26. Burza

245 19 4
                                    

   — Yoongi, musisz od razu powiedzieć, gdy będziesz w ciąży. — powiedziała matka Kooka, a ja niemal upuściłem widelec.

   — Oczywiście. — odpowiedział za mnie mąż.

   — Nie!

   Siedzieliśmy przy kolacji. Od ślubu nie było czasu na żadne wspólne posiłki, a chcąc nie chcąc... Teraz to była w jakiś sposób moja rodzina. Dziwnie to brzmiało. Automatycznie odechciało mi się jeść pomidorów z serem, gdy pomyślałem o tym, że mógłbym być ponownie w ciąży.

   — Nie możesz tego lekceważyć skarbie. Trzeba będzie mieć to pod kontrolą, żeby nic nie zagrażało twojemu życiu. — kontynuowała znienawidzony przeze mnie temat.

   No przecież skąd ona może wiedzieć, że wcale nie seksimy się po nocach.

   — Dowiesz się pierwsza. — zapewnił ją Jungkook, wpychając sobie do buzi kanapkę.

   Czy mu lepiej się odpowiada, gdy gadają o mnie, a nie o nim?

   — Tato! Chcę to.

   Jiae wzrokiem wskazał na mój talerz z pomidorami i serem. Całe szczęście! Nie będę musiał tego jeść.

   — To nie będzie tak samo wyglądało jak wtedy, gdy nosiłeś Jiae.

   — Kto mnie nosił? — spytał mały.

   Na demona, ona jeszcze o tym?! Skąd możesz wiedzieć, jak to wyglądało.

   — Nie wątpię.

   — Wiem, że to może być ciężkie, ale...

   — Nie planuję więcej dzieci w swoim życiu. — powiedziałem dość ostro.

   Heejae spojrzała na mnie zdziwiona, a potem na Kooka, jakby chciała się dowiedzieć, czy to prawda.

   — Zmieni zdanie. — kolejny raz ją zapewnił.

   — Kochanie, nie wprowadzaj Yoongiego w zły nastrój, skoro drażni go ten temat. — wtrącił władca. — To oni razem powinni zdecydować o wszystkim.

   Doskonale wiedziałem skąd u mnie negatywna decyzja, jeżeli chodzi o posiadanie większego potomstwa. Nie chciałem być z tym wszystkim sam, bez żadnego wsparcia. Jeszcze tego by mi brakowało, depresja gwarantowana.

   Jeżeli chodzi o Jiae i jego spanie samemu w innym miejscu, to głęboko się zdziwiłem. Wcale mnie nie potrzebował gdy przychodziła pora jego spania. Kook w zupełności mu wystarczał. Dziesięć minut poczytał mu cokolwiek co chciał i już go nie było. Oczywiście miałem głupi nawyk zaglądania do niego co jakiś czas, czy aby na pewno nic nie potrzebuje. Natomiast Jungkook zapewniał mnie, że gdyby coś chciał, to by wszedł nam do pokoju i tyle. Czułem się zupełnie inaczej, gdy nie dzieliłem już z nim pomieszczenia. Nie musiałem chodzić na palcach i bać się, czy aby przypadkiem go nie obudzę. Mogłem w spokoju poukładać część ciuchów, które tutaj przeniosłem.

   — Możesz na drugi raz nie stawiać mnie w niezręcznych sytuacjach?

   Spytałem składając jakąś koszulkę małego, która jakimś cudem znalazła się u mnie w kartonie. On właśnie przyszedł od Jiae.

   — W jakich?

   — Nie wiem, może u was jest inna mentalność. Nie chcę, żebyś odpowiadał w moim imieniu, jeżeli chodzi o takie sprawy.

   — Przecież wiesz, że gadam to tak, żeby nie zadawali więcej pytań.

   — Jakoś słabo ci poszło.

Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook  | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz