XLV

1.7K 93 88
                                    

Wkurzona weszłam do gabinetu ojca. Jak gdyby nigdy nic weszłam trzaskając drzwiami, by ten łaskawie na mnie spojrzał. Zrobił to, unosząc wzrok znad papierów. Obdarzył mnie pełnym niezrozumienia spojrzenia a ja podeszłam do jego biurka, by stanąć jak najbliżej niego.

- Przeniosłeś go. - Rzuciłam z pretensją w głosie. Nie musiałam tłumaczyć o kogo chodzi, bo on doskonale wiedział o kim mówiłam. - Jak kurwa mogłeś?

- Nikogo nie przeniosłem. A przynajmniej nie musiałem nikogo przenosić siłą. - Oświadczył, a ja przysięgam, że jeszcze nigdy w życiu nie nienawidziłam go aż tak bardzo. - Wiesz, że nie ufam takim ludzią. Im zawsze chodzi tylko o pieniądze. Jemu też chodziło. - Wyjaśnił obracając w moją stronę monitor.

Mimo wielkiej niechęci spojrzałam na ekran. Kamera w korytarzu przed wejściem. Spojrzałam na nią i zobaczyłam Rodiona, który wychodzi z gabinetu mojego ojca. Przy okazji, chowając do wewnętrznej kieszeni kurtki kopertę.

- Serio myślisz, że ci uwierzę? - Warknęłam, przenosząc na niego spojrzenie. - Rodion taki nie jest. A Twoje wieloznaczne nagrania nie są żadnym dowodem. - Warknęłam, ruszając do wyjścia. Ponownie trzasnęłam drzwiami i wyjęłam z kieszeni bluzy telefon.

Weszłam w kontakty i znalazłam jego numer. Wybrałam go po chwili wahania trzęsącymi się dłońmi przykładając telefon do ucha. Nienawidziłam w sobie tego, że byłam tak bardzo niepewna szczerości jego intencji. A stres rósł we mnie z każdą sekundą oczekiwania aż ten odbierze.

- Rodion... - Mruknęłam, jednak ten nie dał mi dokończyć.

- Nie. - Rzucił tak nagle i agresywnie, że niemal upuściłam telefon. - Nie dzwon więcej. Nie chcę, żebyś to robiła. Znajomość z tobą była miła jednak twój ojciec zaoferował mi pieniądz za odejście. Lubię cię naprawdę... Jednak potrzebowałem tych pieniędzy bardziej niż ciebie... To nie tak, że przyjaźniłem się z tobą tylko dla korzyści. Bo to nie jest prawda. Jednak wiem, że to było chwilowe. W końcu byś o mnie zapomniała. Byłem tylko krótkim rozdziałem w twoim życiu jak większość ludzi. A te pieniądze pomogą mi zadbać o swoją przyszłość. - Wyjaśnił, a jego głos nawet przez chwilę się nie załamał. - Przepraszam. - Dodał po chwili, nieco ciszej kończąc połączenia.

Stałam tak nawet sama nie wiem ile, nie rozumiejąc co właśnie się stało. Łzy zgromadziły się w moim oczach, jednak ja nie chciałam pozwolić im popłynąć. To nie mogła być prawda. On nigdy by tak nie postąpił. I nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odskoczyłam, jakby ten dotyk mnie palił. I odwróciłam się przodem spoglądając na swojego ojca.

- Nie wiem, co mu powiedziałeś, ale kiedy się dowiem... - Zaczęłam patrząc na niego tak jak nigdy nie przypuszczałam, że to zrobię. Wzrokiem pełnym nienawiści.

- Wierzysz facetowi, którego znałaś miesiąc, a nie własnemu ojcu? - Spytał bardzo spokojnie.

- Może znam go krócej. Jednak to ty jesteś zawodowym manipulantem i oszustem. - Zauważyłam, z trudem powstrzymując płacz. Nie lubiłam płakać. Była to oznaka słabości, na którą nie chciałam sobie pozwolić.

- Wiem, że szukałaś swojego odbicia. Kogoś, kto byłby dobry za ciebie i za niego. Jednak ja też kogoś takiego szukałem i spotkałem twoją matkę... Raisa każdy ma swoją cenę. I nikt nie jest prawdziwym aniołem. On też nie. Dokonał wyboru. A ty musisz z nim żyć. - Zauważył a ja nie mogłam pogodzić się z żadnym słowem, które płynęły z jego ust.

- Po cholerę dałeś mu te pieniądze? - Spytałam a każde kolejne słowo, z trudem opuszczało moje usta.

- By oszczędzić ci cierpień, kiedy ten odejdzie. Lepiej, że zrobił to teraz jak po dwudziestu latach. - Oświadczył, a ja nie miałam już siły się kłócić.

Nie wierzyłam w to, co się stało. Wierzyłam w to, że Rodion jest dla mnie ważny. I liczyłam, że ja dla niego też jestem. Jednak być może się przeliczyłam? Przywiązałam się do kogoś dla kogo ta praca i wszystko, co tutaj się działo było tylko chwilą. Krótkim rozdziałem, w życiu którego zakończenie było oczywiste od samego początku.

Nicolaj podszedł do mnie i wyciągnął przed siebie ręce. Ja jednak odepchnęłam go z całej siły i się wycofałam.

- Nienawidzę cię! - Rzuciłam, mocno nadal nie wierząc w to, że według niego nie stało się nic złego.

Nie zwracając uwagi na to, czy coś jeszcze do mnie mówi weszłam do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami i zjechałam na podłogę.

- Obiecałeś, że zrobisz wszystko, żeby zostać. I co teraz z twoją obietnicą?

𝚁𝚘𝚍𝚒𝚘𝚗

Stałem na stacji oczekując swojego pociągu, który spóźniał się już trzydzieści minut. Marzłem niemiłosiernie, jednak to była moja kara. Odszedłem bez walki, jednak wmawiałem sobie, że nie zrobi to na niej większego wrażenia. W końcu Raisa Nicolajowa Mrozow może mieć każdego. Więc dlaczego miałaby płakać za mną?

Ponownie wyjąłem telefon z kieszeni, bijąc się z własnymi myślami. Tak bardzo chciałem zadzwonić i powiedzieć jej prawdę. Jednak nie mogłem tego zrobić. I chociaż Raisa zasługiwała na prawdę jak mało kto nie mogła jej otrzymać. Dlatego niewiele myląc, wykasowałem jej numer i schowałem telefon z powrotem do kieszeni.

Oboje byliśmy tylko bohaterami jednego rozdziału. Po nim nasze historie miały bezpowrotnie nas podzielić. Tak chciało przeznaczenie.

Zgodnie z umową miałem zmienić miejsce pracy. Nadal pracowałem dla Mrozowa jednak tym razem na niemal drugim końcu kraju. Zdała od wszystkiego, co mogło mi ją przypominać. Zdala od wszystkiego, co znałem. Wychowałem się zaledwie pięć kilometrów od miejscowości, w której mieścił się ich dom. Dlatego niektóre miejsca nawet kojarzyłem. Jednak teraz bezpowrotnie miałem odciąć się od tego, co było za mną.

- Raz w życiu bądź kurwa silny. - Rzuciłem, sam do siebie wzdychając cicho.

Nigdy nie byłem silny. I zawsze szukałem kogoś, kto będzie silny za nas oboje. Ona taka była. Jednak mieliśmy po naście lat, a takie związki w zasadzie zawsze się rozpadają. Byliśmy tylko gówniarzami z dwóch różnych światów, którzy jakby na to nie patrząc, nigdy nie będą do siebie pasować. Nie wiem, czy umiałbym żyć ze świadomością tego, co robi Raisa. A ona potrzebowała kogoś silnego. Kogoś, kto stałby za nią murem i pomagam jej się podnieść, kiedy jej brakło już sił. Ja nie byłem tą osobą.

Z ulgą stwierdziłem, że pociąg wreszcie przyjechał. Zgarnąłem walizkę z ziemi i powoli wsiadłem, czując, że w środku jest znacznie ciepłej niż na zewnątrz. I całe szczęście. Zająłem miejsce po raz kolejny nie umiejąc się powstrzymać przed wyjęciem telefonu. Tym razem jednak przeglądałem galerie, w której było pełno jej zdjęć.

- Nienawidzę cię za to, że tak trudno o tobie zapomnieć. I siebie za to, jak cię potraktowałem.

Nie bijcie proszę...
Wiem, że krótki, ale następne postaram się zrobić dłuższe. Poza tym bez takiego zwrotu akcji byłoby trochę nudno. A obiecuje, że dzięki temu dowiemy się jeszcze paru ciekawych rzeczy i przeszłości Raisy... Także zanim mnie zabijecie przynajmniej dajcie mi dopisać te książkę... Proszę

Devil is a womanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz