26🏹

424 20 7
                                    


Brnęli naprzód w gęstniejącym mroku. Manewrowali między drzewami, przywodzącymi na myśl mroczne widma. Szli niestrudzenie za śladami orków, aż w końcu zostawili lasy za sobą i teraz wspinali się po stromych zboczach.

Niebo nad nimi pokryło się czernią, a z wolna pojawiały się na nim pierwsze gwiazdy. Dotarli do podnóży skalistych, stromych wzniesień, które kładły na nich swoje złowieszcze cienie, piętrząc się na tle nocnego nieba. Pasmo Emyn Muil biegło od północy, dwiema rozległymi graniami. Od zachodu stoki grań pięły się w górę spadzistymi zboczami, jednak od wschodu układały się znacznie łagodniej.

Przez wiele godzin podróżni pięli się w górę ku pierwszemu grzbietowi. Bez żadnej przerwy pokonywali liczne przeszkody, nie odczuwając zmęczenia. Podjęcie decyzji i jasność celu, wypełniły ich nowymi siłami.

W końcu po wielu godzinach trudnej wędrówki znaleźli się po drugiej stronie pierwszej grani, gdzie między zbocza wciskała się wąska dolina. Jej dnem płynął wartki, wąski strumień. Tutaj ślady orków ginęły.

— Powinniśmy zatrzymać się tutaj do świtu i trochę odpocząć — powiedziała Aldianel, która jako pierwsza zeszłą do doliny i uważnie rozejrzała się dookoła. — Straciliśmy już wiele czasu, jednak w ciemnościach ciężko nam będzie znaleźć ślad, a wkrótce braknie nam sił.

— Racja — zgodził się Aragorn. — odpocznijmy trochę, a wraz z brzaskiem, ruszymy w dalszą drogę.

Nie rozpalili ogniska ani nie rozbili obozowiska, a jedynie usiedli u podnóży zbocza i posilili się. Siedzieli w ciszy, wsłuchując się w cichy szum wody, każdy pogrążony we własnych myślach.

Aragorn oddalił się odrobinę, bezradnie rozglądając się dookoła, w poszukiwaniu śladów, pozostawionych przez orków.

— Boromir chciał zabrać Frodowi Pierścień, prawda? — zapytała Aldianel, która bezszelestnie zbliżyła się do niego.

Aragorn zatrzymał się, nie spojrzał jednak na nią, zapadła cisza, która była dla elfki wystarczającą odpowiedzią.

— Obawiałam się tego — powiedziała cicho — Boromir odszedł, a moje sumienie nie pozwoliłby mi obwiniać go o to, co się stało. Wydaje mi się, że jego czyn był jedynie pchnięciem Froda do odejścia, a i tak by to zrobił.

Aragorn stał w zamyśleniu, nic nie mówiąc. Aldianel nie miała mu za złe, że się nie odzywa. Rany były świeże, a aby się zabliźniły, dziewczyna musiała poruszyć ten temat, jednak temat był ciężki.

Aldianel czułą na sobie czyjeś spojrzenie i teraz rozejrzała się uważnie dookoła, dostrzegając, że Legolas przygląda im się, jednak teraz elf odwrócił głowę, spoglądając na Gimlego.

*

Legolas podążył wzrokiem za Aldianel, która oddaliła się, podchodząc do Aragorna. Nie wiedział, dlaczego to robi. Jego wzrok sam kierował się w kierunku dziewczyny.

— O co chodzi z Aldianel? — zapytał Gimli, a Legolas spojrzał na niego ze zdziwieniem.

— Co masz na myśli? — zapytał, unosząc brwi.

— Ostatnio często się jej przyglądasz — odparł Gimli, wzruszając ramionami.

— Nie wiem, o czym mówisz — odparł i o dziwo, mówił szczerze.

Enemy or friend | LegolasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz