34. Jedność

345 21 42
                                    

   Na pewno wszystko widział i stąd u niego tak ogromny szok. Pierwszy odezwał się Hoseok, pytając spokojnie o co chodzi, przez co Jiae przeniósł na niego oczy, nawet nie mrugając.

   — Pocałowałeś tatę. — powiedział jednoznacznie.  

   — Nie pocałowałem. — skłamał.

   Czy ty myślisz, że Jiae jest ślepy, czy co? Mały brnął dalej, bo powtórzył słowa. Hoseok natomiast trzymał swoją stronę, przez co on zdenerwował się i wybiegł z pomieszczenia. Normalnie najlepszy dzień w moim życiu.

   — Lepszej wymówki nie znalazłeś? — spytałem wkurzony, po czym pobiegłem za nim.

   Jiae oczywiście kierował się do Królestwa Aniołów, a na moje wołania nie reagował. Gdy wszedłem za nim do swojej komnaty dostrzegłem jak wdrapuje się na siedzącego na kanapie Jungkooka i skarży na mnie. Lepszej okazji nie mógł sobie znaleźć i akurat musiał obecnie być w tym pomieszczeniu? Tak to wracał tylko wieczorem, a teraz siedzieć mu się tutaj zachciało. Byłem wściekły na własne dziecko, ale z drugiej strony skąd Jiae mógł wiedzieć, że robi źle? Sam potrzebowałem chwili dla siebie, więc zostawiłem ich samych sobie.

   ***

    Do komnaty wróciłem dopiero wieczorem. Musiałem przegryźć wszystko co stało się w łazience, przez co jednoznacznie mogłem stwierdzić, że pocałunek Hoseoka był podziękowaniem, a nie czymś bardziej szczególnym. Zacząłem się zastanawiać, czy nie był również pożegnaniem wszystkiego, co było między nami. Chociaż miałem wrażenie, że dobrze czytam jego myśli, to aktualnie mnie przerażały i nie chciałem ich znać. Rzecz jasna otwierając drzwi komnaty, mogłem dostrzec bez problemu, że Jungkook nie śpi, a Jiae nie było.

   — Jest u Youbina. Matka stwierdziła, że może być to dobry pomysł, aby spali dzisiaj razem. — powiedział uprzedzając moje pytanie.

   Westchnąłem. Nie miałem ochoty na żadne rozmowy, chociaż powinienem zapytać się go, czy wie coś na temat eskorty dla wampirów. Milczałem.

   — Nie chcesz wiedzieć tego, co powiedział mi Jiae? — spytał normalnym tonem.

   — Wiem co ci powiedział.

   Na tym chciałem zakończyć ten nieszczęsny temat i pójść do łazienki pod prysznic, ale Jeongguk zatrzasnął drzwi przede mną zaklęciem, na co odskoczyłem. Wcale się tego nie spodziewałem i spojrzałem na niego, żeby w końcu powiedział mi co rzecz jasna robię źle.

   — Nie możesz robić takich rzeczy przy nim! — wybuchł wstając, po czym chcąc ukryć twarz odwrócił się do mnie plecami, żeby spojrzeć przez okno. — Wiesz co by było, gdybyście zostali sfotografowani?! Przecież to podchodzi pod zdradę, na boga, wszystko mogłoby się posypać jak domek z kart!

   No tak. Niemal zapomniałem, że to Jungkook będąc wtedy z blondynem miał bardziej się pilnować niż ja, a teraz? Przygryzłem wargę nie wiedząc co mam powiedzieć.

   — Wytłumaczę mu to jakoś, że nikt się nie dowie.

   Powiedział, że już to zrobił i ma nadzieję, że poskutkuje, więc lepiej abym nie ruszał na razie tego tematu.

   — Dlaczego mu kurwa na wszystko pozwalasz?! — piał dalej, kiedy ja już prawie otworzyłem drzwi łazienki myśląc, że to koniec tematu. — Masz rozdwojenie jaźni, czy on? Zapominasz co ci zrobił, gdy znajdujesz się w jego zasięgu?! 

   — A ty zapomniałeś co też mi zrobiłeś?! — krzyknąłem nie wytrzymując. — Nienawidzisz mnie, pozbywasz się, a potem nagle staje się twoją deską ratunku. Bawisz się w dziwne gry biorąc pod szantaż emocjonalny i śmiesz twierdzić, że jesteś lepszy?!

Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook  | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz