14. Głupota

266 20 7
                                    

   — O co ci chodzi? — spytałem zdenerwowany.
   Byłem śmiertelnie przerażony, bo sytuacja odbywała się w drzwiach. Myślałem, że wszyscy sobie poszli, jednak jak się okazało, dopiero zwijali manatki, ale przestali na nasz widok. Widziałem jak Heejae matka Kooka składa ręce przy swojej piersi, nie wiedziałem jak mam to odczytać. Za to bałem się spojrzeć na Sungeuna, bo przecież miałem za niego wyjść.
   — Kłam.
   — Ale odnośnie czego?
   Musiał czuć, jak trzęsę się pod jego dotykiem. W sumie nie wiedziałem, czy było to spowodowane stresem, czy tym, że był tak blisko. Przymknąłem na chwilę oczy, wdychając jego kojący zapach. Dlaczego mi to robisz?
   — Jungkook, możesz wyjaśnić nam swoje zachowanie?! — krzyknął jego ojciec.
   Kook odwrócił nas w jego kierunku i postawił na ziemię Jiae. Mały poszedł od razu gdzieś na bok swoją ścieżką chcąc zbadać nieznane terytorium, a on zaczął prowadzić mnie w ich stronę. Nie, tylko nie to. Nie zniosę tej presji i jednej wielkiej niewiadomej, byłem przerażony.

       ***

   Stało się tak, że białasy nie mogli liczyć na szybki powrót do domu. Wszyscy wylądowaliśmy w cudownym gabinecie mojego ojca. Wydawać się można było, że tylko Sungeun nie usiadł i zataczał kółka po komnacie, co chwilę spoglądając morderczym wzrokiem na Jungkooka siedzącego obok mnie. Na początku w ogóle położył sobie dłoń na moim kolanie, ale szybko ją zabrał widząc mój morderczy wzrok. Jak zwykle na ojca trzeba było trochę poczekać, ale Rim zjawił się szybciej i puścił mi dyskretnie oczko. Usiadł sobie luzacko na biurku ojca, pogwizdując.
   — Synku, jesteś pewien? — spytała Heejae.
   — Tak.
   Zero wątpliwości w jego głosie. Kook powiedział im wcześniej w gościnnym, że przecież nie zerwał zaręczyn. Wtedy mogłem tylko dziękować Rimowi i Namjonowi, że ich posłuchałem i założyłem to żelastwo, przez co wydawać się można było, że był cały czas na moim palcu. W końcu kto zwracał na to uwagę?
   Niedługo po tych słowach do pomieszczenia wszedł Sunho, wraz z Hoseokiem. Na jego widok zagryzłem zęby, bo doskonale wiedziałem, że najwidoczniej przerwano im w jakimś ustalaniu. Mogłem się tylko domyślać jakim. Mój oddech przyspieszył, obecność Hoseoka sprawiała, że czułem się źle. Oczami wyobraźni już widziałem, jak zabiera mi syna.
   — O co chodzi?
   Mój ojciec od razu przeszedł do rzeczy, jednak nie rozsiadł się jak wszyscy. Stanął zawieszając wzrok na naszej dwójce, niezbyt rozumiejąc.
   — Mój syn oświadczył przed chwilą, że nie zerwał żadnych zaręczyn i podtrzymuje to, co obiecał.
   — Jesteś stabilny emocjonalnie? — spytał Sunho w kierunku Jungkooka.
   Mogłem spodziewać się takiej odpowiedzi ze strony ojca. W końcu chyba nikt tutaj nic nie rozumiał. Nie wiedziałem jaki w tym wszystkim jest cel, więc wolałem aktualnie siedzieć cicho, dopóki nikt mnie nie pyta.
   — Oczywiście.
   — Służka widziała nocą was obu w pokoju gościnnym Jungkooka — zaczął Rim.
   Sungheun podniósł ton głosu, żądając wyjaśnień. Nawet na niego nie spojrzałem, bo mroziłem brata laserowym spojrzeniem ze złości. Jak mógł?! Skąd się o tym dowiedzieli!? Moja twarz lada moment będzie przypominała buraka. Kook natomiast wzdychając przyznał mu rację, przy czym splótł nasze dłonie razem. Powiedział również, że rozmawialiśmy o wszystkim dogadując się.
   — Potrzebowaliśmy obaj czasu, bardziej ja. Dzisiejsza noc rozwiała wszelkie wątpliwości, bo już zdecydowałem — kontynuował.
   — Spaliście ze sobą!? — pisnęła jego matka zasłaniając usta.
   Od razu odpowiedziałem, że nie, natomiast Kook skłamał mówiąc, że tak. Poczułem jego ścisk na mojej dłoni, przez co zacząłem się jąkać, bo już nie wiedziałem co mam mówić. Chodziło o te kłamanie? 
   Nastała chwila ciszy, oprócz westchnień Jiae, który miał gdzieś toczącą się rozmowę, bo miał wymarzone rybki przed oczami.
   — Określcie się wreszcie! — wtrącił się Sungeun.
   — Żebyście za kilka miesięcy nie mieli niespodzianki waszych dogadań — syknął zdenerwowany władca aniołów.
   — Jestem odpowiedzialny w porównaniu co do niektórych.
   Jungkook wypowiadając te słowa spojrzał na Hoseoka. Czuły punkt. Uświadomiło mi to wtedy, że Rim musiał rozmawiać również z nimi o moim byłym.
   — Kłamiesz! — wydarł się Hoseok — Nie spaliście ze sobą.
   Nie wiedziałem dlaczego w ogóle się wtrącił, jakby nie mógł pozostać cicho. Bawiłem się pierścionkiem obracając kółeczko palcami. Chciał mieć pewność, że mu dałem, czy co? Po co mu to było? Nie było istotne, czy to się stało, czy nie.
   — Skąd wiesz? — odezwał się z jakąś nadzieją Sungeun.
   — Bo byłem u niego w nocy.
   Czy to dalej ma jakieś znaczenie? Hoseok chciał przyznawać się teraz do wszystkiego i nie ponosić żadnych konsekwencji, a może mnie się jeszcze oberwie za to wszystko? Trwająca chwila ciszy wskazywała na to, że Jungkook nie wiedział co ma powiedzieć. Nie mógł wiedzieć co się dalej działo pomiędzy mną, a Hoseokiem, chociaż brzmiało to również dwuznacznie. Zanim się zorientowałem, wszyscy wlepiali we mnie swoje spojrzenia.
   — Jungkook odprowadził mnie do siebie. Wiedział, że musiałem wrócić do Jiae — wypowiedziałem po dłuższej przerwie.
   — To zrozumiałe! — potwierdziła Heejae wycierając kciukiem łzę — Widać, że dziecko jest dla ciebie ważne.
   Posłałem jej delikatny uśmiech, który odwzajemniła. Kook przeniósł ponownie swój wzrok na Hoseoka mówiąc, że nie życzy sobie, aby jakiś typ kręcił się wokół jego narzeczonego. Spiąłem się na te słowa, bo były dla mnie totalnie obce.
   Ostatecznie ojciec sam wkurzony powiedział w kierunku władcy aniołów, że ma się określić, bo gdyby nie to wszystko, to ślub byłby już dawno za nami i wyszedł z pomieszczenia. Woosung natomiast poprosił całe zgromadzenie, że chce porozmawiać ze swoją rodziną sam na sam.
   Rim kiwnął w moim kierunku głową, abym wyszedł, tak jak chciał. Szybko wstałem, jak oparzony zawołałem Jiae, aby zabrać go z pomieszczenia.
   — Przyjdź do mnie za godzinę — powiedział, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz.
   Nie zadawałem pytań. Wiedziałem, że nie chciał o wszystkim rozmawiać, gdy ściany maja uszy. Zgodziłem się kiwając głową.
   — Tato, zgodzisz się na lybę?
   — Nie.
   Ciągnąłem syna za sobą, w głowie miałem mnóstwo pytań. Chciałbym w końcu dowiedzieć się na czym stoję, aby ktoś jasno przedstawił mi moje położenie i sytuację w jakiej się znajdę. Wiedziałem, że Jungkook od tak nie podjąłby takiej decyzji, więc gdzieś musiało być drugie dno tego wszystkiego, o którym Rim wiedział. Najwidoczniej razem to wszystko ustalili. Jiae niezadowolony moim szybkim krokiem, puścił moją dłoń i pobiegł do przodu. Może to jest moja szansa? Wszystko byle nie tamten facet.
   — Suga?
   Spojrzałem na właściciela głosu, którym był Hoseok. Szybko znalazł się tuż przede mną otwierając pierwsze lepsze drzwi od pomieszczenia obok, znajdującego się na korytarzu. Spojrzałem w ciemne miejsce gospodarcze, w którym walały się wiaderka, mopy, szczotki i różne inne przedmioty czyszczące. Chwycił mnie mocnym uściskiem za ramię, po czym zaprowadził tam, zamykając za sobą drzwi. W międzyczasie zdążyłem zapytać tylko, o co mu chodzi, jednak nie uzyskałem odpowiedzi, a moje oczy nie widziały już nic oprócz mroku.
   — Ogarnij się! — powiedziałem wkurzony. — Jiae jest tam sam!
   — Poradzi sobie, nie jest niemowlęciem.
   — Po co się nadal kryjesz, jak chcesz ze mną wielce porozmawiać? — spytałem kpiąco. — Przecież powiedziałeś prawdę mojemu ojcu.
   To, że w pomieszczeniu panowała egipska ciemność sprawiła, że byłem bardziej pewny siebie, bo nie musiałem patrzeć w jego oczy.
   — Spałeś z nim?
   Zmrużyłem oczy, czego nie mógł widzieć. Tak bardzo chciał poznać prawdę, że aż chciało mi się śmiać.
   — Pięć lat temu może i czułbym potrzebę spowiadania ci się z takich spraw, ale teraz nie. To akurat moja sprawa, co z kim robię i gdzie. Ja o twoją babę nie wypytuje, mam to tak gdzieś, że dopiero dziś dowiedziałem się o jej istnieniu. Powodzenia w robieniu dzieci.
   Hoseok chwycił mnie dość znacznie za włosy. Nie sądziłem, że to pomieszczenie jest aż tak małe, myślałem, że znajduje się dalej ode mnie. Kopnąłem go w piszczel, przez co mnie puścił, ale na chwilę, bo był szybszy. Znał każdy mój ruch, to on uczył mnie podstaw samoobrony. Złapał moją rękę, odwrócił mnie plecami do siebie i skrępował obie dłonie z tyłu pleców. Zaśmiał się ze swojego kruchego zwycięstwa.
   — Strasznie się opóźniłeś przez te kilka lat — stwierdził szepcząc do mojego ucha.
   Udałem, że nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia, że to nic dziwnego skoro nie praktykuje tylko swój wolny czas poświęcam Jiae. Zasugerowałem potem spokojnie, aby mnie puścił. Przez otaczająca ciemność już wcale nie czułem się pewny.
   — Spałeś z nim? — spytał kolejny raz.
   — Tak.
   Postanowiłem stać przy tym, co powiedział Kook, czyli kłamać. Zbyt duży bałagan w mojej głowie mógłby sprawić więcej kłopotów. Nie mogłem gubić się we własnych zeznaniach. Hoseok pchnął mnie do przodu, przez co moja twarz miała bliskie spotkanie ze ścianą. Syknąłem przez zęby zgadując, że jest zazdrosny, a on znowu się śmiał.
   — I co był lepszy ode mnie? — spytał szpcząc mi do ucha.
   Ścisnąłem powieki z całych sił, próbowałem wyszarpnąć ręce, jednak nic z tego, bo Hoseok jeszcze bardziej usztywnił swój uścisk, co sprawiło ból. Zesztywniałem cały, gdy przycisnął biodra do moich pośladków, przez co poczułem jego przyrodzenie.
   — Nie sądzę — kontynuował dalej wypowiedź. — Jesteś zbyt miękki, by powiedzieć mu, że uwielbiasz być zdominowany, co nie? Jak to na Aniołów przystało, było po misjonarsku grzecznie w łóżku? Raczej musisz sam mu powiedzieć, że uwielbiasz klimaty takie, jak na przykład gabinet twojego ojca, albo takie jak teraz.
   Wypuściłem głośno powietrze z płuc. Nie chciałem sobie przypominać tych wspomnień, jednak chcąc nie chcąc, miały one miejsce i nigdy nie zostaną wymazane, chociaż nie wiem jakbym się starał.
   — To przeszłość rozumiesz? — oznajmiłem ochryple.
   — Co z tego? Fetysze się nie zmieniają.
   — Puszczaj Hoseok, do cholery!
   Myślałem, że dowiedział się tego, co chciał. Jednak to mu nie wystarczyło, bo wolną ręką wyciągnął koszulę z moich spodni i włożył pod nią zimną dłoń. Drgnąłem, gdy ścisnął mój sutek. Nabrałem powietrza w płuca chcąc krzyknąć.
   — Zacznij wrzeszczeć, a zobaczysz na co mnie stać, słyszysz?! — oznajmił dość groźnie. — Chcę wiedzieć.
   Przygryzłem dolną wargę. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Kłóciłem się ze swoimi myślami, byłem rozdarty, nie wiedziałem, czy mam krzyczeć, czy siedzieć cicho. Ręce skrępowane z tyłu pleców, zaczęły mnie boleć, nawet nie mogłem nimi poruszyć.
   — Co chcesz wiedzieć? — spytałem przełykając głośno ślinę.
   On po prostu przeniósł rękę na moje spodnie i odpiął guzik. Siłował się chwilę z nimi, aby je zsunąć.
   — Nie, Hoseok! Przestań! Nie zgadzam się!
   Zgiąłem nogę w kolanie, żeby go kopnąć. Wiedziałem, że to wyczuje, dlatego zaprzestał swoich działań i podniósł mnie jakbym ważył kilo i odwrócił przodem do siebie. Puścił wcześniej moje ręce, więc bez zastanowienia chciałem przyłożyć mu w głowę, a on? Schował twarz w zgięciu mojej szyi. Znieruchomiałem mając wątpliwości. Sytuacja była niezręczna, chciałem, aby mnie puścił. Dlaczego w tak krótkiej chwili wszystko potrafiło dla mnie wrócić? Cały czas trzymałem się tego, że nie chce mieć z nim nic wspólnego.
   — Pachniesz tak samo — rzucił złotym tekstem, a moje nogi poprawił sobie wokół bioder.
   Dłoń sama powędrowała w kierunku jego czupryny. Dotyk jego włosów był bardzo znajomy, przecież identyczne ma Jiae.
   — Co chciałeś wiedzieć? — spytałem spokojnie szeptem.
   Czułem jak dotyka ustami skóry przy mojej szyi, jak się okazało tylko po to aby uśpić moją czujność. Szybkim i dość brutalnym ruchem włożył dłoń w moje spodnie. Zrobił sobie idealny dostęp, więc nawet moje natychmiastowe wierzganie nie zdało rezultatu. Włożył we mnie palec, a z oczu poszły mi łzy. Nie z bólu, a z własnej głupoty.
    — Kłamałeś — oznajmił, dziwnym zadowolonym głosem. — Kiedy w końcu zmądrzejesz?
   Poczułem się jeszcze bardziej upokorzony. Sytuacja, gdzie przyłapał mnie Jungkook, to nic w porównaniu z tą teraz. Wszystko bardziej bolało dlatego, że wykorzystywał moje uczucia, a ja byłem ślepy, jakby zapominając, że jeszcze dziś w nocy mnie krzywdził. Czego ja tak na prawdę już chciałem?! Wstyd było mi w ogóle powiedzieć już cokolwiek.
   — Nie myśl, że mam zamiar ciebie tutaj wziąć, ani mi się śnij!
   Chowałem się we własnych myślach, przez co nawet nie drgnąłem, gdy nadal mnie trzymał. Mógł odebrać to dwuznaczne, a ja chciałem tylko zniknąć. Nie miał zamiaru mnie jednak odstawić na podłogę, więc puścił odpychając na wiaderka i miski.
   — Nie sądziłem, że jesteś tak samo głupi i pójdziesz na tak prosty tani chwyt.
   Było mi cholernie przykro, że nawet nie miałem siły się podnieść. Zdołałem tylko zapiąć spodnie, aby nie usłyszeć już żadnych komentarzy w tym kierunku. Hoseok otworzył drzwi, przez co do pomieszczenia wpadło światło z korytarza. Rozejrzał się na zewnątrz, po czym wrócił do mnie wzrokiem i się zaśmiał.
   — Suga, ty serio sobie coś myślałeś? Że niby teraz chciałbym z tobą być?  Idiotą jesteś, czy co? Spójrz na siebie, jak ty wyglądasz, masz ewidentnie problemy ze sobą. Zasiedziałeś się z dupą w tym królestwie i aż mnie ręce bolą od twoich kilogramów, kiedy ostatnio stąd wychodziłeś?
   Hoseok widząc, że nie wypowiem nic nie kontynuował dalej rozmowy.  Jego słowa strasznie mną wstrząsnęły, a gdy tylko wyszedł wybuchłem płaczem. Chciałbym, aby ta sytuacja nie miała nigdy miejsca. Gdy wstałem nadal się trząsłem. Z nosa zaczęła kapać mi krew, natychmiast przyłożyłem rękaw koszuli.
   Będąc już u siebie przez dłuższą chwilę stałem na środku pokoju, ale te okropne myśli nie chciały odejść. Poszedłem do łazienki, aby stanąć przed lustrem. Zrzuciłem z siebie ciuchy i zacząłem przeglądać się swojemu ciału. Wstrzymałem oddech, bo mój wzrok automatycznie skupił się na bliźnie pod brzuchem. Zakryłem ją dłońmi. Skoro ja nie chciałem tego oglądać, to kto inny by chciał? Czy zawsze tak wyglądałem, czy rzeczywiście przytyłem? Nie pamiętam kiedy ostatnio przyglądałem się sobie. Twarz miała oznaki zmęczenia, a oczy miałem czerwone i podpuchnięte. Włosy już dawno temu powinienem ściąć, a jednak nigdy nie miałem na to czasu.
   Takie było moje życie?
   Założyłem na siebie ponownie ciuchy. Wszedłem do pokoju i rozejrzałem się dookoła. Widok zabawek jeszcze bardziej mnie zdenerwował, więc zrzuciłem wszystko ze stolika Jiae, na podłogę, a sam stolik również został przewrócony. Chciałem cofnąć czas, odzyskać dawne życie i moją pewność siebie. Przestać być wiecznie zmartwiony i znerwicowany. Miałem dość. Nie chciałem już oglądać żadnych zabawek, chciałem żeby zniknęły. Chciałem swój dawny pokój z powrotem.
   — Tatuś? Szukałem ciebie.
   Jiae stanął w drzwiach, trzymał w dłoniach węża. Gdy spojrzałem na jego twarz natychmiast odwróciłem wzrok, nie chciałem patrzeć w oczy tak podobne do Hoseoka.
   — Idź do kuchni — szepnąłem.
   — Chcę być z tobą...
   — A ja chcę być sam! Wynoś się i zostaw mnie samego!

Jak ktoś myślał, że będzie kolorowo, to grubo się mylił, wybaczcie 😁.
Smutno mi było pisać, jak nasz Yoongi traci grunt pod nogami i zaczyna chwiać się emocjonalnie.



Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook  | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz