7.

391 19 6
                                    

Po chwili usłyszałam dość nie miły ton.

-Jeśli chcecie być cali. To lepiej powiedz swojemu tatusiowi, żeby wypuścił z więzienia niewinną Emilly Brook. Uwierz, że znam lepsze sposoby na zemszczenie się, niż utrudnianie głupich warunków jazdy-
po czym człowiek zamilkł, może nawet czekał na moją odpowiedź.

Ale jakim trzeba być psychopatą, żeby powodując prawie wypadek, nazwać to głupimi warunkami jazdy.
Albo inaczej.
Jakim trzeba być człowiekiem żeby, chcieć zrobić krzywdę całej rodzinie.

-Ona jest niewinna, nie zabiła człowieka. - dodał ciszej, jakby do siebie.
Po wypowiedzeniu tych słów, szybko się rozłączył.

Brat patrzył na mnie ze zdziwiona miną.

- Dobrze się czujesz? Pobladłaś- zauważył. Nie myśląc za wiele zawołałam tatę.

Po opowiedzeniu mu całej rozmowy, ojciec wydał się zdezorientowany.

- Dobrze uslyszałaś na pewno te nazwisko? Nic nie przekręciłaś? - pytał wyraźnie zdziwiony.

- No tak, mówił jak potłuczony, ale to akurat wyraźnie wypowiedział - zapewniałam patrząc na niego.

- Jej sprawa zakończyła się 4 miesiące temu i tak dostała mały wyrok za taką zbrodnie. Zresztą, ja tylko przyjechałem jako wsparcie przecież. - mówił z wyraźnym zdziwieniem, układając sobie całą historie w całość.

Po czym stanął zamyślony naprzeciwko okna, dzwoniąc do swojego kolegi.

- No część Cristian. Coś czuję, że będziemy musieli przysiąść przy sprawie sprzed 4 miesięcy, dotyczącej 18 letniej Emilly Brook - mówił, wychodząc z salonu. Kiedy mój brat w końcu się odezwał po dłuższej ciszy.

- Nie dziwi cię skąd ma twój numer? - spytał zaskoczony, patrząc wprost w moje oczy.

- Nie Aaron, tacy ludzie raczej mają swoje niezłe dojścia - odpowiedziałam po chwili kierując się do swojego pokoju.

Już miałam zasypiać kiedy zadzwonił mój telefon.
Tym razem sprawdziłam wyświetlacz z obawą, że to ten sam facet który dzwonił niedawno.
Na szczęście to tylko mój szef.

- No co tam Stelluś, dzwoniłaś - zapytał rozweselony.

- Taak chciałam się zapytać jak spotkanie poszło- zapytałam, na co Hemmin się cicho zaśmiał.

-Stella mów o co chodzi. Oboje wiemy, że ten temat cię nie interesuje.
Zresztą sama mi to mówiłaś, przychodząc ze swoim CV. - i tu miał rację. A myślałam, że się uda. Czy ja zawsze muszę być w błędzie? Przez to czuje jakby moje całe życie było całkowitym błędem.

Dobra raz kozie śmierć, najwyżej będzie po mnie.

- Chciałabym wziąść urlop, przynajmniej na tydzień.- powiedziałam, prawie łamiąc sobie palca przez wyginanie go nieświadomie ze stresu.

Dłuższą chwilę mężczyzna się nie odzywał. Pewnie przez ten czas przeglądał jakie projekty nas czekają w najbliższym terminie.

Przemyślałam propozycje Lilly. Dobrze zrobiłby mi wyjazd w ich strony, w końcu spędziłabym czas ze swoimi przyjaciółmi. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz się widzieliśmy.

-Masz szczęście, ale tylko na tydzień. Później ruszamy z nowym projektem a nie chce żebyś była w tyle. Zaczynasz urlop od jutra.-  W tym momencie już żyłam w bańce mydlanej, nawet go nie słuchałam.

- Szefie, ale ja nie wznoszę sprzeciwu, ja musze mieć ten urlop na juz. Przecież dobrz...- urwałam, po zdaniu  sobie sprawy z tego, że przecież przed chwilą się zgodził.

Zbiór (Nie) Jasnych MyśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz