X

4.5K 200 33
                                    

𝚁𝚘𝚍𝚒𝚘𝚗

Stałem w pokoju, ubierając się do pracy. W tym tygodniu pracowałem południmi. Dlatego mogłem dzisiaj pospać trochę dłużej. I nieco zapędziłem się z tym dłużej, bo spałem do dziesiątej. No, ale trudno. Ważne, że jestem wyspany. A i tak nie miał żadnych bardziej ambitnych planów. Więc koniec końców mogłem stwierdzić, że lepiej było spać jak się nudzić lub nadal bez efektów przeglądać strony uczelni.

Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Skrzywiłem się lekko, przyglądając się swojemu odbiciu. Po kolei wymieniał wszystko, co mógłbym w sobie zmienić. I miałem wrażenie, że za każdym razem moja lista wad stawała się coraz dłuższa. A im dokładniej patrzyłem, tym bardziej byłem niezadowolony z tego, co wiedzę.

- Chcesz o tym pogadać? - Spytała brunetka, stając w drzwiach. - I wybacz. Powinnam zapukać. Chyba po prostu nie jestem za dobrze wychowana. - Stwierdziła, a ja szybko ubrałem na sobie koszule.

- O czym tu niby gadać? - Dopytałem, poprawiając ubrania. - I o co chodzi?

- Idę jutro na tatuaż. I chciałam spytać, czy ze mną pójdziesz? - Spytała, stając obok mnie. - I wiem, że to trochę dziwne, że pytam właśnie ciebie, jednak widziałeś blizny na udach... I z jakiegoś powodu chciałam żeby zobaczył jak je zakrywam. Nie wiem, może po prostu liczyłam, że to cię uspokój... Ja pierdole jakie to głupie. - Dodała, brzmiąc wyjątkowo niepewnie jak na siebie.

Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem, który ta odwzajemniła. Jak gdyby nigdy nic rozłożyła się na moim łóżku. Raisa była wyjątkowo urocza, kiedy nie emanowała taką pewnością sobie. A z tego, co zauważyłem traciła tę pewność zawsze, kiedy mówiła o swojej przeszłości. Zwłaszcza jej konkretnych elementach.

- Pewnie, że pójdę. O ile nie będę wtedy pracował. - Zapewniłem, krzyżując ramiona na piersi.

- Spoko. Najwyżej jakoś załatwię ci to wolne. - Oświadczyła, a ja posłałem jej niepewne spojrzenie. Nie chciałem zaniedbywać pracy. Chociaż chciałem też z nią iść, bo w końcu mnie o to poprosiła. Kurwa to było skomplikowane. No, ale tylko trochę. - Tylko nie protestuj. Inni zabiliby za wolne.

- Ja nie jestem inny. - Oświadczyłem, na co ta zaśmiała się lekko.

Raisa spojrzała na mnie tak, jakby chciała o coś zapytać jednak się wahała. Przygryzła dolną wargę i przechyliła lekko, głowę to było cholernie urocze. Zawsze przechylała głowę, kiedy się zamyśliła lub na coś zapatrzyła. Kompletnie tego nie kontrolowała, chociaż zawsze utrzymywała, że robi to celowo.

- Jesteś bardzo inny. - Podsumowała, krzyżując ramiona za głową. - To pogadamy o tym. - Spytała, wskazując na mnie i na lustro.

- Przeglądałem się w lustrze. To zakazane? - Spytałem, na co ta przewróciła oczami. - Daj spokój. I tak nic nie zrozumiesz.

W końcu co tak piękna kobieta mogła wiedzieć o kompleksach. Co osoba, od której bił tak wielki blask pewności siebie mogła wiedzieć o byciu nieśmiałym. Co osoba, która zapewne wyszłaby bez skrępowania naga na ulicę, mogła wiedzieć o nienawiści do siebie samego.

- Dobra niech Ci będzie. Chuja wiem. - Rzuciła ironicznie, poprawiając się na łóżku. - Wcale nie wiem, jak to jest stawać przed lustrem naga i wyszukiwać wręcz na siłę kolejnych niedoskonałości. Za chuj nie wiem, jak to jest brzydzić się samej siebie do tego stopnia, że naciąga mnie za każdym razem, kiedy na siebie patrze. Nie mam pojęcia jak to jest chcieć stać się niewidzialnym by nikt cię nie widział. I nigdy nie pragnęłam zmienić się cała.

Spojrzałam na nią, nawet nie próbując ukryć zaskoczenia. Jej oczy lekko się zaszkoliły jakby to, co powiedziała, przywoływało najbardziej bolesne wspomnienia. Nieco niepewnie usiadłem na łóżku, nie będąc pewien co teraz powinienem powiedzieć. Chyba jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś takiego.

- Kiedyś w moim życiu była osoba, która nieustanie mnie krytykowała. Wskazywała na każdy mój błąd. A ja przez nią czułam się obrzydliwie. Czułam się gorsza od wszystkich. Brzydka i najzwyczajniej w świecie tempa. I chciałam zrobić wszystko by się jej przypodobać. - Kontynuowała a ja nie wiedząc co powinienem zrobić, po prostu wziąłem ją za rękę. - Aż któregoś dnia zrozumiałam, że nie mogę na siebie patrzyć przez pryzmat jej oczu. Bo ona kocha tylko siebie. I nigdy nie spojrzy na mnie przychylnie. Wtedy zrozumiał, że by pokochać sama sobie muszę patrzeć na siebie przez pryzmat osób, którym naprawdę na mnie zależy i szczerze mnie kochają. - Wyjaśniła, zaciskając dłonie na mojej ręce. - Zmierzam do tego, że nigdy nie poczujesz się dobrze z samym sobą, jeśli będziesz na siłę szukać w sobie wad słuchając ludzi, którzy chcąc cię udupić.

Skinąłem głową, spoglądając prosto w jej oczy. Uśmiechnęła się lekko i poklepała mnie po ramieniu. Raisa nie była taka jak mogło się wydawać, na pierwszy rzut oka.

- To na, kiedy jesteś umówiona na ten tatuaż? - Dopytałem, na co ta parsknęła śmiechem.

- Jutro o trzynastej. Załatwię Ci to wolne. I nie chce słyszeć sprzeciwu. - Ostrzegła, wskazując mnie palcem. - Ktoś musi potem iść ze mną zjeść i załatwić parę spraw.

- Niech będzie. Nie będę się przeciwstawiać, bo i tak wiem, że nie odpuścisz. - Przyznałem, kiedy ta uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Jednak jak mnie wyrzucą, to będzie twoja wina.

- Wezmę na siebie wszystko. - Obiecała, przysuwając się do mnie. - Dzięki. Nie mam ochoty snuć się sama po mieście. Idziesz zapalić? - Spytała, wyjmując z kieszeni paczkę fajek.

- Pewnie. - Wzruszyłem ramionami, wstając z łóżka. Nie paliłem jakoś regularnie, jednak czasem mi się zdarzało. I teraz miałem na to wielką ochotę.

Brunetka wstała z łóżka i ruszyła ze mną do wyjścia. Wyszliśmy przed dom i stanęliśmy nieopodal wejścia dla służby. Raisa włożyła do ust dwa popiersi i je podpaliła. Wyjęła nadeń z nich i mi go podała. Przyjąłem go bez chwili wahania, zaciągając się po raz pierwszy.

- Kiedy cię poznałam, wydawałeś się sztywniejszy. - Przyznała, wypuszczając dym z ust.

- Byłem wtedy nieco zszokowany. Myślałem, że mnie z kimś pomyliłam. W końcu widziałeś mnie po raz pierwszy, a zachowywałaś się jakbyśmy znali się od dawna.

- Byłam trochę pijana. Nie nie pijana. Podpita. Poza tym chyba mam problem z uszanowaniem przestrzeni osobistej innych. - Wzruszyła ramionami i zaciągła się. - No, ale chyba nie było aż tak źle. Przynajmniej tak mi się wydaje.

- Chyba po prostu nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajony.

Przeglądałem się jej z uśmiechem. Była naprawdę piękna. Nie istotne, że bez makijażu i w dresie. Jak zawsze roztaczała wokół siebie masę pozytywnej energii a ja nie umiałem się nie uśmiechnąć w jej towarzystwie. Miała w sobie coś takiego, przez co chciało się być przy niej i poznać ją jak najlepiej.

- Muszę iść. Zobaczymy się jutro. - Oświadczyłem gasząc papierosa i wyrzucając peta do najbliższego kosza.

- Rodion. - Rzuciłaby zwrócić na sobie moją uwagę. Spojrzałem na nią, stojąc przed drzwiami. - Gdybyś mógł spojrzeć na sobie moimi oczami i dostrzec to, co ja widzę miałbyś się za największego playboy'a na świecie. - Przyznała odchodząc.

Devil is a womanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz