Siedziałem oparty o ścianę z kolanami przyciągniętymi do korpusu. Nie mam pojęcia, ile minęło czasu. Godziny czy może minuty. Ja czułem się jakby czas nagle się zatrzymał a wszystko działo się tak wolno, jak to tylko możliwe. Jakby wszechświat napawał się moim cierpieniem. A ja jedynie błagałem by to wszystko się skończyło. Jednak kiedy w budynku zapanowała niemal idealna cisza przerywana jedynie odgłosami kroków, które regularnie pojawiały się i znikały nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić. Czekać czy lepiej od razu uciekać. W końcu jednak doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie po prostu poczekać.
Kiedy drzwi otworzyły się z charakterystycznym skrzypnięciem, nie miałem nawet odwagi podnieść wzroku. Wpatrywałem się, w czarny materiał spodni licząc, że pożyje jeszcze trochę. A w przekonaniu, że tak będzie, utwierdziła mnie dopiero dłoń dotykająca mojego ramienia. Niepewnie uniosłem wzrok spoglądając na Raise która klęczała obok mnie. Żyła. I w jakiś dziwny sposób ta myśl mnie uspokajała.
- Chodźmy stąd. - Poleciła i wyprostowała się na nogach, podając mi rękę. Zareagowanie na ten gest zajęło mi chwilę. W końcu jednak złapałem jej dłoń i niepewnie wyprostowałem się na nogach. - Tam jest... Nieprzyjemnie. Chociaż to mało precyzyjne określenie na to, co tam zastaniesz.
- Po prostu stąd chodźmy. - Poprosiłem nieco słabym głosem, na co ta skinęłam głową łapiąc mnie za rękę.
Powoli ruszyła w stronę drzwi. Wyprowadziła mnie na korytarz, który wyglądał okropnie. Jednak niczego innego nie mogłem się spodziewać. Plus był jedynie taki, że plamy krwi były jak na razie najbardziej drastycznym obrazem. Raisa stawiała wolne kroki, co raczej nie było do niej podobne. Zazwyczaj szła bardzo szybko, jakby wiecznie gdzieś jej się spieszyła. Dzisiaj jednak była dużo bardziej opanowana. I gdzieś tam z tyłu głowy czułem, że to przeze mnie.
W pewnym momencie się zatrzymała. Przed nami widniał koniec korytarza, za którym znajdował się salon. Brunetka puściła moją rękę robiąc kolejne kilka kroków sama. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i wróciła robiąc coś, czego kompletnie się nie spodziewałem. Ponownie złapała moja dłoń, a druga ręka zasłoniła mi oczy.
- Nie powinieneś tego oglądać. - Wyjaśniła nawet nie precyzując, o co tak naprawdę chodzi. Jednak łatwo można było się domyślić, że to zwłoki. Zapewne takie w nie najlepszym stanie. - Powoli i ostrożnie. - Zarzadała, ruszając dalej.
Tym razem szła jeszcze wolniej. Wręcz leniwie pomagając mi na tyle, bym o nic się nie zabił. Może było to trochę śmieszne, jednak w jakimś stopniu było mi miło. Raisa o mnie dbała. Jakby wiedziała, że nie poradzę sobie z widokiem zwłok i innych okropnych rzeczy. Co było absurdalne. To ja tu byłem mężczyzna. To ja w takich momentach powinienem ją chronić. Jednak ona nie potrzebowała mojej ochrony. Każdy, kto ją znał wiedział, że jest silniejsza od niejednego faceta. Oglądała tego typu scenerie nie raz w życiu. I jak okropnie by to nie brzmiało pewnie już przywykła do widoku trupów i do obcowania ze śmiercią.
- Kurwa. - Syknęła czym nieco mnie zaniepokoiła. Zabrała dłonie z mojego ciała a ja mogłem zobaczyć mężczyznę stojącego naprzeciw nas. I to bynajmniej nie był ktoś od nas.
Wpatrywał się w Mrozow tak jakby najchętniej rozszarpał ją gołymi rękoma. Jakby nosiła na rękach krew jego najbliższych. A on od lat czekał tylko i wyłącznie na ten jeden moment. By w końcu się zemścić. I nie liczyło się już nic co po nim nastąpi. Tortury czy śmierć nie miały znaczenia. Bo liczyła się tylko zemsta.
A to wszystko skończyło się w jednej chwili. W tej samej, w której poczułem ciepła krew na swojej twarzy a dźwięk ciała uderzającego o podłogę rozniósł się po pokoju. Niepewnie otworzyłem oczy, czując jak zbiera mi się na wymioty. W momencie zrobiło mi się słabo. Do pomieszczenia wszedł mężczyzna, który najpewniej strzelił. On już był jednym z naszych.
![](https://img.wattpad.com/cover/247685877-288-k970823.jpg)
CZYTASZ
Devil is a woman
RomanceMafia, pieniądze, morderstwa, nielegalny internet czyż to nie brzmi banalnie? I ta historia mogłaby być banalna. Jednak ani Rodion, ani Raisa nigdy banalni nie byli. Raisa Mrozo nie była kobietą, jakiej spodziewalibyśmy się w takiej historii. Była s...