31.

317 17 8
                                    

Obudziło mnie słońce, które nachalnie przebijało się przez moje okno w pokoju. Myślałam, że jak zwykle zobaczę leżącą Lilly obok mnie, na dodatek czekającą aż wstanę, ku mojemu zaskoczeniu nie było jej.

Za to usłyszałam różne szmery dochodzące z dołu. Zgaduje, że Aaron dopiero się obudził i zaczął sprzątać, chyba nie ominie mnie sprzątanie jednak.

Z wielkim trudem opuściłam swoje łóżko, ubrałam się w zwykłe jeansy i białą bluzkę na ramiączkach, po czym usłyszałam szepty osób, które podchodziły cicho do mojego pokoju. Po chwili w drzwiach ujrzałam więcej osób, niż się spodziewałam.

- Mam nadzieję, że spakowana. Na kolejną osobę mi się już nie chce czekać - powiedział Nick patrzący się na mnie błagalnym wzrokiem.

Po czym wszyscy spojrzeli w moją stronę, a ja ani trochę nie rozumiałam co to za zgromadzenie. Myślałam, że to jakieś wspólne sprzątanie, a Nick mówi mi o jakimś pakowaniu, zdecydowanie mnie coś ominęło.
Po chwili ciszy usłyszałam głos Brayna.

- Spakowana - odpowiedział, wyraźnie uśmiechnięty, po czym każdy w pokoju spojrzał się w jego kierunku zdziwionym wzrokiem, a ja zdążyłam tylko zamrugać.

- Chyba nie chce wiedzieć, jakim cudem ty tu i ty się jak, eh nie ważne zbieramy się - powiedział Mike, wyraźnie zirytowany, że z jego wypowiedzi wyszedł konkretny misz masz, przerwał rozmowę w pół zdaniu, pokazując ręką w kierunku drzwi. Po chwili spotkałam się z uśmiechem Molly, która już wychodziła.

- No dawaj kobieto, bo pojadą bez nas - odezwał się Scoot, łapiąc mnie za nogi, w celu wzięcia mnie na swoje ręce.

Co oni do licha wyprawiają, jak im na głowy coś siadło.

- Scoot weź ją zostaw, ona o niczym nie wie - w drzwiach stał wyraźnie rozbawiony Aaron z Lilly. Po czym Scoot spojrzał się ze zdziwionym wzrokiem na naszą trójkę.

- No właśnie, ktoś mi może wytłumaczyć? Bo jak na razie, to mi nikt do słowa nie chciał dać dojść - powiedziałam na jednym wdechu, żeby mi znowu nikt nie zdążył przerwać.

- Jedziemy pod namioty, nad jezioro- powiedziała Lilly na tyle spokojnie, jakby mówiła o pogodzie przy tym wzruszając ramionami.

- Ale ja przecież... - odezwałam się, ale nie dane było mi dokończyć.

Naprawdę?! To są jakieś żarty.

- Co wy tu jeszcze robicie, Aaron bo jeść nie dostaniesz - powiedział Nick, ostatnie zdanie kierując w stronę mojego brata.

Aaron w mgnieniu oka objął mnie swoją ręką o szyję i zaczął prowadzić do wyjścia.

Po wczorajszej imprezie nie zostało nic szczególnego, podłoga znowu lśni jak wcześniej, a puszki po różnych trunkach nie walają się na podłodze.
Szkoda, że i tak rodzice kiedy wrócą się dowiedzą. A mogłam pójść na jakiś układ z tym policjantem, chociaż nie wiadomo czy kolejnego mandatu bym jeszcze nie dostała, ale zawsze warto spróbować.

Czekam tylko na moment kiedy zostanę z Lilly sam na sam i zrobię jej taką książkę zażaleń i uwag, że się dziewczyna nie pozbiera. Jak mogła wcześniej mnie nie uprzedzić, na dodatek teraz próbuje mnie unikać. Nie wierzę w tą dziewczynę, naprawdę.

Po czym spojrzałam na dwa auta, które stały na moim podwórku. Do czarnego mustanga wsiadał na miejsce kierującego, skupiony Nick, a obok niego zadowolona Molly, ubrana w różową zwiewną piękną sukienkę, która podkreślała jej rumieńce na policzkach, a zaraz po tym zauważyłam wsiadających na tylne siedzenia Scoota i Mike, którzy dość długo pakowali walizki do auta.
Niedługo po tym spojrzałam na szare maserati, które pierwszy raz widziałam. W pierwszej chwili myślałam, że to nowe auto sąsiadów, ale spojrzałam na wsiadającego Brayna za kierownice i rozwiało to moje wszelkie wątpliwości.
Po chwili usłyszałam czyjś głos, głos którego się kompletnie tu nie spodziewałam mimo, że chyba powinnam.

Zbiór (Nie) Jasnych MyśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz