21.

275 18 8
                                    

Nie mam zielonego pojęcia o czym mogłabym zapomnieć. W jednej chwili przeleciały mi po głowie wszystkie rzeczy o których mogłabym faktycznie zapomnieć. Myślałam, że coś dopowie, ale brunet stał niewzruszony.
Po chwili zrozumiałam o co może mu chodzić.

- No tak. Tobie jeszcze nie podziękowałam. Dziękuję Ci Brayn, za urozmaicenie mi każdej możliwej chwili u was i... - chłopak przewrócił oczami, niedługo po tym przerwał mi.

- Zapomniałaś o mnie, idę z tobą. Pomogę Ci w projekcie, trochę się z nim ostatnio zapoznałem więc myślę, że przydam się - powiedział brunet, po czym posłał ten swój jeden z niewielu swoich zniewalających uśmiechów.

Wchodząc do firmy, od razu uderzyły we mnie spojrzenia pełne zdezorientowania i ciekawości w jednym. W jednej chwili nie rozumiałam dlaczego, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że tu wszystkich wszystko ciekawi.
Właśnie tego nienawidzę w ludziach, tego jak wszystko chcieliby wiedzieć o człowieku którego na dobrą sprawę z początku nie chcieli znać. Robienia z człowieka nie wiadomo kogo, to tylko syn szefa Brayn, a oni zwracają na niego uwagę jakby był co najmniej tym szefem. Chyba nawet trochę mnie to przeraża. Z chwili na chwilę czuję jakbym miała się zaraz potknąć.

- Możesz mi powiedzieć jak ty z takimi spojrzeniami sobie radzisz? - zapytałam chłopaka ściszonym głosem.

- Tu nie ma jak sobie radzić. To tylko głupi ludzie. Pomyśl, że jesteśmy w cyrku pełnym ludzi. Od razu lepiej, prawda? - powiedział patrząc w moim kierunku, lekko się schylając. Po czym zaczął otwierać drzwi od mojego firmowego pokoju.

I nie, jego rada nie pomogła. Najgorsza rada jaką do tej pory usłyszałam, teraz przynajmniej wiem, że chłopak nie nadaje się do dawania jakichkolwiek rad.

Wchodząc nie myślałam, że zostanę tu Violett siedzącą w najlepsze na moim obrotowym fotelu, do tego trzymając nogi na biurku przy tym gadającą przez telefon, pewnie z jakąś swoją nową przyjaciółką na chwilę.

- Violett, mogę wiedzieć co ty tu jeszcze robisz? - zapytałam dość zdezorientowana.

Kobieta zauważając nas w szybkim tempie zdjęła nogi z biurka, żegnając się w międzyczasie z rozmówcą.

- No tak. To przecież było twoje miejsce. No cóż, już nie jest. Nie czuj się jakaś ważniejsza bo nie jesteś księżniczko. - powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo z przekonaniem w głosie. Na co moja twarz była w totalnym szoku. Przyznam szczerze, takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam.

Po chwili kobieta zauważyła, że nie jestem sama, zaraz po tym blondynka spojrzała kątem oka na bruneta.

- O Brayn, hej. Co Wy tu w ogóle razem robicie? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że przyjechałeś ją w jakiś sposób bronić. Nie sądziłam, że aż tak niezaradna jesteś - kobieta skończyła swój monolog, po chwili śmiejąc się.

Brunet po usłyszeniu słów Violett uniósł brew w zaskoczeniu. Po chwili otworzył usta z zamiarem odezwania się, ale wyraźnie przeszkodziłam mu. Co było błędem, ponieważ zaczęłam paplać to co mi ślina na język przyniesie

- Po twojej wypowiedzi stwierdzam, że nasza rozmowa na tym etapie powinna się zakończyć, ponieważ ta konwersacja powoduje u mnie widoczny spadek rozwoju. Więc z łaski swojej zabierz swoje rzeczy i po prostu stąd wyjdź - powiedziałam znudzonym tonem, chcąc jak najszybciej pozbyć się dziewczyny.

Nie miałam humoru ani chęci na przepychanki z nią, dlatego też miałam nadzieję po mojej wypowiedzi, że sobie odpuści i po prostu wyjdzie. W głębi duszy ciesząc się, że nie stałam jak kołek z otwarta buzią, a coś jednak powiedziałam. Chodź śmiem wątpić, że cokolwiek z tego monologu zrozumiała.

Zbiór (Nie) Jasnych MyśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz