38.

178 10 14
                                    

Po burzy zawsze wychodzi słońce, nie ważne ile czasu upłynie, nie ważne ile wydarzeń i czynów za sobą ciągnie, słońce wyjdzie. Wsłuchuje się w melodie rozbrzmiewającą mój beżowy pokój i wiem, że w tym momencie zatonęłam, czując bezwzględny spokój. Jakbym pływała, ale przecież nie umiem pływać. Jakbym latała, ale przecież nie mam skrzydeł, a jednak tak właśnie się czuję. Melodia mnie unosi, a moje łzy tańczą razem z nią walca. 

Po chwili otworzyłam moje przemoknięte oczy i spojrzałam przed siebie. Ciemność, zwyczajna ciemność, nic się nie zmieniło, lecz melodia nadal trwa. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę mojego okna balkonowego i zastygłam w bez ruchu. To nie była moja wyobraźnia, to nie był jakiś klaun grający melodie nie z tego świata pod moim oknem. Na drzewie, dokładnie na gałęzi siedział chłopak z gitarą, którego wzrok na mnie działał jak plaster na rany. 

Był nim Hemmin. 

Ty i ja, jesteśmy jak fajerweki i symfonie, eksplodujące na niebie.

Z tobą czuje się pełen życia.

Jakby te wszystkie brakujące kawałki mojego serca w końcu się połączyły.

Dlatego zatrzymaj czas właśnie tutaj, w świetle księżyca.

Bez ciebie jestem po prostu smutną piosenką.

Jestem po prostu smutną piosenką.

Chłopak chciał skończyć grać, lecz czułam się jak w hipnozie. Słowa i melodia rozpromieniały moją dusze, czułam jakby nuty same unosiły moje ciało nad podłogą. Póki trwała melodia byłam jak w amoku. W jednej sekundzie zapomniałam, że już nigdy miałam nie śpiewać, nie wracać, zapomnieć. Słowa z moich ust znalazły ujście, a ja nie potrafiłam tego nawet przez chwile zatrzymać. 


Z tobą upadam.

To tak jakbym zostawiała przeszłość w zarysie sylwetki na ścianie.

Z tobą jestem pięknym nieporządkiem.

To tak jakbyśmy stali w parze z naszymi lękami na krawędzi.

Dlatego zatrzymaj czas właśnie tutaj, w świetle księżyca.


Melodia ustała, jedyne co było słychać w tej chwili to świerszcze i odgłosy szczekających psów na dworze. Chłodny wiatr owiewał moje włosy, lecz stałam w miejscu niewzruszona. W jednej chwili poczułam jak serce przyśpiesza swoje bicie, nie zdziwiłabym się gdyby w końcu wypadło gdzieś pomiędzy drzewami, ale kto by się tym teraz przejmował. 

-Flleman kiedy ty się zdążyłaś nauczyć śpiewać?!- zapytał głośniej chłopak, wyraźnie zdezorientowany.

-Nie ekscytuj się tak, bo jeszcze zaraz spadniesz z tego drzewa grajku- odparłam wyraźnie rozbawiona.

Chłopak w mgnieniu oka zszedł z drzewa, a zaraz po tym znalazł się na moim balkonie, stojąc i obserwując mnie w ciszy, przez co poczułam się dość niezręcznie. Kto tak robi?! Takie rzeczy tylko w filmach, w dodatku beznadziejnych. Nie myśląc za wiele odwróciłam wzrok w stronę drzewa na którym nie dawno siedział. 


-Wiesz, że to już i twoja piosenka, musimy ją dokończyć- odrzekł wyraźnie zafascynowany i zdeterminowany na tyle, że jakbym powiedziała, że ma skoczyć to by to zrobił.

-Dałam ci pomysł na dalsze zwrotki zapalony grajku, dalej radź sobie sam- oznajmiłam zdecydowanym głosem, chcąc odejść, co nie było mi dane.

Zbiór (Nie) Jasnych MyśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz