21. Niechciane wspomnienie

217 18 12
                                    

Nie-spo-dzian-ka! Dzięki nudom na dzisiejszych zdalnych, powstał właśnie ten rozdział. Kto by pomyślał? :D Nawet ja tego nie podejrzewałam.
Specjalna dedykacja dla Niktmnieznacniemusi

   Czułem, jak coś ucieka mi przez palce. Tego dnia omal nie pokłóciłem się z Jungkookiem i chociaż chodziło o ślub, to można powiedzieć, że to nie był powód.

   — Nie ma mowy o ślubie, gdy mój ojciec jeszcze nie wrócił. – powiedziałem spokojnie.

   On natomiast patrzył na mnie z epickim spokojem. Spojrzał również na Jiae, który był zbyt zajęty własnymi drobiazgami, żeby zainteresować się rozmową dorosłych. Oparł się o futrynę drzwi mówiąc, że o ślubie zdecydował mój brat i w obecnej sytuacji jest to aktualnie najlepsze i najszybsze rozwiązanie.

   —Jakiej sytuacji? Rim nie może o tym decydować.

   — Neutralni przeszli przez waszą granicę.

   Jak to przeszli? Wiedziałem, że i tak w małych grupach szlajają się już po naszym terytorium, ale czy to oznaczało coś gorszego? Nie wiedziałem, czy mam uświadamiać go jak bardzo do tyłu ze wszystkim jestem i jak zawsze dowiaduje się wszystkiego ostatni. Spytałem, co to oznacza.

   — Granica, demonie. Nic ci to nie mówi? Nie wiadomo co obecnie dzieje się z waszym Królem i czy jeszcze żyje.

   Granica...

   — Nie jest bezmyślny! – uniosłem ton. – Nie poszedłby tam specjalnie czekać na śmierć!

   Jungkook dał mi chwilę, abym przetrawił wypowiedziane przez niego słowa. Były ogromnym szokiem i miałem wrażenie, że oddychanie sprawia mi ogromną trudność. Dawno temu straciłem matkę, a teraz miałem stracić ojca? Jest jaki jest, ale lepiej, żeby porządził jeszcze trochę tą dziurą, a nie zostawia nas wszystkich z ręką w nocniku. Bez niego korona Rima wisiała na włosku.

   – Rim zdecydował...

   – Rim nie może decydować!

   ***

   Z racji, że nasz wujek zabronił aniołom wstępu na nasze terytorium, rozmawialiśmy u białasów. Nie miałem pojęcia, czy Rim dobrze postępuje. Ojciec zawsze miał wokół swoich doradców, a teraz miałem wrażenie, że nawet byłoby lepiej, aby stał teraz obok niego chociaż Hoseok. Jednak na jego zaufanie było jeszcze za wcześnie. Bałem się tego, że anioły również mogły mieć swojego asa w rękawie i zagrać przeciwko nam, a wtedy nasze królestwo upadłoby całkowicie, a każdy demon zostałby skazany na śmierć, bądź wysłany na ciężkie prace niewolnicze. Nie chciałem sobie tego wyobrażać, ale mój mózg sam podsyłał mi negatywne scenariusze.

   — Wyrobimy się w trzy dni. – oświadczył władca aniołów.

   — To nie będzie nic wyszykowanego. Sytuacja jest do tego adekwatna, żeby nie robić wielkich uczt i nie balować przez tydzień. – zgodziła się Heejae.

   Siedzieliśmy przy ich stole w jadalni. Król i Królowa, Namjoon, Kook, Rim, Jiae i ja. Zastanawiałem się, czy białas nie ma tutaj swoich ludzi tylko dlatego, że Rim ich tutaj nie ma?

   — Wuj nie podważy tego dokumentu.

   Mój brat wstał z miejsca, po czym podszedł do białasa wręczając mu jakiś papier.

   — Porozumienie?

   — Wasza wysokość spisał umowę z moim ojcem. Jest to umowa z dnia, kiedy Yoongi pojawił się tutaj po raz pierwszy. Posiadacie kopię, a pole z datą widnieje puste.

Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook  | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz