23. Wspólna noc

253 14 2
                                    

   Poczułem się niezręcznie i przez chwilę miałem obawy, żeby wejść do pomieszczenia. Natomiast on na luzie wszedł zgarniając przyszykowany ciuch do spania, i wyszedł kierując się pewnie do łazienki. Westchnąłem rozglądając się po pomieszczeniu, już bardziej ucieszyłaby mnie wieść typu ~ Nie możecie spać razem, dopiero po ślubie!  
   Ściągnąłem diadem z głowy, po czym odłożyłem go na komodę. Niezadowolonym wzrokiem spojrzałem na dość małe łóżko, po czym zakryłem dłońmi twarz. Na serio musi to mnie teraz czekać?!
   Żeby polepszyć sobie humor, pomyślałem o Jiae zastanawiając się, co teraz robi. Nie zdążyłem dobrze zatopić się w myślach, a on już wrócił.
   — Łazienka jest na wprost. — powiedział tylko, a ja niemal tam uciekłem.

   ***

   Wszystko byłoby całkiem w porządku, gdyby nie spodenki, a tak właściwie ich brak. Stojąc półnagi, bo tylko w koszulce przed lustrem nie wiedziałem, czy mam się śmiać, czy płakać. Niby przypadkiem sięgała mi do połowy ud, a ja niemal się w tej topiłem. Ostatecznie bylem zażenowany i zły postawą aniołów, bo idealnie coś sugerowali, myśląc jaka to wielka miłość jest między nami. Byłem zmuszony założyć swoją wcześniejszą bieliznę, a dostrzegając nadruki serduszek, wprost nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Serio?! Akurat dziś nie mogłem ubrać neutralnego koloru?! Przymknąłem oczy dając sobie chwilę, aby zaakceptować ten rozwój wydarzeń, a gdy je otworzyłem dostrzegłem rumieniec na policzkach.
   No tak! Tego mi jeszcze brakowało! Szybko odkręciłem zimną wodę, aby przemyć twarz. Dlaczego tak bardzo się teraz wstydziłem? Czy to przez to, że nigdy nie spałem z chłopakiem w łóżku? Hoseok bywał u mnie, jednak nie spędziliśmy nocy razem. Wstrzymując oddech przetransportowałem się do pokoju, bo gdybym tego teraz nie zrobił, to spał bym w wannie.
   Jungkook leżał na łóżku przy zapalonej lampce nocnej. Przeglądał jakąś gazetę, więc nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Kącik moich ust uniósł się dostrzegając wolną większa połowę łóżka. Odłożyłem swoje rzeczy gdzieś w kąt.
   — No wiesz jak miło, że dostałeś spodenki. — powiedziałem ironicznie krzyżując ręce na klatce piersiowej.
   Kook położył sobie czasopismo na brzuchu, po czym spoglądając na mnie wybuchł donośnym śmiechem, próbował coś powiedzieć, czego niestety nie zrozumiałem. Przewróciłem oczami, po czym usiadłem na łóżku dostrzegając kolejną istotną rzecz, typu jedna kołdra. On w tym momencie sięgnął coś, po czym przed oczami pomachał mi zapakowaną prezerwatywą.
   — O Boże.
   — Nie przeklinaj. Ciotka jest przygotowana na wszystko. Sam zobacz, jak o nas dba. — powiedział poprzez śmiech.
   Sytuacja była zabawna i krępująca, chociaż to drugie nie powinno być, gdyż od dawna nie byliśmy już dziećmi.  Ten widok nie powinien mnie zaskoczyć, ale...
   Jungkook rozerwał opakowanie. Obojętnie wyjął gumkę i schował pod poduszkę, a resztę rzucił na podłogę. Nie wiedziałem po co to robi, więc zapytałem.
   — Niech wierzą w to, co chcą zobaczyć. — wyjaśnił dziwnie tajemniczo — Chyba nie myślałeś, że będziemy się seksić?
   — Nie jesteś w moim typie.
   To było kłamstwo, tylko po to, żeby się odczepił. Jungkook był przecież przystojny, a ja szybko straciłem humor. Chcąc nie chcąc, do głowy wróciły niechciane wspomnienia, gdzie Hoseok sugerował w pomieszczeniu gospodarczym, że miałem na coś ochotę, a lepiej żebym spojrzał na to jak wyglądam. Nie wiem dlaczego w tej chwili pożałowałem, że nie założyłem spodni w których byłem tutaj wcześniej. Świeciłem nogami, które chciałem jak najszybciej ukryć i niby to ja przed chwilą mówiłem mu, że nie boje się nagości? W tak prosty sposób Hoseok pozbawił mnie pewności siebie, ale jakie to miało znaczenie skoro Kook i tak miał gdzieś jak wyglądam. Dlaczego tak bardzo mnie to teraz męczy, skoro nic nas nie łączy?
   — Ty w moim też. Nie lecę na demony — powiedział w odwecie.
   — Ty masz blondasa, więc mam rozumieć, że nie będziesz się wtykał w moje związki?
   Wsunąłem ciało pod kołdrę, po czym położyłem się plecami do niego. Chciałem, jak najszybciej zasnąć. Chciałem, żeby było już rano.
   — Pewnie, byle żeby te związki nie zaszkodziły.
   — Śmiem twierdzić, że twój Jimin jest większym zagrożeniem.
   Chwilowa cisza. Nie wiedziałem czy przesadziłem, jednak skoro on miał mieć kochasia, to dlaczego ja nie mogłem?
   — Dlaczego on ciebie zostawił? — spytał.
   — Skąd wiesz, że to ja nie zostawiłem jego?
   Ścisnąłem usta w linię, gdy obojętnie powiedział, że widać jak na niego patrzę i nie interesował się przecież wcześniej Jiae.
   — Może nie byłem wystarczająco dobry. — szepnąłem.
   Tak na prawdę nigdy nie dowiedziałem się, dlaczego Hoseok z dnia na dzień przestał przychodzić, jakbym nigdy nie istniał. Chodząc z brzuchem, bez przerwy zadawałem sobie to pytanie, próbowałem dbać o siebie w każdy możliwy sposób, gdyby pojawił się w murach zamku, ale to było bezcelowe. Z biegiem czasu nie chciałem już znać przyczyny, a prawda mogła boleć. Gdyby nie Jiae, to nikt by się o tym nie dowiedział.
   — Co chcesz powiedzieć poprzez słowo "dobry"?
   — To, że wezmę z tobą ślub nie oznacza tego, że zacznę ci się zwierzać.
   Stwierdził, że to nie zwierzanie, a zwykła rozmowa. Wkurzony usiadłem na łóżku i ze złością powiedziałem, że może pogadamy sobie o nim, a nie o mnie. Nie czekając na odpowiedź, spytałem dlaczego był wcześniej takim kretynem w stosunku do mnie, a teraz wielce chroni mnie przed święconką.
   — Na rękę by ci to było, gdybym znowu dostał z konewki. 
   Kook znacznie odłożył czasopismo na szafkę, po czym spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem.
   — Nie chciałem brać żadnego ślubu z demonem, a ty z aniołem. W dodatku twoja akceptacja co do tego tematu irytowała mnie do granic możliwości. Wtedy myśleliśmy jeszcze o sobie jako o największych wrogach, więc nie zamierzałem rozwijać ci czerwonego dywanu.
   — Wszystko co robiłem i robię, to tylko dla dobra Jiae. Gdybym wtedy mógł, zachowywałbym się tak samo jak ty — odpowiedziałem wkurzony.
   Nie zamierzałem licytować się z nim o to, kto miał gorzej. Każdy radził sobie ze wszystkim na swój sposób. Bardzo możliwe, że będąc na miejscu Kooka i mając wtedy wybór, zachowałbym się podobnie. Mógłbym przypomnieć mu wszystko, co zrobił, ale wiedziałem, że on dobrze pamięta. To, że aktualnie zawarliśmy ze sobą układ, nie oznaczało pojednania.
   — Rozumiem.
   I tylko tyle? Opadłem ponownie na poduszki i odwróciłem się zadem do niego. Zapytałem jeszcze o to, czy jego ojciec mógłby jeszcze się wycofać z rozejmu.
   — Oczywiście, że może. — potwierdził gasząc światło.  — Ale nie sądzę, żeby to zrobił. Ślub miałby być za dwa dni, a wszystko wskazuje na to, że ceremonia odbędzie się u nas.
   — Mi wszystko jedno gdzie. Chcę mieć to już za sobą i przyzwyczaić się do tego beznadziejnego życia, które mnie czeka.
   — Noc poślubna.
   Przymierzałem się już do spania, ale na jego zdanie automatycznie otworzyłem powieki. Dostrzegłem ciemność. Kook właśnie wiercił się na swojej połowie, aby odszukać gdzieś wygodne miejsce.
   — Chyba śnisz, możesz sobie zrobić noc z blondynem, a ja będę spał z Jiae.
   — Demonie, ślub u mnie w Królestwie Aniołów. — powtórzył ponownie, aż po moim ciele przeszły dreszcze.
   Dopiero potem nastała ciemność w moim umyśle. Chciałem zapaść się pod ziemię. Myślałem, że dowody konsumpcji u białasów dotyczą tylko Namjoona, bo to on miał przejąć tron. Idealnie nadawałby się na to z Rimem. Nie wiedziałem, czy chciałem się teraz o tym wszystkim dowiedzieć, nie wspominając o szczegółach.
   — Wymyśliłeś coś? — spytałem przerażony. — Lepiej wymyśl, bo będziesz przebierać kochasia za demona, ale on ma tak żółte włosy, że świeci na kilometr. Tacy grzeczni jesteście jak cholera, a macie chore zasady.
   — Wymyślę coś. — odpowiedział ignorując dalej temat.
   — Mam nadzieję, bo nie będę uprawiał z tobą seksu, przy wszystkich.
   Nie odpowiedział.
   A ja? Nie mogłem zasnąć, bo wyobrażałem sobie cudowną noc poślubną. Jak mógłbym zdzierżyć fakt, że robiłbym to z aniołem, a co dopiero przy innych białasach. Może on do tego inaczej podchodził, bo jednak nasze królestwa różniły się zasadami. W tej kwestii wolałem, aby ślub odbył się u nas, jednak przez nieobecność ojca, było to niemożliwe.

   ***

   Z snu wyrwał mnie huk, jakby słoń upadł na podłogę. Od razu pomyślałem o Jiae i gdy tylko uniosłem powieki zobaczyłem cień Kooka, wdrapującego się ponownie na łóżko. Ucieszyła mnie myśl, że jeszcze nie musiałem wstawać, więc odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku, aby zasnąć.
   Reszta nocy przebiegła spokojnie. Żadnej wojny o swoją połowę łóżka, z resztą Kook spał na tyle daleko, że dziwię się, że spadł z łóżka tylko raz. Przynajmniej więcej razy nie pamiętam, bądź nie usłyszałem. Gdy ponownie uniosłem powieki, był już ranek. Leżałem na brzuchu, moja twarz była zwrócona w jego stronę, przez co dostrzegłem, że nie śpi. On głowę przytrzymywał sobie ręka i gapił się na coś za mną.
   Wcale nie chciałem oglądać go z rana i on pewnie mnie też. Jednak niedługo stanie się to codziennością, więc trzeba przywyknąć. Strasznie ścierpłem, więc nawet nie drgnąłem.
   — Która godzina? — zapytałem szeptem.
   — Koło jedenastej.
   Na demona, tak długo spałem? Nic dziwnego, moim budzikiem był zawsze Jiae. Przymknąłem na chwilę oczy, by po chwili je otworzyć. Dłoń miałem przy twarzy, więc je przetarłem, a on nadal gapił się w to samo miejsce i błądził za czymś wzrokiem. Dopiero potem zorientowałem się, że w nocy musiałem się odkryć, a Kook wzrokiem gonił mój chodzący na boki ogon. Oznaczało to nic innego, jak uniesioną koszulkę, przez co mój zad w bieliźnie w serduszkach musiał leżeć jak na talerzu.
   — Może trochę prywatności co?! — chciałem warknąć, ale z rana mój głos brzmiał jak dziki pisk.
   Natychmiast opuściłem koszulkę i w pełni zacząłem kontrolować moją dodatkową część ciała. Zakryłem się też kołdrą.
   — Patrzę już pół godziny jak odwalasz ten balet. — wzruszył ramionami. — To trochę śmieszne, że nie kontrolujecie ogona przez sen.
   — Kontroluję. Dopiero w fazie lekkiego snu sobie merda. Masz z tym problem i chcesz mi go odrąbać?
   — Jaka mi kontrola? — westchnął unosząc brew. — Dwa razy oplotłeś sobie nim moją kostkę.
   Właśnie podnosiłem swoje ciało, po czym spojrzałem na niego z otwartą buzią. Okej, najwidoczniej nie miałem żadnej kontroli.
   — To nic osobistego, przepraszam. — odpowiedziałem szybko. — Często śpię z Jiae i tak robię, więc może stąd ten odruch. Twoje łóżko jest większe, więc to się nie powtórzy.
   — To ja przepraszam, że wtedy na niego nadepnąłem.

Bo ponoć jeden rozdział to za mało 🥺
Zapraszam o dwudziestej na kolejny, bo czeka nas ślub 😄
   

Zaakceptuj nas (I) / Yoonkook  | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz