Relacja z Wesleyem nie była trudna, nie była pogmatwana, była prosta. Z nim jest prościej, ze wszystkim. Wydawałoby się, że to bez problemowy człowiek, lecz raczej nigdy nim nie był i nigdy nie będzie. Jest otwarty i wydaje mi się, że jest nawet najszczerszy z moich dotychczasowych znajomych, którzy zawiedli. Wiedziałam, że moge mu zaufać i, że krzywdy mi nie zrobi. Z obcego człowieka zrobił się moim drugim domem do, którego lubiłam tak naprawdę wracać, choć nie zawsze było mi to dane. Był kolejnym tajemniczym chłopcem w moim życiu, lecz było w nim coś co go wyróżniało spośród innych buntowników.
Nie zawsze miałam dużo przyjaciół, nie zawsze mnie słuchano i nie zawsze brano mnie pod uwage. Ale zawsze miałam siebie, lecz i to nawet straciłam kiedy znalazłam miłość prawdziwą, miłość z zamrożonymi kolcami czerwonych róż, które z każdym dniem kuły coraz mocniej.
Straciłam siebie.
Nie na wieczność.
Po woli odzyskuje dawną siebie.
-To jak opowiesz mi co robiłas o tak póznej porze, tak ubrana i w dodatku sama?- zapytał spokojnie, patrząc mi prosto w oczy, tym samym wiercąc mi dziure w umyśle.
Miałam nadzieje, ze nie zapyta.
-Przepraszam, ale ja juz musze iść, moze kiedys indziej- poinformowalam wstając pewnym ruchem z krzesła, lecz chlopak złapał mnie swoim szybkim ruchem za moją rękę.
Jego ręka była lodowata, mimo tego, że w pomieszczeniu było całkiem ciepło. Albo to ten alkohol, który nadal nie wyparował jeszcze. Pomógł mi, powinien dostać przynajmniej wyjaśnienia, ale ostatnie na co mam ochote to opowiadanie o czymś o czym nie mam zielonego pojęcia, bo ja tak naprawdę już nie wiem czego nie wiem.
-Chyba nie sądzisz, ze puszcze cie o tej porze do domu- patrzac na mnie swoim przenikliwym wzrokiem, puszczajac lekko moja reke.
Ciemny brunet wstał z krzesła, co również uczyniłam i ruszyłam za chłopakiem po schodach. Po czym w biegu ściągnął swoją koszulke i rzucił nią we mnie, a koszulka wylądowała na mojej twarzy, przez co złapałam go za noge, a chłopak wyrywając sie z zacisku przywalił mi swoją stopą w twarz. Nie minęła chwila kiedy zajęczyalam z bólu i złapałam sie za obolałe miejsce.
-Ty dupku, powyrywam ci wszystkie wlosy z łba jak cie dorwe- wrzasnęłam prawie nieslyszalnie biegnąc za chłopakiem.
Wchodząc do pokoju pełnego zdjęć.Dosłownie każdy milimetr ściany był w zdjeciach. To naprawde niesamowite, tyle wspomnień ma przy sobie i może do nich wracać szybko swoim spojrzeniem. W pokoju było cicho co nie zwiastywało nic dobrego.
Schowal sie, a to tchórz.
-Wesley no nie gadaj, ze boisz sie baby- zaśmialam sie dźwięcznie podchodząc do jednej oświetlonej ściany.
Po chwili chłopak wyrósł przede mną, tak naprawde niewiadomo skad, ninja jak nic. Spojrzał na zdjęcie w które sie wyraznie wpatrywałam, było najbardziej oświetlone i wydawało sie jakby było wszyte w ściane, rożniło sie od wszystkich, a przedstawiało tylko drobną postać.
-Piękna- palnęłam bez namyslu, dotykając materiału.
Była to tylko zgrabna kobieta o długich złocistych włosach, która wpatrywała sie w jakiegos dość przystojnego mężczyzne. Miała takie niesamowite niebieskie oczy, przypominały czyste i spokojne morze, pokryte błyszczącymi kryształami.
-Moja mama- poinformował usmiechnięty, wpatrując sie we mnie.
-Nie jesteś ani troche do niej podobny- odrzekłam zaciekawionym głosem, patrząc na inne zdjęcia.
CZYTASZ
Zbiór (Nie) Jasnych Myśli
Romance~ Czarna otchłań była jak machina gniotąca wszystko wokół, rozrywała resztki odłamków uczuć - mimo to, pojawiło się słońce, które poraziło ciemność, nie oczekując nic w zamian ~ * ~ I chodź różnili się jak...