28. Obraza

243 20 10
                                    

   Nie chciałem, aby do mnie cokolwiek mówił, jednak nie miał zamiaru mnie słuchać.
   — Poczekam z tobą, aż skończą.
   — Nie wysilaj się.
   — Nie traktuj mnie jak wroga.
   Odepchnąłem go od siebie. Nie chciałem, aby mnie dotykał.
   — Yoongi...   
   — Spierdalaj.
   Gdy zobaczyłem, jak jakiś lekarz wychodzi z sali szybkim krokiem, wystraszyłem się. Coś się działo z Jiae? Przetarłem dłonią twarz, nie miałem już czym płakać. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Chciałem, żeby było już po wszystkim.
   — Posłuchaj... — gadał dalej Kook.
   Wzdrygnąłem się, gdy zdałem sobie sprawę, że kucnął przede mną.
   — Po co mam ciebie słuchać? — wydyszałem zły mierząc go wzrokiem. — Jiae nie jest twoim synem, jeżeli myślisz, że mam do ciebie jakiś problem, bo ciebie nie było, to się mylisz.
   — Rim i Namjoon wiedzą dlaczego mnie nie było. Nic ci nie powiedzieli? — spytał, chcąc się jakoś tłumaczyć, ale po co?
   Namjoon pytał mnie wcześniej w królestwie demonów, gdzie jest jego brat, ale nie odpowiedziałem mu.
   — Myślałem, że byłeś z Jiminem.
   — Też, ale tylko chwilę.
   Nie byłem gotowy na żadne wypytywanie go, gdzie tak właściwie był. Mało mnie to obchodziło, liczył się teraz Jiae. Kook widząc, że nie mam ochoty na gadanie, powiedział ponownie, że poczeka ze mną.
  Po kolejnych dwóch godzinach lekarze skończyli swoją pracę.
Dostałem pozwolenie, aby wejść, zobaczyć Jiae i porozmawiać z lekarzem o konkretnym stanie jego zdrowia. Jednak gdy podniosłem się, aby jak najszybciej być obok niego, świat zawirował mi przez oczami. Przymknąłem oczy, dotykając palcami lewej skroni.
   — Pomogę ci.
   Jungkook przytrzymał mnie w pasie i wszedł tam razem ze mną. Cisza nie trwała długo, bo gdy tylko zobaczyłem jego buźkę, mojego kochanego synka, wybuchłem histerycznym płaczem. Gdyby nie anioł, to klęczał bym teraz na podłodze, jednak on przeniósł mnie na jakieś krzesełko stojące gdzieś z boku. To była chwila, nad którą nie panowałem, kolejny czas słabości.
   Zalecił lekarzowi, aby dał mi coś na uspokojenie. Byłem wstrząśnięty, zły, smutny, rozczarowany i bezsilny. Nie wiedziałem, że mogę odczuwać tyle emocji naraz. Wykrzyczałem mu nieświadomie w złości, że mam żal, że go nie było. Jednak on wciąż mówił do mnie uspokajająco i przyciągał do siebie, aby przytulić. Szarpałem się z nim chwilę i biłem pięściami w jego klatkę piersiową, aż zabrakło mi sił. Nie mając wyboru godziłem się na jego uścisk drżąc na całym ciele. Sugerował, abym oddychał razem z nim, bo mój oddech był niestabilny. Ledwo słuchałem jego uwag.
   — Masz siły, żeby posłuchać lekarza?
   Potwierdziłem głową. Musiałem wiedzieć w jakim stanie znajduje się Jiae, chociaż nie wiedziałem jak to zniosę. Jungkook wypuścił mnie ze swojego niedźwiedziego uścisku, jednak chwilę później złapał mnie za dłoń.
   Biały lekarz najpierw poinformował mnie o złamanej lewej kości promieniowej u jego ręki. Spokojnie wyjaśnił, że udało się wszystko wyleczyć z pomocą magii, przez co po tym uszczerbku nie zostanie nawet ślad. Następnie wspomniał o kilku zadrapaniach na jego ciele, wynikające pewnie z szarpaniny, gdy próbował się komuś wyrwać.
   Przełknąłem ślinę i nieświadomie ściskałem rękę anioła z całych sił. Patrzyłem w oczy lekarza. Chciałem oby kontynuował. Wiedziałem, że teraz będą te gorsze informacje.
   — Twarz syna waszej książęcej mości, a właściwie policzki, zostały przecięte ostrym narzędziem. Na lewym policzku, ma dwie rany na długość około czterech centymetrów, a na prawym jedną. Zostały odkażone i oczyszczone. Opatrzyliśmy je i nałożyliśmy najlepsze maści, ale...
   Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. To wszystko wyjaśniało, dlaczego Jiae miał opatrunki na obu policzkach. Ścisnąłem dłonie z całych sił i zdusiłem w sobie jęk. Bolało, to tak bardzo bolało... Mój kochany skarb musiał przeżywać coś takiego, co nawet nie mieściło się w mojej głowie.
   — Zostaną blizny. — dokończył.
   Lekarz domyślił się, że potrzebuje chwili czasu, więc zajrzał od tak w kartotekę, którą pewnie znał na pamięć. Potem kontynuował mówiąc, że najprawdopodobniej został uderzony czymś ciężkim w tył głowy, co spowodowało utratę przytomności.
   — Najbliższe godziny będą kluczowe. Nie wiadomo, czy doszło do nieodwracalnych zmian w mózgu.
   To było ostatnie zdanie, jakie usłyszałem od lekarza, bo odpłynąłem.

Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook  | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz