mnie o mdłości, ale niemiałam zamiaru wyjść.
- Może jednak wrócisz do domu. Wyglądasz blado. - Spojrzałam na ojca, a on patrzył na mnie zmartwiony.
- Mama wie, że to jej syn walczy teraz o życie? - spytałam, olewając to co powiedział.
- Wie, od paru miesięcy wie. Madeleine, tu teraz nie chodzi o mamę. Jedź do domu odpocznij. Jak coś to będziemy dzwonić - odparł, a ja jedynie pokręciłam przecząco głową.
Musiałam tu siedzieć. W końcu to przeze mnie się tu znalazł. Miałam tak okropne poczucie winy, że nie mogłam od tak wyjść. Musiałam mieć pewność, że on żyje.
Pan Duncan krążył w tą i z powrotem, od czasu do czasu klnąc pod nosem. Moja mama siedziała na krzesełku na przeciwko mnie i wyglądała jak ktoś kto całkowicie nie ogarniał co się wokół niej dzieje. Kilka łez spływało po jej policzkach, a oczy były podkrążone i puste. Ona tak samo mogła stracić kogoś, kogo odzyskała niedawno. Nawet dobrze nie znała swojego dziecka i przez całe jego życie była pewna, że ma tylko mnie. Zgaduje, że nigdy, by go nie oddała, gdyby nie wypadek. Żadna matka nie oddałaby własnego dziecka.
- Twój ojciec ma rację. Musisz odpocząć. Chodź zawiozę cię do domu. - Jego delikatny i spokojny głos koił moje rozszarpane nerwy. Spojrzałam na niego delikatnie.
- Nigdzie nie jadę - odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Wzrok wszystkich skierował się w stronę lekarza, który wyszedł właśnie z sali operacyjnej. mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
- Stan Tylera jest stabilny. Stracił dużo krwi, ale kula na szczęście nie uszkodziła żadnego narządu - powiedział, a każdy odetchnął z ulgą.
- Czy teraz możesz wrócić do domu? - spytał cicho Ethan.
- Muszę go zobaczyć.
- Niestety jest to dzisiaj niemożliwe - wtrącił się doktor, uśmiechając się ciepło.
Mój ojciec podszedł do Ethana. Czułam straszne wyrzuty sumienia, że Tyler jest w szpitalu przeze mnie.
- Zabierz ją do domu. Zaopiekuj się nią do czasu jak my będziemy załatwiać sprawy. Masz jej nie opuszczać nawet na chwilę, rozumiesz? Powierzam Ci moją córkę. Skoro i tak już została twoją narzeczoną. - Spojrzałam na ojca ze zmarszczonymi brwiami. - Masz ją stąd zabrać i dopilnować, by nic jej się nie stało. Jeśli coś jej się stanie to nie ręczę za siebie. Nawet nie będę patrzeć na to kim jesteś. Rozumiesz mnie? - mówił przez zaciśnięte zęby. Ethan wciąż pozostawał obojętny na wszystko co się dzieje. Tylko ja widziałam jak bardzo teraz cierpi.

CZYTASZ
Angel Of Death
Teen Fiction"Byłeś moim aniołem śmierci. Dla ciebie byłam w stanie zginąć." °Pretty face, dark soul° Mogą się pojawić: *przekleństwa *sceny erotyczne Nie wyrażam zgody na kopiowanie w jakikolwiek sposób książki Książka jest mojego Autorstwa. Nie jest to żaden...