wieczorna nostalgika

17 0 0
                                    

kładę się do łóżka
choć nie wiem, czy zasnę.
zzukam mętnym wzrokiem
w suficie wyjaśnień.

łatwo widzieć przecież
twarze z naszych marzeń
w bezdennej ciemności,
wśród jasnych pomieszczeń.

każdej nocy myślę,
czy śnię Ci się może,
gdy szukam schronienia,
czekając na zorze.

nie brak mi jest zmarwień,
lecz gdy widzę Ciebie,
każde jedno znika
i jestem jak w niebie.

widzę Cię co wieczór,
choć dotknąć nie mogę,
tkwiąc tym samym w pladze
nitki esemesowej.

chciałabym być blisko,
by móc wieczór w wieczór
tulić Cię tak mocno,
byś na wiosny został.

by dać Ci buziaka
(w czółko albo w nos),
pokazać, że kocham
dalej niż po grób.

choćbym była dzieckiem
zza przedszkolnych krat,
musisz mi uwierzyć,
że z dala jest piach.

brak mi tylko Ciebie,
gdy sen płynie na łodzi.
nie boję się potworów,
a tego, co nadchodzi.

bo brak mi Cię tak bardzo,
że gubię gdzieś myślenie.
oby nie przepadło
w komplecie sumienie.

21.01.2021
"dom"

Myśli rozrzuconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz