— O co ci chodzi? — spytałem chcąc natychmiast się odsunąć, ale Jungkook sam to zrobił.
On tylko zaśmiał się i położył sobie głowę na mojej klatce piersiowej. Przyznał, że to co zrobiłem wtedy podobało mu się i chciałby to powtórzyć, żebym wiedział, że to on a nie Hoseok.
— Widziałem jak się masturbujesz, a boisz się pocałunku? Może jak mnie przekonasz, to powiem ci co jeszcze gadałeś i co mówił Hoseok, gdy sobie smacznie spałeś.
— Przekonam, że co?
— Odtworzysz to co zrobiłeś podczas nocy poślubnej, a ja ciebie poilustruje.
Przecież mówił mi, że się całowaliśmy, ale po co do cholery była mu ta świadomość, abym ja wiedział jak to wszystko wyglądało? Jeszcze brał to pod szantaż.
— Wcale nie chce wiedzieć tego co mówiłem.
— Czyżby? — spytał insynuując mi, że powinienem wiedzieć. — Smutno mi, że mój mąż boi się całować.
— Świetlik niech ciebie całuje.
— A widzisz tu gdzieś Jimina? — spytał obojętnie podnosząc w końcu głowę — Przypomnę ci, że siedziałeś na moich kolanach.
Serio?
Ostrożnie wstałem, tak żeby nie obudzić Jiae. Zdecydowanie przyszło bardzo szybko, tylko dlatego, że moja świadomość chciała zrobić na złość Jiminowi, gdyby przypadkiem to on był winny krzywdy Jiae. Miałem na sobie krótką piżamę, podobnie jak on. Wolno odrzuciłem kołdrę na bok, po czym zgrabnym ruchem znalazłem się na jego kolanach. Kook poprawił naszą pozycję, bo usiadł na łóżku i milczał.
— Co? — spytałem obojętnie. — Myślałeś, że tego nie zrobię i ciebie zatkało? Miałeś mnie instruować.
Szanse były nikłe, aby ktoś podglądał nas przez okno. Jednak sam fakt był zadowalający, że siedzę aktualnie na ukochanym Jimina, gdy jego zazdrość była widoczna dla mnie gołym okiem.
Jungkook złączył nasze usta razem, w tym samym momencie chciał położyć dłonie moich biodrach, ale powiedziałem, że chcę aby trzymał ręce przy sobie. Posłuchał i ponownie wrócił do moich ust zasysając moją dolną wargę. Pozwoliłem mu chwilę na tą zabawę, mnie samemu się ona spodobała, bo zassał się dość silnie. Szybko otworzyłem usta, a on wyczuwając to, złączył nasze języki razem.
Nie byłem w stanie określić, jak się czuję i co czuję. Miał miękkie wargi, a ruchy jego języka były precyzyjne, a zarazem delikatne. Hoseok był zupełnie inny, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że tamte pocałunki mógłbym policzyć na palcach i nie miały one nic wspólnego z delikatnością, nie licząc pierwszego podczas treningu. Wtedy myślałem, że nie lubi się całować, a potem dopiero zorientowałem się, że nie chciał robić tego ze mną. Mogłem więc śmiało uznać siebie, za beztalencie w tej dziedzinie zbliżenia. Zatraciłem się przez chwilę w tym wspomnieniu, a pocałunek stał się bardziej namiętny. Żaden z nas nie odsunął się chociażby na moment, aby złapać oddech. Gdyby światło było zapalone, to pewnie już dawno bym to zrobił, a teraz?
Uniosłem głowę do góry, chcąc się od niego odczepić.
Dosyć tego! Byłem świadomy wszystkiego i wiedziałem, że lepiej nie przekraczać granic. Nie żyliśmy w żadnych dostatecznie dobrych warunkach, a już tym bardziej na warunkach erotycznych. Jednak Jungkook świetnie się bawili, bo zaczął obsypywać mają szyję pocałunkami i drobnymi przygryzeniami.
— Przestań Kook. — powiedziałem zdecydowanie, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, aby go jakoś odsunąć.
On ani się nie śniło, żeby się ruszyć. Nawet nie drgnął, tylko ręka chwycił oba moje nadgarstki i mocno ścisnął. Zrobiło mi się gorąco. Strasznie gorąco, a mój oddech przyspieszył. To wszystko zaczynało być powoli niebezpieczne, bo Kook był przecież mężczyzną, i to dość przystojnym. Doskonale pamiętałem Astrub i nasze wyzwanie uświadamiające, że ja nie lecę na anioły, a on na demony.
— Czy to jakiś twój układ z Hoseokiem?! — spytałem przez zęby zły. — Jeżeli tak, to możesz się mu pochwalić, że ci się udało.
Jak zwykle byłem ze wszystkim do tyłu. Kiedy ja myślałem, jak zrobić na złość Jiminowi, to on wtedy sam sugerował, że powie co mówił mu Hoseok.
— Ogłupiałeś? — zareagował natychmiast. — Chyba źle układasz sobie wszystko w tej swojej głowie. Jak mógłbym rozmawiać z nim o takich pierdołach? Robić tanie układy? Tym bardziej, że wierzy w naszą udawaną miłość.
— Nie wierzy.
— Jak to nie wierzy? Nie pomyślałeś może o tym, że nie chce wierzyć? — podsumował tajemniczo.
Wciąż siedziałem na jego kolanach. Gdy sobie zdałem z tego sprawę, chciałem zejść, jednak on delikatnie chwycił mój ogon. Przejechał dłonią głaszcząc go kilka razy, a potem pociągnął, przez co w szoku zbliżyłem się do niego.
— Nie dotykaj mojego ogona. — syknąłem przez zęby zły.
Posłuchał zatrzestając wszystkiego, dzięki czemu bez problemu zszedłem z niego i położyłem się obok.
Co się właściwie przez tą chwilę stało?!
— Nie chcesz wiedzieć co powiedział twój były?
Oczywiście, że chciałem. Nie wiedziałem, czy chce wiedzieć konkretnie teraz, gdy nie czuje się najlepiej.
— Nie wiem. — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Ułożyłem się wygonie na łóżku, plecami do niego. Westchnąłem ciężko, domyślając się, że pewnie i tak mi powie.
— Gdy znalazłem się w zasięgu jego wzroku. Natychmiast do mnie podszedł. Jest dość specyficzny i nie trudno się domyśleć, że traktuje mnie jak wroga. Szarpaliśmy się chwilę. Dostał zakaz wstępu do Królestwa.
— Jak to szarpaliście?!
Byłem zszokowany. Nie wiedziałem, że taki moment w ogóle kiedyś nadejdzie i nawet nie przyszłoby mi to do głowy. Odwróciłem się ponownie w jego stronę, oczekując wyjaśnień.
— Obwinił mnie, za to co się stało z Jiae, ale sądzę, że szukał tylko pretekstu, aby mnie nastraszyć.
— Jakiego pretekstu?
— Przecież jest zazdrosny o ciebie.
Zazdrosny? Dobre sobie. Prychnąłem pod nosem tłumiąc śmiech.
— Jest zazdrosny o Jiae, że możesz spędzać z nim czas kiedy chcesz, a on nie. — sprostowałem jego wypowiedź. — Kto widział tą waszą szarpaninę? Zrobił ci coś?
Odpowiedział, że wszyscy dodając również to, żebym nie uważał go za kogoś, kto toleruje takie zachowanie i nic nie robi.
— Hoseok może ma u was jakąś pozycję i doświadczenie, ale nie myśl przez to, że w porównaniu z nim jestem żółtodziobem.
— Nie powiedziałem tego.
— Może chcesz się zmierzyć kiedyś na arenie? — spytał, co mnie zaskoczyło.
CZYTASZ
Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook | Zakończone
FanficKrólestwo demonów zostaje napadnięte przez zjednoczone siły elfów, wampirów i wilkołaków. Władca piekieł obawiając się, że kolejnego natarcia może nie odeprzeć, proponuje wrogiemu dotąd Królestwu Aniołów sojusz poprzez małżeństwo obu książąt. Jak za...