nigdy nie chciałam być Ikarem,
nie wierzyłam w cuda jak inne dzieci
marzyłam tylko, by razem z Dedalem
tworzyć magicznych labiryntów sieci.chciałam opierać się na wykresach,
widziałam, że tak robią sukcesu ludzie.
nudziły mnie te wszystkie lalki i kredki,
gdy miałam "skupić się na konkretach".cierpliwość miałam anielską,
liczyłam, że kariera mnie czeka.
krążyłam po świecie z nadzieją,
że ktoś skryty dojrzy potencjał.teraz już jestem ciut starsza.
czasem widzę więcej niż chcę.
nie liczę na nobla czy clarka,
gdy między wierszami wciąż brnę.to prawda, żal mi jest ojca,
co dziecko wypuścił w świat,
bo wciąż wierzył, że dożyje końca,
gdy skrzydła ginęły wśród fal.marzenia piórka straciły,
zginął dawny oczu blask,
beztroskie dni się skończyły
i tylko żalu nie jest brak.z wiekiem nie umiem osiwieć.
im dalej, tym mniej mam lat.
dziś bardzo rozumiem syna,
który chciał tylko poznać świat17.04.2020
piątek
dom
CZYTASZ
Myśli rozrzucone
Poetryjeżeli czegoś nie lubię, to dusić swoich tęsknot na dnie serca. kiedyś i tak się uwalniają, ale gdy stopniowo wypłakuję żal z duszy, boli mniej niż gdy wszystkie wylecą z niezałatanej w sercu dziury, robiąc problemów więcej niż sto mamuntów, biegnąc...