XVIII

3.4K 145 45
                                    

𝚁𝚊𝚒𝚜𝚊

Stanęłam przed lustrem, ostatni raz sprawdzając jak wyglądam. Miałam na sobie zwykle czarne rurki i czarną koszulkę z głębokim dekoltem. Bluzka mocno przylegała do mojego ciała, a dekolt podtrzymywało wiązanie. Które zbierało go na tyle, by nie było widać zbyt wiele. Na stopach miałam zwykle czarne trampki. To była zwykła domówka i nie zamierzałam przesadzać. Na twarzy w zasadzie nie miałam makijażu. Jedynie tusz do rzęs, który nałożyłam także na brwi. Może to nie był dobry pomysł, ale sprawdzał się na tyle na ile potrzebowałam. Wiedziałam, że rano i tak najpewniej obudzę się z tuszem rozmazanym po całej twarzy.

Wyszłam z pokoju i ruszyłam po schodach na dół, przepychając się między zgromadzonymi ludźmi. Serio nie spodziewałam się aż takich tłumów. A wychodzi na to, że imprezy u Wi są na tyle popularne, że nawet zaproszenia z dnia na dzień się przyjmują. Niestety Rodion nie postanowił się zjawić. Nie ukrywam, że było mi z tego powodu nieco przykro. Chociaż to może nawet trochę lepiej? Nie musiał mnie oglądać w sytuacjach, które dzisiaj zapewne się wydarzą.

Weszłam do salonu i podeszłam do kanapy. Tam siedziała Wi i Narkis. Obok nich siedziały jakieś dwie dziewczyny. To chyba kuzynka Wi i jej dziewczyna. Chociaż ręki bym sobie nie dała za to uciąć. Słabo je znałam.

- Grasz? - Spytał Dawid, podnosząc rękę z piłeczką ping pongową.

- Jasne. - Mruknęłam podchodząc do stoły, na którym stały plastikowe kubeczki wypełnione wodą.

Stanęłam naprzeciw blondyna. On rzucił piłeczka, która wpadła do jednego naczynia. Wzięłam do ręki kubek i wypiłam z niego piwo. Następnie wyłowiłam piłeczkę i sama nią rzuciłam. Ja spódłowałam dlatego chłopak rzucił po raz kolejny, też chybiając. I tak rzucaliśmy na zmianę, wypijając kolejne kubki z piwem.

W końcu usiadłam na kanapie zwalniając swoje miejsce chyba kuzynce Wi. W zasadzie to są dosyć podobne więc mogę założyć, że to prawda.

- Rodion przyjdzie? - Spytała Wi popijając piwo.

- Raczej nie. - Mruknęłam, rozsiadając się na kanapie. - Pewnie pracuje. Jest tym typewm, który niechętnie bierze wolne.

- Szkoda. - Stwierdziła, a kiedy wypatrzyła kogoś w tłumie skrzywiła się lekko. - Wassa najgorsza z możliwych hołoty przybyła.

- Kurwa nie wierzę. - Rzuciłam, przecierając twarz dłońmi. - Jeśli tutaj podejdzie, wytargam jej te doczepiane kłaki.

Wassa była niezłą szmatą. Nie dlatego, że się puszczała. Bo tego nigdy nie robiła. Była nietknięta dziewicą, czym lubiła się szczycić. Była po prostu wredna kurwą, która uważała się za lepsza od wszystkich a przede wszystkim ode mnie. Z powodu jednego prostego faktu. No, ale nie lubię o tym mówić.

- Hej Raisa. - Rzuciła, uśmiechając się szeroko. Zdjęła z nosa ray ban'y ze złotymi oprawkami i żółtymi szkłami. Miała na sobie czarna spódnice i żółta obcisłą koszulkę. Na stopach miała wysokie szpilki. - Masz ty w szafie ubrania, które nie są czarne? - Spytała z kpina, na co ja za miałam się sztucznie.

- Zabawna jak zawsze. - Zironizowałam, zakładając nogę na nogę. - Może pójdziesz sprawdzić, czy nie ma cię w kuchni?

- A może ty pójdziesz sprawdzić, czy nie rozkładasz przed kimś nóg w sypialni? - Spytała, odgarniając blond włosy do tyłu.

- Wassa królowa ciętej riposty. - Warknęłam, wstając z miejsca. - Spadaj stąd, bo zaraz wyrwę Ci te doczepiane kłaki.

- Tylko spróbuj prostacka dziwko. - Rzuciła, zmniejszając odległość między nami. - Lepiej się tak nie unoś. Przypomnę ci, że Twoja matka... - Zaczęła i nawet nie musiała kończyć bym wiedziała, do czego piję.

Nigdy tego nie robiłam. Nie lubiłam naruszać nietykalności cielesnej innych. Nie miałam do tego prawa. Jednak ona mówiąc o mojej matce, znacząco przegięła. Dlatego wzięłam zamach i uderzyłam ją w policzek. Jej twarz wykrzywiła się w bok a ja obdarzyłam ją morderczym spojrzeniem.

- Jak mogłaś podła dziwko? - Spytała i pchnęła mnie tak, że sama zrobiła krok w tył. Trzeba była nie ubierać szpilek.

W odwecie wzięła zamach a ja poczułam jak jej ostre pazury przecinają moją skórę. Wkurzona pchnęłam ją, a ta rzuciła się na mnie. Przewróciłam się i uderzyłam głową o lampę. Uderzyłam blondynę w twarz, a ona spadła ze mnie. Złapała moje włosy i mocno za nie pociągła. Zrobiłam to samo, aż nagle poczułam jak ktoś mnie od niej odciąga. I niech się cieszy, że nie zamierzałam jej poważnie uszkodzić. Bo źle by na tym wyszła.

- Nie warto. - Oświadczył Aleks, stawiając mnie na ziemi. - Już jej dojebałaś. Będzie miała limo na pół twarzy i to naprawdę wystarczy.

- Idę do kibla. Muszę się ogarnąć. - Oświadczyłam i ruszyłam w stronę schodów.

Weszłam na górę i zamierzałam wejść do pokoju Wi. Ten jednak był zamknięty na klucz. Super. Ruszyłam korytarzem i na szczęście miałam klucz do pokoju jej rodziców. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Przeszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie.

Byłam całą rozczochrana a mój prowizoryczny makijaż był rozmazany. Zmyłam tusz, który rozmazał się wokół moich oczu. Włosy przeczesałam szczotką. Kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam Wi leżąca na łóżku.

- Chcesz zajarać? - Spytała, pokazując mi skręta. - I wiem, że ona...

- Nie pierdol. - Mruknęłam i usiadłam na parapecie okna, które otworzyłam. - Nie chce o niej gadać. - Oświadczyłam, podając jej zapalniczkę.

- Ty w ogóle rzadko chcesz poruszać ten temat. - Stwierdziła, odpalając jointa. Zaciągłam się mocno a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Z nikim o tym nie rozmawiasz. A ja mam wrażenie, że to zabija cię od środka.

- To było dawno i już mnie nie rusza. - Zapewniłam, a przystawiła mi skręta do ust. Zaciągłam się, czując słodki smak w ustach.

- Nie. To dzieje się każdego dnia. I uderza w ciebie za każdym razem, kiedy ją widzisz. - Zauważyła pewnie, patrząc na mnie aż zbyt poważnie.

- Pogadamy o tym kiedy indziej. Nie psujmy sobie tego wieczoru.

Potem rozmawialiśmy z Wi na różne raczej mało istotne tematy. A kiedy wypaliliśmy już wszystko, wyszłam z pokoju. Brunetka jeszcze poszła do toalety. Ja za to udałam się na dół. A kiedy zobaczyłam te blond szmatę coś się we mnie zagotowało. Oberwała zdecydowanie za słabo. Podeszłam do niej i złapałam ją za ubrania. Pchłam ją mocno a ta przewróciła się rozbijając szklany stolik.

Całkowicie ignorując fakt, iż ktoś coś do mnie mówił, wyszłam z domu. Usiadłam na końcu chodnika i wyjęłam telefon z kieszeni. Wybrałem jeden numer, jednak odezwała się poczta głosowa.

- Kurwa. - Mruknęłam na tyle cicho, że nie byłam pewna czy w ogóle się to nagrali. - Chujowo, że cię tutaj nie ma. Fajnie by było, gdyby był tu ktoś normalny. - Stwierdziłam, kładąc się na betonowych płytach. - Nie wiem czemu, ale chciałaby teraz z tobą pogadać. Chuj wie dlaczego. Chyba po prostu mam dosyć ludzi, których znam. Myślą, że wiedzą co czuję, a nic nie wiedzą... Wiesz, wlałam takiej jednej więc mogę mieć kłopoty. Chociaż to zależy. - Rzuciłam, biorąc głęboki wdech. - Wiesz co nieważne. Nie wiem, po co w ogóle zawracam Ci tyłek. Zobaczymy się na bankiecie. I tak między nami już nie mogę się doczekać.

Devil is a womanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz