Czułem się tak, jakby ktoś siedział na mojej klatce piersiowej i to ogromnych rozmiarów. Jakby tego było mało, wszystko zaczęło rozmazywać mi się przed oczami.
Jiae... Na demona, pomocy... Niech ktoś tutaj przyjdzie...
Nie słyszałem już żadnych słów wypowiedzianych z ust blondasa. Możliwe, że nie chcąc być o nic oskarżonym, po prostu ulotnił się. Złapanie kolejnych oddechów sprawiało, że czułem jakby ktoś wbijał szpilki w moje płuca. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak cierpiałem. Teraz żałowałem, że nie poprosiłem o żadną demoniczną straż, bo tak jak uważałem stałem się obiadem. Nie mogłem pozwolić, żebym dał siebie pokonać w tak marny sposób!
Walczyłem o każdy oddech, niemal pełzając po ziemi starałem się dostać do drzwi. Resztkami sił wyczarowałem maleńką kulę energii. Wystarczyło pstryknąć palcami, a magiczny przedmiot znalazł się nad moją dłonią. W końcu co byłby ze mnie za demon, który nie umie w magię? Wycelowałem w spory dzban z kwiatami, który po chwili rozbił się o podłogę robiąc mnóstwo hałasu. Reszta trwała bardzo szybko. Najpierw kulturalne pytania, bo jakby od razu wleźć do pokoju gościa? Nie słysząc żadnej odpowiedzi prawie wyważyli drzwi. Dwójka aniołów zareagowała szybko, a kiedy poczułem jak jeden z nich unosi moje ciało, poczułem że to ten moment, kiedy mogę chociaż na chwilę zamknąć oczy.
Moje powieki były tak ciężkie, że z ledwością je otworzyłem, żeby sprawdzić, czy aby to nie był ich jakiś plan. Następnie miękkie łóżko, jakaś maska na twarz, dzięki czemu do moich płuc dostało się więcej powietrza.
Tak, to na pewno byli ich lekarze. Zrobiło mi się lżej na głowie, bo wiedziałem że muszą zrobić wszystko, aby wyprowadzić mnie z tego. Gadali między sobą, jednak kontakt ze mną był mocno ograniczony. Kłucie w przedramieniu i przyłączenie jakiejś kroplówki.
Potem ten okropny ból. Maska stłumiła mój krzyk, a ja zwinąłem się w pół. Drugą ręką chciałem wyrwać dopływ tego cholernego płynu.
— Trzymaj go! — wydarł się jeden do drugiego.
Ten natychmiast chwycił moją rękę, zabraniając mi zrobienia tego czego chciałem. Siłowałem się bezskutecznie.
— Nie możesz! — mówił do mnie łapiąc kontakt wzrokowy — Woda święcona jest dla was zabójcza, a płyn dostał się do twojego organizmu! Tylko w ten sposób się tego pozbędziesz!
Ten czas był dla mnie jedną z najgorszych chwil w życiu. Owszem wiedziałem, jak to wszystko działa, jednak nie spodziewałem się, że będę tak przez to cierpiał. Wróćmy do tego, że w ogóle nie dopuszczałem wcześniej do siebie myśli, że zostanę tutaj zaatakowany w taki sposób. Przecież to wstyd się do tego przyznać!
W międzyczasie widziałem parę Królewską przejmująca się moim stanem i robiąca dochodzenia. Podejrzewali o to Jungkooka, a ja walcząc z tym dziadostwem zdołałem wykrztusić ciche ~ nie. Mojego przyszłego męża nie zobaczyłem w tym skrzydle szpitalnym wcale.
— Suga...
Słysząc głos brata natychmiast otworzyłem powieki. Kątem oka dostrzegłem jak ta okropna kroplówka już się kończy.
Rim dotknął mojej głowy wymuszając uśmiech. Widziałem złość w jego oczach, bo to co się stało, nie powinno mieć nigdy miejsca. Ich obowiązkiem było poinformowanie demonów o tym co się stało. Brak obecności ojca było normalką.
— Lepiej się czujesz?
Przygryzłem dolną wargę nie odpowiadając mu. Powinien się domyślić. Lepiej bym się poczuł, gdybym wrócił na chatę. Jakiś lekarz zaczął zmieniać kroplówkę, co spowodowało sprzeciw z mojej strony.
— Spokojnie, to już na wzmocnienie — uspokoił widząc moje przerażenie, jednak co typ mógł o tym wiedzieć skoro był białasem?!
— Kto to zrobił? — gadał Rim, a ja jedyne czego chciałem, to uniknąć teraz pytań — Zgniotę typa.
— To ja bylem zbyt ufny — zacząłem ciężko patrząc gdzieś indziej byle nie na niego.
Opowiadać o tym, jak chciałem znaleźć sobie jakiś znajomych nie chciałem, bo jeszcze sam stwierdziłby jak idiotycznie się zachowałem.
Wnet obok nas znalazła się para królewska. Wtedy już musiałem powiedzieć wygląd osoby, która mi to zrobiła.
CZYTASZ
Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook | Zakończone
FanfictionKrólestwo demonów zostaje napadnięte przez zjednoczone siły elfów, wampirów i wilkołaków. Władca piekieł obawiając się, że kolejnego natarcia może nie odeprzeć, proponuje wrogiemu dotąd Królestwu Aniołów sojusz poprzez małżeństwo obu książąt. Jak za...