Miał totalnie rację, zawsze jak coś się działo, to obrywałam. I naprawdę dziwne, że jeszcze jestem w całości. Ale to nazywa się po prostu pech. Powinien już minąć, za długo już go mam. Ale z drugiej strony już się przyzwyczaiłam.
Stwierdziłam, że nie będę się już z nim drażnić, pewnie jakbym obmywała ranę sama, to jakimś cudem miałabym ją w oczach.- Stell, błagam podejdź do mnie i usiądź na blacie. Przecież nic ci nie zrobię - powiedział brunet, śmiejąc się pod nosem.
Kurde, jego wypowiedź zabrzmiała naprawdę typowo jak na zboczeńca. Chyba powinnam uciekać od razu, po usłyszeniu słów, że nic mi nie zrobi. W filmach tak zawsze mówią sami zboczeńcy. Najlepszą opcją w tej chwili wydaje mi się, jest zmiana tematu jak najszybciej.
- Gdzie są wszyscy? - zapytałam zaciekawiona, słysząc głucha ciszę. Po czym wykonałam to co chłopak wcześniej zaproponował.
- Ojciec pojechał do firmy. Mama maluję, a Merry pewnie kombinuje jak mi życie uprzykrzyć - powiedział roześmiany brunet, po chwili przemywając moja ranę.
-Oho, sam na sam ze zboczeńcem, zapowiada się naprawdę fajnie - pomyślałam, poczym zaśmiałam się w myślach.
- Boli, daj sama zrobię - powiedziałam pewnym głosem, chcąc sięgnąć po gazik.
- Przestań być uparta, zawsze taka jesteś? - zapytał chłopak z wyrzutem.
- Jak ktoś mnie wkurza, to tak jestem i będę, bo właśnie włożyłeś mi palca w ranę debilu - powiedziałam chcąc zejść z blatu. Co mi się nie udało, ponieważ chłopak w szybkim tempie złapał mnie za biodra, sadzając mnie ponownie na blacie.
Po chwili jego ręce znalazły się po obu stronach mebla, a sam chłopak zbliżył swoją twarz do mojej tak blisko, że słyszeliśmy swoje nierówne oddechy.
- Dlaczego tak bardzo mnie wkurzasz, a tym samym tak bardzo przyciągasz? - powiedział brunet, opierając swoje czoło o moje.
- Nie znam na to pytanie totalnie odpowiedzi- odpowiedziałam zaskoczona jego pytaniem.
Po chwili chłopak oderwał się, nie oddalając twarzy wręcz przeciwnie, chłopak zbliżył się jeszcze bliżej. Poczym poczułam delikatny pocałunek, który chłopak po chwili pogłębił. Przez co dało się wyczuć jego miękkie usta, całkowicie mnie obezwładniły, nie potrafiłam zrobić żadnego ruchu. Jego wodę kolońską dało się wyczuć na kilometr, tak teraz czuję ją jeszcze bardziej, tracę kompletnie rozum. Po chwili oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni, słysząc czyjś krzyk.
-Ja też chcę, ja też chcę hallo ja tu jestem! - krzyczała Merry, którą było już pewnie słychać na całym podwórku.
-Merry, dlaczego nie pukasz? - zapytał brunet z lekkim zirytowaniem.
- Do kuchni mam pukać? Ty się dobrze czujesz? - blondynka odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- To jak, dostanę takiego buziaczka? - zapytała dziewczynka, kiedy nikt nie odpowiedział jej na pytania.
- Merry, idź się pobawić lalkami proszę cię. - powiedział chłopak, sięgając po wodę.
- Ale ja też tak chcę! - dziewczynka skrzyżowała ręce poczym tupła nogą.
- Merry uspokój się. Kiedyś jak znajdziesz sobie chłopaka, też będziesz takie dostawała. - powiedział chłopak podając w moja stronę szklankę wody.
- To znaczy, że jesteście parą? - po usłyszeniu tych słów, automatycznie wyplułam wodę, która miałam w buzi na chłopaka stojącego naprzeciwko.
CZYTASZ
Zbiór (Nie) Jasnych Myśli
Romance~ Czarna otchłań była jak machina gniotąca wszystko wokół, rozrywała resztki odłamków uczuć - mimo to, pojawiło się słońce, które poraziło ciemność, nie oczekując nic w zamian ~ * ~ I chodź różnili się jak...