XXXII

2.8K 109 44
                                        

Poczułem jej zaskakująco zimne dłonie na swoich ramionach. Dotykała ich delikatnie układając moje ciało, w odpowiedniej pozycji. Była przy tym tak delikatna jakby każdy mocniejszy ruch mógł mnie zranić. Bo taka w rzeczywistości była. Delikatna i bardzo czuła. Jednak świat nie potrzebował delikatnych i czułych ludzi. Potrzebował tych silnych i bezwzględnych, którzy będą w stanie o siebie zawalczyć. Ona lubiła spełniać oczekiwania innych. A jeszcze bardziej lubiła te oczekiwania przewyższać.

- Nie skupiasz się. - Zauważyła, zabierając dłonie z mojego ciała. Przyniosła mi to natychmiastowa ulgę Raisa bowiem była tak zimna jakby była już martwa. Bo może w rzeczywistości właśnie taka była?

- Jakoś nie kręcą mnie bójki. - Przyznałem, wpatrując się w worek treningowy. Brunetka stanęła tuż obok niego, przyglądając mi się z uwagą. - To twój żywioł nie mój.

Mrozow spojrzała na mnie, unosząc jedną brew. Tak jakbym zasugerował jej największą głupotę na świecie. Dla niej pewne rzeczy były aż nadto oczywiste. I wyraźnie moja niechęć do ćwiczeń w jakiś sposób odbiegała od jej światopoglądu. Który opierał się w jakimś tam stopniu na obrazie mężczyzny takiego jak jej ojciec. Silnego i bezwzględnego brutala niebojącego się podjąć najtrudniejszych decyzji. Jednak ja taki nie byłem. I w jakiś sposób to burzyło jej obraz świata.

- Ja ogień ty woda. Dotarło. - Przyznała, na co posłałem jej pytające spojrzenie. - Ogień niszczy i pali bardzo gwałtownie. Jednak woda też potrafi niszczyć. Z tym że jest przy tym bardziej elastyczna i potrzebuje na to więcej czasu.

- Jakie poetyckie porównanie. - Zadrwiłem, na co ta jedynie wzruszyła ramionami. - Nie darujesz mi tego prawda? - Dopytałem, chociaż miałem już w głowie obraz jej reakcji.

- A wyglądam jak osoba, która lubi odpuszczać? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie, na co westchnąłem cicho. Była niemożliwa. Niesamowicie uparta i bezkompromisową. Jednam słowem po prostu ciężka w obyciu. Do takich ludzi powinni dołączać jakieś instrukcje obsługi.

- Twój ojciec na pewno nas nie nakryje? - Dopytałem, przeczesując włosy palcami. Ich kosmyki przykleiły się do mojej czoła, które pokrywał już pot. Raisa nie wiedziała co to trening dla początkujących. Ewentualnie błędnie oszacowała moje możliwości.

- Spokojnie kontroluje jeden ze swoich hoteli. Ludzie się na niego skarżyli, więc ojciec w końcu się wkurzył i tam pojechał. - Wyjaśniła, podchodząc do ławki stojącej pod ścianą. Wzięła do rąk butelkę wody i pociągła z niej kilka większych łyków.

Raisa Mrozow była specyficznym człowiekiem. Pewne rzeczy były nieodłącznie wpisane w jej osobę. Jedna z nich było to, że zawsze robiła wrażenie. Nawet w zbyt dużej koszulce i zwykłych legginsach do połowy ud. Spocona, bez grama makijażu na twarzy i kompletnie rozwalonych już nieco tłustych włosach. Nie mam pojęcia, co takiego sprawiało, że nawet teraz robiła na mnie ogromne wrażenie. Kiedyś ktoś powiedział, że kobieta nie jest piękna, bo wpasowuje się do kanonów piękna czy dlatego, że świetnie się ubiera. Ponoć najpiękniejsza jest ta kobieta, która czuje się piękna. Pewność siebie miała być najlepszą ozdobą każdej kobiety o ile nie każdego człowieka. I w tym momencie naprawdę byłem skłonny w to uwierzyć. Bo ona zawsze była pewna siebie. Nie potrzebowała zbroi z najlepszych ciuchów i maski z najlepiej wykonanego makijażu. Wypracowała w sobie pewność siebie, która zdobiła ją pod każdym względem. Przez to nie musiała być najwyższa, najpiękniejsza ani najbardziej utalentowana, by błyszczeć w każdym momencie swojego życia.

- Biada tym, na których się skarżono. - Rzuciłem przerywając może nieco zbyt długą chwilę ciszy, która między nami zapanowała.

- Módlmy się za nich, chociaż na to już chyba trochę za późno. - Dorzuciła odgarniając z twarzy kosmyki włosów, które już dawno stwierdziły, że upięcie to nie miejsce dla nich. - Zresztą nieważne. Co ich nie zabije to ich wzmocni. Dlatego mam nadzieję, że posiadasz ładny garnitur pogrzebowy? - Dopytała powodując u mnie, ciche parsknięcie śmiechem. Ona czasem mnie dobijała. Jednak może dlatego lubiłem z nią rozmawiać. Przez ten brak oporów, dzięki którym nasze rozmowy bywały może za bardzo śmiałe jednak dzięki temu cholernie naturalne. - Muszę się umyć i posmarować tatuaż. Także, choć póki jeszcze nie całujesz się z podłogą.

Devil is a womanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz