Stanęłam przy wejściu, rozglądając się po mieszkaniu. Jeden z naszych znajomych ze szkoły standardowo jak niemal w każdy weekend robił imprezę. A Wi nie byłaby sobą, gdyby mnie tutaj nie zaciągnęła. Dlatego mimo lekkiej niechęci zacisnęłam zęby i szybko się zebrałamby tutaj dotrzeć. W końcu musiałam wrócić do życia. Nie ważne jak bardzo bolało i jak bardzo nie miałam na to ochoty.
Wiktoria stwierdziła, że dzisiaj będziemy szaleć, a ja wrócę do swojego wcześniejszego stylu życia. Dlatego ubrana w dżinsy z dziurami i kabaretki co kiedyś było standardem i skórzany jak niektórzy by powiedzieli dziwkarski top przybyłam na imprezę. Skórzane buty na podwyższeniu, które uwielbiałam były wygodniejsze, niż można było sobie wyobrazić. I bardzo mocny makijaż. Czułam się tak jak kiedyś. Kiedy czułam się najseksowniejszą osobą na całym wielkim świecie. Czułam na sobie wzrok wszystkich i wierzyłam, że mogłam mieć każdego. I nie liczyło się czy to była prawda. Bo pewnie nie była. Ludzie mieli inny gust. Dla kogoś byłam piękna a dla kogoś innego paskudna. Jednak to się nie liczyło. Znaczenie miało tylko to, jak cholernie seksowna się czułam.
- To twój wieczór. Więc się uśmiechnij i znajdź sobie kogoś na jedną noc. To poprawi ci humor. - Zapewniła brunetka, klepiąc mnie w tyłek. - Ja muszę z kimś pogadać. Poradzisz sobie?
- Głupie pytanie. Nie mam pięciu lat a takie burdel imprezy to mój żywioł. Zaraz sobie kogoś znajdę i będzie zajebiście. - Zapewniłam, uśmiechając się zadziornie. - A teraz idź i bądź grzeczna. - Zarządziłam, również klepiąc ją w tyłek.
A ja się dziwiłam, że czasem brali nas za parę. Przecież my zachowujemy się tak niemal bez przerwy. Przytulamy się i klepiemy. Czasem nawet całujemy. Oczywiście w myśl zasady, że kiedy nie ma z nami chłopaków, to odstrasza paskudnych frajerów. Oczywiście czasem nie obejdzie się przy tym bez tekstów w stylu "A możemy popatrzyć lub lepiej dołączyć". Wtedy nie pozostaje, nic innego jak wypierdol. Niestety niektórym nie wytłumaczysz, że to podchodzi pod molestowanie seksualne.
- Kocham cię suko. Pamiętaj o tym. - Przypominała Wi znikając gdzieś w tłumie.
- Ta ja ciebie też. - Odpowiedziałam nie umiejąc powstrzymać uśmiechu, który wkradł się na moje usta.
Wi była ważna. Zawsze umiała podnieść mnie na duchu i po prostu wiedziała co powiedzieć. Chociaż ja byłam cholernie trudna. Raczej nie mówiłam o emocjach. Chyba że byłam już totalnym emocjonalnym wrakiem, kiedy spiłam się w trzy dupy. Wtedy rozmowy o emocjach jakoś mi wychodziły. I, mimo że udawanie jak bardzo jest zajebiście choćbym już dawno rozpadła się w środku szło mi całkiem dobrze ona zawsze wiedziała. Nawet nie wiem skąd. Po prostu wiedziała. Wiedziała, kiedy się nie wyspałam. Kiedy miałam zły dzień, a kiedy dobry. Czasem czułam się tak jakbyśmy były w jakiś sposób powiązane. I to było tak niewiarygodnie cudowne. Bo nie musiałam mówić nic, bo ona po prostu wiedziała i rozumiała. I to po części dlatego, że obie przeszłyśmy przez niezłe gówno.
Zgodnie z moją potrzebą ducha ruszyłam w stronę baru. Stanęłam przed nim cierpliwie, czekając aż nadejdzie moja kolej. W końcu barmanka do mnie podeszła posyłając mi dwuznaczny uśmiech.
- Whisky z colą i lodem. - Rzuciłam, w końcu się namyślając. Kobieta skinęła głową, przygotowując drinka. - Fajne. - Rzuciłam, przyglądając się jej tatuażom. Były kompletnie inne niż moje. Kolorowe i przypominały trochę rysunki z komiksów.
- No ja myślę. Wydałam na nie tyle, że są więcej warte niż ja. - Mruknęła, na co parsknęłam śmiechem.
Kobieta była moim kompletnym przeciwieństwem. Miała długie blond włosy i dosyć ciemne oczy. Duże usta i mały zgrabny nosek, które zdobił septun. Miała dosyć długie paznokcie przyzdobione jakimiś wzorami. Jej cera była znacznie ciemniejsza niż moja co przy moim trupim odcieniu cery nie było wcale czymś niezwykłym.

CZYTASZ
Devil is a woman
RomanceMafia, pieniądze, morderstwa, nielegalny internet czyż to nie brzmi banalnie? I ta historia mogłaby być banalna. Jednak ani Rodion, ani Raisa nigdy banalni nie byli. Raisa Mrozo nie była kobietą, jakiej spodziewalibyśmy się w takiej historii. Była s...