36.

164 9 10
                                    


I choć zawsze myślałam, że znajdę drogę, w której zawrócę. W tej sytuacji tak nie było. Moje wyobrażenia o moim mieszkaniu, tylko jeszcze bardziej sprawiły, że utonęłam w resztkach nadziei. Bo po otworzeniu oczu, wcale nie zobaczyłam tego czego naprawdę bym chciała, a zwykłą zamkniętą drewnianą beczkę, nad którą wiszę. W gruncie rzeczy dobrze, że straciłam przytomność, przynajmniej nie musiałam widzieć i czuć jak mnie wieszają, jakkolwiek przerażająco to brzmi. Choć mam wrażenie, że się jeszcze nie wybudziłam i chętnie bym się uszczypnęła żeby to sprawdzić, ale w tej sytuacji nawet nie mam jak. Nim zdążyłam się ruszyć i zorientować się gdzie jestem, usłyszałam otwierające się drzwi do pomieszczenia.

- O obudziła się - odezwał się Kain, siadając na krześle naprzeciwko mnie, jednocześnie przyglądając się mi.

- Po co mnie tu trzymacie? - zapytałam bez ceregieli, próbując ruszać swoimi nogami.

Jak mam umrzeć, to przynajmniej chce wiedzieć za co i czy mi się należało, chociaż nie sądzę żebym im jakiś niezły numer wywinęła. Na ogół to się nie zadaje z psychopatami, więc naprawdę wątpię. Chociaż teraz mam ochotę ich wszystkich pozabijać.

- Nie domyśliłaś się? - zapytał, jednocześnie śmiejąc się sam do siebie, na co podniosłam brwi.

Nie mam zielonego pojęcia o co mu chodzi, nie zdziwiłabym się jakby mnie z kimś pomylili. W sumie kto tam wie to ja wiszę do góry nogami,nie zdziwiłabym się jakby przestała mi dobrze krew do mózgu dopływać.

Ale kto to do cholery wymyślił, w najgorszych horrorach tego nie widziałam. Co jak co, ale wyobraźnie mają niezłą jak na psychopatów oczywiście.

- Masz chłopaka i nie wiesz z czym się jego czyny wiążą? - zapytał, unosząc lekko kącik swoich ust.

Chłopak naprawdę wydaje się dość pewny siebie, wcześniej jak go poznałam był totalnym przeciwieństwem tego. Zaczyna mnie już uwierać te zakładanie sztucznych masek przez ludzi. Jakby każdy nie mógłby być sobą, wszystko wtedy byłoby prostsze, ale pewnie nie dla takich ludzi jak on.

- O czym ty człowieku mówisz, ja nie mam żadnego chłopaka - odrzekłam wyraźnie zdziwiona, w międzyczasie chcąc tym razem wyswobodzić swoje ręce.

Aż tak mi nie przygrzało żeby takich rzeczy nie pamiętać, jak to on ma jakieś omamy. No chyba, że jak zemdlałam to dziwnym trafem go znalazłam. Przez niego czuje się jakbym to ja była jakąś psychopatką nie pamiętającą szczegółów ze swojego życia.

- Odświeżę ci pamięć - po czym podszedł do mnie i zwinnym ruchem otworzył beczkę, a jej zawartość mnie przeraziła, w jednej chwili z moich ust wydobył się niekontrolowany pisk, a oddech stał się nierównomierny.

Nie zastanawiałam się co tam może być, byłam wręcz przekonana, że po prostu zwykła woda. Ale słysząc i widząc zawartość, w szybkim tempie uniosłam głowę ku górze, żeby tylko nie patrzeć. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam, że zrobiłam z włosów kitkę, mając rozpuszczone mogło by być naprawdę źle.

- Kain, ja naprawdę nie wiem o kim ty mówisz i proszę zamknij to - odezwałam się prawie płaczliwym tonem, już wolę spłonąć, niż umierać powolną śmiercią. Choć obie wersje mnie przerażają.

- Hemmin, coś ci to mówi? - zapytał Dylan, nonszalancko oparty o drzwi.

- Brayn? to mój przyjaciel, znaczy chyba - odpowiedziałam wyraźnie się zastawiając, próbując w międzyczasie nie patrzeć nadal w dół, co było ciężkim wyczynem.

Chłopakom ewidentnie nie spodobała się moja odpowiedź bo spojrzeli na siebie porozumiewawczym wzrokiem, po czym zaczęli się po prostu śmiać. Dylan nie wiadomo kiedy znalazł się naprzeciwko mnie, kucając spojrzał mi prosto w oczy.

Zbiór (Nie) Jasnych MyśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz