𝚁𝚊𝚒𝚜𝚊
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wzdychając cicho. Byłam beznadziejną sprzątaczką. A mój ojciec w porozumieniu ze swoim niezawodnym zastępcą stwierdzili, że powinnyśmy z Wi zacząć od najniższych stanowisk. Dlatego teraz latałyśmy po hotelu z wiadrami i innymi sprzętami do sprzątania starając się doczyścić apartamenty, które pożegnały swoich gości. Co było kompletnie bez sensu zważywszy na to, że ani ona, ani ja nigdy nie sprzątałyśmy nawet po sobie. I tak przyznaje się do bycia rozpuszczonym bachorem. Zawsze nim byłam i nigdy się tego nie wstydziłam. W końcu taka już jestem. I nie zmienię tego, jaka byłam. No, ale chociaż może trochę popracuje i coś mi się zmieni.
Usiadłam na dużym łóżku ustawionym na środku pomieszczenia, po którym się rozejrzałam. Bywałam w hotelach ojca już wiele razy. Jednak zazwyczaj byłam w nich gościem lub po prostu jako córka właściciela. Nigdy jak sprzątaczka, jednak do takiego stanu rzeczy muszę przywyknąć. Ojciec nie odpuści mi tak szybko o ile w ogóle. Zapewne pozwoli mi odejść, dopiero kiedy pójdę na studia, czyli mam przejebane.
- Stara jak mi się już nie chce. - Jęknęła Wi siadając w dużym fotelu stojącym w kącie pomieszczenia.
Pokoje hotelowe dzieliły się na kilka kategorii cenowych te najtańsze zaopatrzone były tylko w najpotrzebniejsze rzeczy. Potem była średnia półka cenowa, gdzie pokoje były nieco większe i można było doszukać się w nich już odrobiny luksusu. Drogie, w których można było odnaleźć sporo luksusu i kilka pokoju, łazienkę i salon. I te absurdalnie drogę, w których można było mieszkać jak w mieszkaniu. I niestety te było też najtrudniej posprzątać. Dlatego nam przydzielono te najtańsze tak na próbę.
- Spoko stara mi też. - Zapewniłam, spoglądając na brunetkę. Jej włosy upięte były w niedbałego koka na twarzy nie było znać makijażu a ubrana była w mundurek roboczy. Przez co bardziej przypominała wymęczona matkę trójki dzieci, która ledwo łączy koniec z końcem, jak samą siebie. - No, ale zostały nam jeszcze cztery godziny do końca zmiany.
- Serio w tym momencie zrozumiałam co tak kręci cię w Rodionie. - Stwierdziła, poprawiając włosy. Spojrzałam na nią pytająco, oczekując, że wyjaśni mi swoje teorie. - No wiesz. Facet ciężko pracuje na wszystko, co ma i nie jest takim leniem jak my.
- On mnie nie kręci to po pierwsze. - Zapewniłam, poprawiając kant spódnicy. Muszę omówić z ojcem zmianę tego cholernego mundurku. Przecież te spódnice były strasznie niepraktyczne. - A po drugie ty lepiej powiedz jak ci się układa z Narkisem? Bo plotka niesie, że ostatnio nie za specjalnie.
- Wiesz, że mi na nim zależy. Jest dla mnie ważny, jednak czasem tak mnie wkurwia. - Warknęła, bawiąc się swoimi palcami. - Czasem mam wrażenie, że w ogóle mnie nie słucha lub po prostu nie rozumie.
- Ty przynajmniej kogoś masz. Ja to nie mam szczęście w miłości. - Stwierdziłam, zakładając nogę na nogę. - Zawsze trafiam na typów pustych jak typiara której nienawidzimy i tępych jak moja matka. Ewentualnie na samców alfa, którzy najchętniej napisaliby mi na czole, że należę do nich. A ja nie jestem zabawka z podstawówki, która się podpisuje, żeby inne dzieci ci jej nie zajebały.
- Nikt nie będzie mi mówił, gdzie mogę chodzić i co ubierać. - Zapewniła hardo już nieco bardziej pobudzona. - I Narkis taki nie jest. Serio czasami mnie wkurwia, jednak go kocham.
- Masz dziewiętnaście lat. Co Ty niby wiesz o miłości? - Spytałam, spoglądając na nią kątem oka. Nigdy nie wiedziałam, skąd ona wie, że to jego kocha. Ja wiedziałam tylko, że kocham swojego ojca. Kochałam też ją, Narkis, Dawida i Aleksa jednak to było kompletnie co innego.
- A skąd mam to wiedzieć? Wiem tylko tyle, że mi na nim zależy. Lubię patrzyć, jak czyta lub wkurwia się, robiąc coś na komputerze. Wiem, kiedy ma zły dzień i kiedy źle spał. Cenie w nim to, że kiedy robi kanapki nigdy nie daje do nich sałaty, bo wie jak bardzo jej nie lubię. I wiem, że kiedy jest przy mnie, czuje się bezpieczna i tyle. Nie mogę być pewna, że wiem co to miłości nie wiem, czy razem się zestarzejemy. Jednak to nie jest teraz ważne. Ważne jest to, że w tym momencie właśnie to jest dla mnie miłością. - Wyjaśniła, wzruszając ramionami. Poprawiła się w fotelu i posłała mi blady uśmiech. - Myślę, że po prostu każdy ma swoją definicję miłości. I ty też musisz odnaleźć swoją własną.

CZYTASZ
Devil is a woman
RomansMafia, pieniądze, morderstwa, nielegalny internet czyż to nie brzmi banalnie? I ta historia mogłaby być banalna. Jednak ani Rodion, ani Raisa nigdy banalni nie byli. Raisa Mrozo nie była kobietą, jakiej spodziewalibyśmy się w takiej historii. Była s...