33. Razem

242 18 9
                                    

   Nie może tego zrobić, przecież mi obiecał. Namjoon również wydał rozkaz co do tej kwestii, więc dlaczego czułem ogromną niepewność? Wszystko przez to, bo w jakiś sposób oczywiście musiał być w to zamieszany blondyn. Odsunąłem się od Jungkooka i zmierzyłem go laserowym spojrzeniem.

   — Jennifer, nie chcę ciebie więcej widzieć w moim domu! — wrzasnęła Lisa, trzymając dłońmi głowę. — Nawet mi się nie śniło, że jesteś zdolna do tak okrutnej rzeczy! Jak mogłaś wyżyć się na małym dziecku!?
    
   Ona zaśmiała się, jakby zadowolona z czynności, którą zrobiła Jiae. Cynicznie podsumowała, że gdyby musiała, zrobiłaby to jeszcze raz.

   — Twoje młode jest tak ufne, że poszłoby nawet z każdym wampirem. Tylko żałować, że nie mogłeś słyszeć tego zduszonego pisku, morza łez i wołań.

   To była kolejna linia, którą przekroczyła. Moja reakcja była tak szybka, że w ułamku sekundy złapałem ją za kudły, żeby ponownie przywalić jej głową w ścianę. W drugiej dłoni, miałem już wyczarowany sztylet, którym przeciąłem głęboko jej lewy policzek. Usłyszeliśmy głośny krzyk, tylko Lisa zdążyła otoczyć pomieszczenie zaklęciem dźwiękoszczelnym, aby dzieci na piętrze nie musiały tego słyszeć.

   Kątem oka widziałem, że Kook nawet nie drgnął i całe szczęście, bo jeszcze bym na niego nakrzyczał. Wyszarpnęła się z mojego uścisku, przytykając dłonie do twarzy. Znieruchomiałem, gdy w futrynie drzwi dostrzegłem Youbina. Niewzruszony wszedł do salonu i stanął obok swojego brata krzyżując ręce na klatce piersiowej. 

   — Znalazłeś sprawcę? — spytał, jakby wiedząc o wszystkim.

   Nie odezwałem się nawet słowem. Chwilową ciszę przerywały tylko jęki dziewczyny. Kook przytaknął.

   — To co ona jeszcze tutaj robi? Dlaczego nie zawołałeś straży, aby zabrali ją do lochów? Namjoon już wydał karę śmierci.

   Jungkook przytaknął, jakby słowa młodszego brata dały mu wiele do myślenia. Ruszył się, aby przywołać straż, która była na podwórzu. Nie miałem pojęcia, że Youbin wie o tym wszystkim. Był tylko o dwa lata starszy od Jiae, a porównując ich oba poziomy, Jiae był w zupełności z tyłu. Przed chwilą bawił się jak zwyczane dziecko, po czym przyszedł biorąc udział w tym wszystkim jak dorosły? Nie rozumiałem, gubiłem się. Może to była moja wina, bo to ja wychowywałem Jiae nieodpowiednio?

   ***

   Chociaż Lisa chciała porozmawiać, nie mieliśmy na to czasu, przez co zostawiliśmy ją wstrząśniętą całą sytuacją. Kook obiecał, że postara się przyjść jak tylko wszystko załatwi, ale ona wiedziała, że były to tylko puste słowa. Powiedziała tylko, że gdy wróci Elenor, odwiedzi władczynię Aniołow.

   Chłopcy szli przodem. Wracaliśmy bez straży, bo oni wcześniej musieli zabrać Jennifer portalem, przez co postanowiliśmy zrobić kółko wokół domostw, aby przypadkiem się nie minąć.

   — Jak będziesz chciał porozmawiać, to mów. Nie wiem, czy powinienem się odzywać, gdy jesteś roztrzęsiony. — powiedział po dłuższej chwili.

   Oczywiście, że nie mogłem się uspokoić. Cieszyłem się, że kat został znaleziony, bo szczerze wątpiłem w to, że jakikolwiek anioł chciałby wydać swojego. W końcu krzywda stała się demonowi, a nie aniołowi. Jednak to nie poprawiało mojego samopoczucia. Chciałem, aby cierpiała gorzej niż Jiae.

   — Myślisz, że Jiae sobie wszystko przypomniał? — spytałem niepewnie patrząc na jego ogon machający kilka kroków przede mną.

   Youbin pobiegł w stronę pobliskiego straganu znajdującego się po prawej stronie. Jiae oczywiście ruszył za nim, krzycząc aby poczekał. Spuściłem wzrok przypominając sobie słowa dziewczyny, że poszedłby za kimkolwiek, kto by go zawołał.

Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook  | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz