wyszłam rankiem ponurym

23 0 0
                                    

wyszłam rankiem ponurym
na bagno głębokie;
los swój zsądziwszy z góry,
zapadłam się w błocie.

słów mi dawno zabrakło;
zabrał je zimny wiatr,
co miał tylko niesmiało
uprzykrzyć mi czas.

i zgubiłam się trochę,
biegając wśród traw;
zapadały się stopy,
gdy szukałam mych wad.

wszystko było za dobrze,
błyszczał uczuć żar;
twarz paliło mi słońce
a smrodu wciąż brak.

w dobry łut uwierzyłam,
w boski udręk kres;
ale mgła się zjawiła,
chociaż widmem był grzech.

tak owiana misterium,
biegałam wśród fal;
gdzieś mi zwiało kapelusz,
a i but sięgnął dna.

biel się w czerń zamieniła,
szarością pokrył się las;
w cieniu drzew zobaczyłam
kłopotów po pas.

przerażenie mnie zjadło,
dreszczy przebiegł grad;
to, co tam się zdarzyło,
zapomnieć musi świat.

12.10.2020
poniedziałek
dom

Myśli rozrzuconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz