𝚁𝚘𝚍𝚒𝚘𝚗
Siedziałem u siebie, starając się czymś zająć myśli. Ostatnie dni były okropne. Usłane trupami i obrazami, których nie szybko zdołam się pozbyć. Podjęcie pracy tutaj było chyba jedna z gorszych decyzji, jakie podjąłem w życiu. Zaczęła niszczyć mnie psychicznie, a jednak to dzięki niej poznałem Raise. Chociaż to pewnie znajomość z nią wpędziła mnie w kłopoty. Dlatego miałem skrajnie mieszane uczucia względem ostatnich wydarzeń i podjętych decyzji.
Nagle drzwi do pokoju się uchyliły. Już byłem pewien, że to ktoś z domu jednak się przeliczyłem. Do pokoju weszła Raisa wyglądając jak to ona. W szarych legginsach i krótkiej bluzie w czarnym kolorze z trampkami których nawet nie chciało jej się zawiązać. I włosami upiętymi na szybko. Klasyczna ona.
- Wiem, że miałam dać Ci czas i to zrobiłam. - Zaczęła stwierdzając, chyba że zaczęcie rozmowy od jakiegoś przywitanie jest kompletnie zbędne. - Jednak teraz wróciłamby dalej truć ci dupę. - Oświadczyła, uśmiechając się lekko.
- Butów nie zdejmują Amerykanie, a my jesteśmy w Rosji. - Zauważyłem, na co ta zmarszczyła brwi. Po chwili jednak zorientowała się, o co mi chodzi dlatego zdjęła buty. - Nie wiem, czy odpocząłem od tego całego syfu.
- No katując się listą uczelni, na pewno się nie zrelaksujesz. - Stwierdziła podchodząc do łóżka, na którym usiadła.
- Każdy relaksuje się inaczej. - Zauważyłem, na co ta przewróciła oczami. Zamknąłem klapę laptopa i odwróciłem się do niej przodem.
- A ty nie umiesz kłamać. Widzę przecież i wiem, że cię to stresuje. - Oświadczyła, na co ja skrzyżowałem ramiona na piersi zabijając ją wzrokiem. - Wiesz, że zaczynam pracę?
- Serio? - Spytałem kompletnie zbity z tropu. Brunetka raczej nie była typem osoby, która szukałaby pracy. Dlatego te wieści nieco nas zdziwiły.
- Ojciec wrobił mnie w pracę w jednym z hoteli. Stwierdził, że nie mogę się tylko lenić. - Wyjaśniła i nagle wszystko stało się jasne. - I to będzie istny cyrk, bo podejrzewam, że nie umiem nawet dobrze trzymać kija od miotły. - Wyjawiła, zrezygnowana kładąc się na plecach. - No, ale to będziesz na bieżąco, bo Wi nie przepuści sobie okazji nagrania tego, żeby się potem ze mnie napierdalać.
- Nie może być aż tak źle. - Zapewniłem, wstając z miejsca. Podszedłem do łóżka, siadając obok mnie. - Poza tym na dobre ci to wyjdzie. Nauczysz się czegoś pożytecznego i nie będziesz się snuła po domu jak cień.
- Ta skupmy się na plusach. - Mruknęła, spoglądając na mnie kątem oka. - Wiem, że byłeś zły. Niszczę Ci życie i takie tam. Jednak ja nie umiem inaczej bo tak wygląda moja życie. Jest przepełnione trupami i innym dziadostwem.
- Przecież wiem. - Rzuciłem, kładąc się obok niej. Chyba za szybko jej ulegałem. Jednak jakoś przeszła mi już złość. - W zasadzie to wiedziałem gdzie, się zatrudniam. Jednak jakoś liczyłem, że jeśli zostanę w kuchni, to ominą mnie trupy.
- Jeśli wejdziesz w takie życie, nigdy nie ominą cię trupy. Niestety są zbyt integralną częścią tego życia. Czyli prędzej czy później musiałeś wpaść na zwłoki. - Wyjaśnił, a ja westchnąłem cicho. Tak musiało być. I nic nie mogłem na to poradzić.
- Dalej nie wiem, dlaczego akurat ja miałem sprzątać po tym trupie. Tyle jest tutaj ludzi, z co jest w sumie przerażające większym doświadczeniem. - Stwierdziłem, chociaż tak naprawdę przeczuwałem, jaka jest prawda. Moim problemem było to, że nadal łudziłem się, że się mylę.
- Ojciec cię nie lubi, bo ja lubię ciebie. Chciał cię przestraszyć, żebyś więcej nie chciał ze mną zadawać. - Wyjaśniła jedynie potwierdzając, to w co wcale nie chciałem wierzyć. - Jednak to już nie jest problem. Zajmę się swoim ojcem.
CZYTASZ
Devil is a woman
RomanceMafia, pieniądze, morderstwa, nielegalny internet czyż to nie brzmi banalnie? I ta historia mogłaby być banalna. Jednak ani Rodion, ani Raisa nigdy banalni nie byli. Raisa Mrozo nie była kobietą, jakiej spodziewalibyśmy się w takiej historii. Była s...