BRAYN
Julie, była moją ostatnią zabawką, która godziła się na wszystko. Wiedziała kim jest w moich oczach, ale nadal do mnie lgnęła. Od jakiegoś czasu zaczęła mnie nękać i straszyć, że powie mojej rodzinie czym się zajmuje. Ale takie zastraszanie, to nie zastraszanie, może powiedzieć mojemu ojcu i matce. Tylko żeby nie mieszała w to Stell. Julie była bystrą ciemną blondynką, chociaż czasami naprawdę wydawała się mega pusta.
- Julie, przestań dobrze wiedziałaś na co się piszesz - powiedziałem zgodnie z prawdą. Chciałem już odejść łapiąc brunetkę za rękę.
- Dziewczyno, nie radzę ci się pchać w to. W końcu wymieni cię na jakiś lepszy motor, a wtedy już od tego nie uciekniesz - dodała blondynka, w kierunku Stell która patrzyła niewzruszona.
- Chodź Stell. Mike pisał, że są niedaleko stoku w jakiejś knajpce - powiedziałem, chcąc odwrócić uwagę brunetki od blondynki, która już szła w przeciwnym kierunku.
- O czym ona mówiła? - zapytała się zaciekawiona dziewczyna.
Naprawdę? Dlaczego że wszystkich ludzi na ziemi musieliśmy właśnie spotkać Julie. Nie chciałem poruszać tych tematów ze Stell, doskonale zdaje sobie sprawę, że jeśli powiem coś nie tak, wszystko obróci się na nie moja korzyść.
-O niczym ważnym, kiedyś Ci może powiem. - po czym uśmiechnąłem się, jakby nigdy nic.
- Jaki motor, przecież ty jeździsz autem - powiedziała zdziwiona brunetka.
- No tak. Wydaje mi się, że to była jakaś przenośnia. - powiedziałem pewnie, za nami pierwsze kłamstwo.
Nie chciałem jej okłamywać, naprawdę nie chciałem. Ale musiałem, inaczej sprawy potoczyłyby się nie tak, jak chce. A ona by odeszła z prędkością światła, w sumie każda by odeszła. Gdyby tylko wiedziała jakim dupkiem kiedyś byłem, nawet nie spojrzałaby na mnie. W sumie to nie kiedyś, nadal nim jestem.
W oddali zobaczyłem Scoota biegnącego w nasza stronę, co wyglądało trochę komicznie.
- Czekaliśmy na was, ale doczekać się was nie można, to tutaj przyszliśmy- powiedział Scoot.
- A no i mamy dla was kakao - powiedziała Molly, zaraz po tym podając nam je.
- Hej, jestem Molly. Przyjaciółka tych czterech debili. Dużo o tobie słyszałam, oczywiście tych dobrych rzeczy - powiedziała uśmiechnięta czarno włosa do Stell, która podała jej bez zawahania rękę.
W tej chwili utwierdziłem się jeszcze bardziej, że dziewczyny się polubią. Molly nigdy na nikim nie robiła dobrego wrażenia, zawsze pokazywała jaka to z niej zimna i wyrachowana osoba, ale Stell przywitała w najlepszym swoim wydaniu.
- No oczywiste, że dobrych. Brayn miałbyś coś przeciwko gdyby u mnie też zamieszkała teraz? - zapytał rozbawiony Scoot.
- Scoot to dobry pomysł! Zrobilibyśmy sobie wtedy własne bransoletki! - powiedziała ucieszona dziewczyna, przytulająca Scoota.
Oni są już pełnoletni, a czasami naprawdę się zastanawiam czy właśnie przypadkiem nie wyszli z piaskownicy.
- Myślę, że Merry nie oddałaby cię tak łatwo - powiedziałem chcąc brzmieć wiarygodnie.
Merry myślę, że oddałaby ją za jednego lizaka albo dwa. Ale to ja bym nie potrafił jej oddać. Ale przecież nie powiem tego na głos, bo jestem zwykłym tchórzem. Nawet nie wiem co zrobię, jak już nie będę jej codziennie widywać. Szczerze mówiąc, nawet nie przyjmuje tego do świadomości.
CZYTASZ
Zbiór (Nie) Jasnych Myśli
Romance~ Czarna otchłań była jak machina gniotąca wszystko wokół, rozrywała resztki odłamków uczuć - mimo to, pojawiło się słońce, które poraziło ciemność, nie oczekując nic w zamian ~ * ~ I chodź różnili się jak...