Po burzy zawsze wychodzi słońce, nie ważne ile czasu upłynie, nie ważne ile wydarzeń i czynów za sobą ciągnie, słońce wyjdzie. Wsłuchuje się w melodie rozbrzmiewającą mój beżowy pokój i wiem, że w tym momencie zatonęłam, czując bezwzględny spokój. Jakbym pływała, ale przecież nie umiem pływać. Jakbym latała, ale przecież nie mam skrzydeł, a jednak tak właśnie się czuję. Melodia mnie unosi, a moje łzy tańczą razem z nią walca.
Po chwili otworzyłam moje przemoknięte oczy i spojrzałam przed siebie. Ciemność, zwyczajna ciemność, nic się nie zmieniło, lecz melodia nadal trwa. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę mojego okna balkonowego i zastygłam w bez ruchu. To nie była moja wyobraźnia, to nie był jakiś klaun grający melodie nie z tego świata pod moim oknem. Na drzewie, dokładnie na gałęzi siedział chłopak z gitarą, którego wzrok na mnie działał jak plaster na rany.
Był nim Hemmin.
Ty i ja, jesteśmy jak fajerweki i symfonie, eksplodujące na niebie.
Z tobą czuje się pełen życia.
Jakby te wszystkie brakujące kawałki mojego serca w końcu się połączyły.
Dlatego zatrzymaj czas właśnie tutaj, w świetle księżyca.
Bez ciebie jestem po prostu smutną piosenką.
Jestem po prostu smutną piosenką.
Chłopak chciał skończyć grać, lecz czułam się jak w hipnozie. Słowa i melodia rozpromieniały moją dusze, czułam jakby nuty same unosiły moje ciało nad podłogą. Póki trwała melodia byłam jak w amoku. W jednej sekundzie zapomniałam, że już nigdy miałam nie śpiewać, nie wracać, zapomnieć. Słowa z moich ust znalazły ujście, a ja nie potrafiłam tego nawet przez chwile zatrzymać.
Z tobą upadam.
To tak jakbym zostawiała przeszłość w zarysie sylwetki na ścianie.
Z tobą jestem pięknym nieporządkiem.
To tak jakbyśmy stali w parze z naszymi lękami na krawędzi.
Dlatego zatrzymaj czas właśnie tutaj, w świetle księżyca.
Melodia ustała, jedyne co było słychać w tej chwili to świerszcze i odgłosy szczekających psów na dworze. Chłodny wiatr owiewał moje włosy, lecz stałam w miejscu niewzruszona. W jednej chwili poczułam jak serce przyśpiesza swoje bicie, nie zdziwiłabym się gdyby w końcu wypadło gdzieś pomiędzy drzewami, ale kto by się tym teraz przejmował.
-Flleman kiedy ty się zdążyłaś nauczyć śpiewać?!- zapytał głośniej chłopak, wyraźnie zdezorientowany.
-Nie ekscytuj się tak, bo jeszcze zaraz spadniesz z tego drzewa grajku- odparłam wyraźnie rozbawiona.
Chłopak w mgnieniu oka zszedł z drzewa, a zaraz po tym znalazł się na moim balkonie, stojąc i obserwując mnie w ciszy, przez co poczułam się dość niezręcznie. Kto tak robi?! Takie rzeczy tylko w filmach, w dodatku beznadziejnych. Nie myśląc za wiele odwróciłam wzrok w stronę drzewa na którym nie dawno siedział.
-Wiesz, że to już i twoja piosenka, musimy ją dokończyć- odrzekł wyraźnie zafascynowany i zdeterminowany na tyle, że jakbym powiedziała, że ma skoczyć to by to zrobił.
-Dałam ci pomysł na dalsze zwrotki zapalony grajku, dalej radź sobie sam- oznajmiłam zdecydowanym głosem, chcąc odejść, co nie było mi dane.
CZYTASZ
Zbiór (Nie) Jasnych Myśli
Romance~ Czarna otchłań była jak machina gniotąca wszystko wokół, rozrywała resztki odłamków uczuć - mimo to, pojawiło się słońce, które poraziło ciemność, nie oczekując nic w zamian ~ * ~ I chodź różnili się jak...