Mężczyzna miał długą czarną brodę, która bardzo rzucała się w oczy. Z początku przez jego wyraźną łysinę na głowie, muszę przyznać trochę się przeraziłam. Oczy miał podkrążone jakby nie spał kilka dni z rzędu, po czym zauważyłam dość znany mi uśmieszek którego nie chciałabym pamiętać za żadne skarby.-Ja, jaa ja muszę iść przepraszam za najście - powiedziałam w kierunku starszego faceta, w międzyczasie podążając szybkimi krokami do drzwi wyjściowych, które dziwnym trafem były zamknięte.
-Uwielbiam wasze zgrywanie grzecznych dziewczynek. A przecież wszyscy wiemy, że jest inaczej - powiedział, a zaraz po tym zaczął podchodzić w moja stronę wolnym krokiem, po chwili wkładając niesforny kosmyk moich włosów za ucho swoimi rękami. W jednej chwili wydawałam się być zdziwiona, bo do jasnej cholery jacy "wszyscy" nikogo tu między nami nie ma.
- Inaczej to ty masz szare komórki w mózgu poustawiane gościu, ja nic nie udaje - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, strzepując tym samym jego rękę z moich policzków, zaskakując samą siebie nienawiścią do tego człowieka.
Po chwili niespodziewanie dostałam w twarz z otwartej dłoni mężczyzny, przez co zauważyłam leżące na podłodze klucze. W szybkim tempie spojrzałam się za jego plecy, on niczego nie świadomy obejrzał się za siebie. Nie tracąc chwili dłużej sięgnęłam po klucze, w międzyczasie przewalając regał, który stał obok mnie, w calu nie umożliwienia mu dalszego podążania w moim kierunku. Nie myśląc za wiele wybiegłam z pomieszczenia, nie patrząc za siebie, po chwili rozumiejąc, że biegnę w nieznane i tak naprawdę to nie wiem gdzie jestem, po czym zwolniłam nabierając oddechu, co było złym posunięciem ponieważ poczułam ból przez pociągnięcie mnie za moje włosy, z nie małą siłą.
-Czasami musisz zrozumieć, że jak sama nie dasz, to sami sobie weźmiemy. - splunął mi prosto w twarz. W tej chwili zrozumiałam, że mężczyzna ma zaburzenia osobowości.
Nie długo po tym przyparł mnie z całej siły do drzewa rozdzierając moją granatową koszule. A ja zrozumiałam, co się teraz wydarzy. I od czego tak bardzo uciekałam, a raczej przed kim.
Po chwili usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu.Słysząc moją ulubioną piosenkę, podniosłam się w zawrotnym tempie, mając przyspieszony oddech.
To był tylko sen Stella, tylko sen uspokój się. To co było już nie wróci.
Po czym zauważyłam na wyświetlaczu bardzo wczesną godzinę, a zaraz po tym chłopaka który się do mnie dobija. Niewiele myśląc odebrałam z zamkniętymi oczami i opadłam na poduszki, które teraz wydawały się być najlepszym miejscem na ziemi.
- Stell, bo ja dzwonię z pewną propozycją - mam ochotę go teraz zabić, ja chce spać a nie gadać o jego propozycjach. Chociaż nie wiem czy zasnę, po tym koszmarze. Był taki realistyczny.
- Zadzwoń do Brayna - po czym chciałam się szybko rozłączyć, ale chłopak zaciekawił mnie pierwszymi swoimi słowami.
- Nocka u ciebie dzisiaj, różowe piżamy nie żebym się wpraszał - powiedział najbardziej chyba ogólnie jak tylko mógł. I jestem niemal pewna, że chłopak właśnie teraz się uśmiecha.
- To bardzo dobry pomysł, a teraz daj mi spać Scoot - nim się rozłączyłam usłyszałam jego mówienie pod nosem przedrzeźniał mnie on po prostu mnie przedrzeźniał, przy tym zmieniając swój głos.
- Zadzwoń do Brayna, zadzwoń do Brayna - Na co cicho się zaśmiałam. Bardzo możliwe, że miałam tego nie usłyszeć, bo chłopak w szybkim tempie się rozłączył.
Nie minęła chwila, kiedy przypomniałam sobie o koszmarze, złapałam się za polik masując go z niewiadomych mi przyczyn. Ale nie na długo, zaraz po tym odpłynęłam w nieznane mi dotąd krainy snów.
CZYTASZ
Zbiór (Nie) Jasnych Myśli
Romance~ Czarna otchłań była jak machina gniotąca wszystko wokół, rozrywała resztki odłamków uczuć - mimo to, pojawiło się słońce, które poraziło ciemność, nie oczekując nic w zamian ~ * ~ I chodź różnili się jak...