22🏹

505 31 1
                                    

5/5

Z dali napłynął ku nim piękny śpiew. Mimo że odległy to bardzo wyraźny. Galadriel była teraz jedynie odległym, świetlistym punktem na zielonym tle. Pieśń, która do nich napływała, ułożona była w starodawnym języku zamorskich elfów i mimo że była piękna, napawała smutkiem.

Brzegi rzeki podniosły się, zasłaniając oddalającą się Lórien, gdy rzeka gwałtownie zakręciła. Podróżni zaczęli wiosłować, a ich wnętrza wypełnił smutek. Gimli załkał żałośnie.

— Wreszcie, zobaczyłem to, co najpiękniejsze — rzekł, gdy łódź płynęła naprzód prowadzona przez nurt. — Nic już, prócz jej daru nie nazwę pięknym. Powiedzcie mi, jak to się stało, że ja wyruszyłem na tą wyprawę. Niewiele zdawałem sobie sprawy, gdzie kryje się jej największe niebezpieczeństwo. Ile racji było w słowach Elronda, gdy mówił, że nikt z nas nie potrafi przewidzieć, co czeka na nas w drodze. Gdybym wiedział, jak groźne są jasność i radość, nie zdecydowałbym się wyruszyć. To rozstanie zadało mi najdotkliwszą ze wszystkich ran. O biada Gimlemu, synowi Glóina.

— Nie — rzekł Legolas. — Biada nam wszystkim, a tak, że tym, którzy kroczą przez świat w tych późnych wiekach, bowiem taka jest jego natura, że wszystko, co znajdujemy musim utracić. Ciebie zaś Gimli nazwałbym szczęściarzem, albowiem z własnej woli znosisz ból utraty i mogłeś wybrać inaczej, jednak nie porzuciłeś swoich towarzyszy, a wspomnienie Lórien pozostanie w twoim sercu czyste i niewiędnące.

— Być może — odparł Gimli. — Jestem wdzięczny za twoje słowa, które prawdziwe są, jednak nie niosą pocieszenia. Nawet gdyby wspomnienia były tak czyste, jak odbicie w zwierciadle Kheled-zaram, to nie ich pożąda moje serce. Słyszałem, że dla efów pamięć jest bliższa jawy niż snu, inaczej jest jednak z krasnoludami.

— Racja, biada nam wszystkim — powiedziała Aldianel, wpatrując się w ciemną toń rzeki, która cicho toczyła swoje wody, prowadząc ich naprzód. — Nie trwóżcie się jednak przyjaciele. Opuściliśmy piękną Lórien i wkraczamy w paszcze niebezpieczeństwa, jednak nie wszystko jest czarne lub białe i wciąż znajdują się powody do uśmiechu. Jasność i radość może być niebezpieczna, jednak jest bardzo ważna. Jej utrata wiąże się z ogromnym bólem, jednak radość i jasność można znaleźć wszędzie. Musimy ich szukać, bo czasami są głęboko ukryte, a czasami są na wyciągnięcie ręki. Musimy chcieć ją dostrzec. Los jest rzeczą niezbadaną, jednak nie bez powodu, właśnie my wyruszyliśmy w tą droge. Jeśli nie będzie dane wrócić nam z tej podróży, chce wykorzystać ten czas jak najlepiej. Ciesze się, że idę tą drogą, mając was u boku.

Posłała im delikatny uśmiech. W jej oczach szkliły się łzy. Po chwili odwróciła wzrok i wpatrzyła się w rozpościerającą się przed nimi toń Wielkiej Rzeki. Jej wzrok spoglądał jednak nie w dal, a w przyszłość w miejsce, do którego droga, którą ruszyli, ich zaprowadzi, w miejsce, którego nie mogła jeszcze dostrzec.

Legolas uśmiechnął się prawie niezauważalnie, przyglądając się dziewczynie. Zapadła cisza, w której każdy pogrążył się w swoich myślach.

Tak oto rozpoczęła się ich droga na południe. Oba brzegi rzeki porastały gęste bory uniemożliwiające im dostrzeżenie mijanych okolic. Zapadła cisza, w której nie można było usłyszeć nawet szumu wiatru. Powietrze wypełniła mgła, która pochłaniała wszystko wokół, kryjąc za swoimi obłokami blade słońce. Tego dnia zmierzch zapadł szybko, a przyniósł za sobą noc mroczną i bezgwiezdną. Przez długie godziny płynęli naprzód. Było zimno i nieprzyjemnie. Brzegi porastały wysokie drzewa ginące w gęstej mgle, w której przywodziły na myśl ciemne, mroczne postacie. Sunęli naprzód w mroku niczym nocne widma. W końcu zatrzymali się na noc.

Enemy or friend | LegolasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz