Podjeżdzajac pod swoje miejsce pracy, cały czas myślałam co wykombinować. Na dworze jest zimno, więc namiot odpada.
Co ja teraz zrobię, kolejny raz jestem w potrzasku. Zbiór nie Jasnych Myśli w mojej głowie nie daje mi spokoju. Nie mogłam skupić się na żadnym projekcie.Było już późno, praktycznie nikogo już nie było w firmie, a ja robiłam sobie kawę.
Po chwili ktoś dotknął mojego ramienia a ja podskakując ze strachu, wylałam na starszą panią sprzątającą gorącą kawę.- Jezu, na prawdę przepraszam panią, przestraszyła mnie pani - powiedziałam, w międzyczasie wycierając jej ubrudzony fartuch.
- Nic się nie stało. Pani Violett bardzo często mnie nią oblewa, kiedy się denerwuje. Przyzwyczaiłam się już - powiedziała kobieta biorąc się za mycie podłóg.
- Jak to oblewa? Przecież to nie ludzkie - powiedziałam nie dowierzając.
- A kto powiedział, że Pani Violett jest ludzka. - powiedziała kobieta, wycierając swoje spadające łzy.
- Dlaczego Pani jest dla mnie taka miła? Przecież ja jestem tylko sprzątaczka, nic nie znaczącym elementem w tej firmie - zapytała zdezorientowana kobieta.
- Ponieważ uważam, że należy się Pani taki sam szacunek jak i prezydentowi. Jesteśmy takimi samymi ludzi. A nic nie znaczącym elementem była tu Violett, bez Pani pomocy byłby tu totalny brud i proszę mi nie mówić na Pani, jestem Stella - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jak to była?- powiedziała zdzwionym głosem.
-Na tą chwilę nie pracuje tu. A jakby wróciła proszę nie dawać się poniżać. To, że jest na wyższym stanowisku nie czyni jej lepszym człowiekiem - powiedziałam pewna swoich słów.
- Dziękuję, naprawdę. Niech szczęście cię nigdy nie opuszcza kochane dziecko - powiedziała uśmiechająca kobieta.
Stwierdziłam, że będę spała w swoim firmowym pokoju. A jutro wynajmę jakiś tani hotel.
Już kładąc się na nie wygodnej kanapie, ktoś wszedł zapalając tym samym światło.- Stella?! Co ty tu robisz? - zapytał szef będący w niemałym szoku.
- Eem chciałam się zdrzemnąć, do późna robiłam projekt i jestem zmęczona - powiedziałam nie do końca mówiąc prawdę.
- Stell nie umiesz kłamać i to ani trochę. Co się dzieje? - po czym podszedł do mnie, kucajac przy kanapie.
- Mam w domu dezynsekcję. A nie miałam w sumie pomysłu gdzie mogłabym się podziać.
Ale spokojnie jutro będę już w hotelu -powiedziałam zapewniając.- Nie ma mowy, żebyś tułała się po jakichś hotelach, kiedy my mamy w domu wolny pokój gościnny. - powiedział, po woli wstając na równe nogi.
- Nie chce robić problemu naprawdę, ja sobie poradzę- powiedziałam pewnym głosem.
- Ależ ja nie wątpię, że byś sobie nie poradziła tylko sęk w tym, że proponuję ci chyba najlepsza opcje i nie będziesz robiła żadnego problemu, zresztą Alice pewnie się ucieszy - powiedział uśmiechając się.
Nie myśląc za wiele wstałam z kanapy zabierając wszystkie swoje rzeczy ze sobą.
Droga minęła naprawdę miło, sam w dobie Arian był naprawdę miły. Nie wpadło mi nawet do głowy, że może zaproponować mi taka propozycje.
Byłam przy wejściu do kuchni, kiedy zza drzwi wysunęła się głowa uśmiechniętej Alice.
- Myślałam, że juz cie prędko nie spotkam a tu proszę. Ale to dobrze, przynajmniej będę miała w końcu damskie towarzystwo - powiedziała rozbawiona kobieta.
CZYTASZ
Zbiór (Nie) Jasnych Myśli
Romance~ Czarna otchłań była jak machina gniotąca wszystko wokół, rozrywała resztki odłamków uczuć - mimo to, pojawiło się słońce, które poraziło ciemność, nie oczekując nic w zamian ~ * ~ I chodź różnili się jak...