palące Słońce

22 1 0
                                    

odsłoń Słońce gdy na niebie
same chmury widać, a ja...

otulę się twoim strachem
szorstkim jak głos w złości
bo gdy zabraknie odwagi
nie chcę zbierać godności

oddaj mi wszystkie złe myśli
oddaj te niedogodności
rozgoń przesłodkim uśmiechem
wszystkie me dolegliwości

ukoj szeptem chrapliwym
choć dla mnie on jak piosenka
kołysz w ramionach bezpiecznych
gdzie serce nie będzie pękać

niech się oczy zielone spotkają
i choć jedno przestanie płakać
złap za rękę i ścićnij ją mocno
zwiejemy jurysdykcji kata

usta skradnę sama, stęskniona
podczas nudnej i mdłej rozmowy
by zabić choć chwile chłodu
gdy dalekie są światu mrozy

znajdę sekund kwadrans nawet
byle tylko móc krzyczeć jak kocham
Twój uśmiech, goniący po nocach
biedną pisarkę bez mocy

spójrz na mnie miękko, przejżyście
wiesz, że jestem za łatwa
na tyle osobnych weekendów
i tyle nocy samotnych

twój zapach tak lekki i gorzki
ma woń jak końcówka lata

'dom'
6 sierpnia 2021
piątek

Myśli rozrzuconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz