LIV

2K 98 139
                                    

Otworzyłam oczy, orientując się, że miejsce obok mnie, jest puste. Leniwie podniosłam się do siadu świadoma tego, że jestem kompletnie naga. Pokój był pusty. A z kuchni dochodził przyjemny zapach co uświadomiło mnie w tym, że Rodion wstał i robił śniadanie. Dlatego też bez ociągania wstałam z łóżka. Podeszłam do sporej komody stojącej przy ścianie i wyjęłam z niej bokserki, które ubrałam. To samo zrobiłam z jedną nieco za dużą na mnie koszulką. Tak ubrana wyszłam z pokoju i spojrzałam na Rodion, który był w trakcie przygotowywania posiłku.

- Co robisz? - Spytałam, podchodząc do niego od tyłu. Przytuliłam go lekko, całując jego kark.

- Jajecznicę. Nie chcę mi się robić nic bardziej ambitnego. - Oświadczył zbyt skupiona na patelni, by jak kolwiek zareagować na mój gest.

- Mi pasuje. - Zapewniłam, przymykając powieki. Skłamałabym mówiąc, że się wyspałam. Najchętniej wróciłabym jeszcze do łóżka i pewnie też to zrobię zaraz po śniadaniu. - O której zaczynasz zmianę?

- O trzynastej. - Oświadczył, kiedy ja oparłam głowę na jego ramieniu. Przeniósł na mnie spojrzenie i pocałował mnie w policzek. - I wrócę coś koło dwudziestej.

- Czyli nie jest aż tak. - Stwierdziłam odgarniając kompletnie nieogarnięte włosy z twarzy. Musiałam w tym momencie wyglądać tragicznie, jednak ja często tak wyglądałam więc nauczyłam się mieć to gdzieś.

- Powinniśmy przemyśleć co dalej... W sensie teraz się pogodziliśmy, jednak ja jestem tutaj ty tam... Wiesz, o co chodzi. - Zaczął nieco nieskładnie, na co skinęłam głową.

- Ojciec przeniesie cię z powrotem do naszego domu. - Zapewniłam, odsuwając się od niego. Zaczęłam otwierać szafki dopóki nie znalazłam tej z talerzami, z której wyjęłam ich dwie sztuki.

- Skąd ta pewność? - Dopytał, unosząc jedną brew. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się triumfalnie, kiedy ten nakładał nasze śniadanie na talerze.

- Bo jestem podłą manipulantką po matce. I przy okazji znam ojca. - Wyjaśniłam, idąc z talerzami w stronę stołu. - Nicolaj wydaje się bezwzględnym mafiozem. Jednak głupieje, jeśli chodzi o tych niewielu ludzi, na których mu zależy. Na przykład moja upiorna matka robi z nim, co chce. Więc i ja się nim zabawie. - Oświadczyłam, siadając do stołu.

Mogło się to wydawać okrutne, jednak w moim mniemaniu wcale takie nie było. Ojciec pograł mną i Rodionem w dużo bardziej okrutny sposób. Ja tylko walczyłam o tego, którego kocham. A on, kiedy walczył, z jakiego nieznanego mi powodu o względy matki robił jeszcze głupsze rzeczy.

- Chce wiedzieć, co zrobiłaś? - Spytał nieco niepewnie, kładąc na stole talerz z kromkami chleba.

- Tylko nie wyłączyłam telefonu. - Wyznałam, triumfalnie się uśmiechając. - I pytałam o nagrania i to gdzie cię przeniesiono. Ojciec szybko nas znajdzie a ja rozkręcę tutaj dramat życia. I w końcu będzie musiał mi ulec.

- Nie rozumiem, dlaczego jesteś tego taka pewna. - Przyznał, robiąc herbatę. - Twój ojciec wcale nie musi przyjechać tutaj osobiście. Nie, żeby coś, ale jesteś rozpuszczona. I jako twój ojciec wierzyłbym, że w końcu i tak wrócisz.

- Może. Mój plan opiera się na jednej rzeczy. - Oznajmiłam, na co ten posłał mi pytające spojrzenie. - Na tym, że mój ojciec nie kocha nikogo tak mocno, jak mnie.

Wspólnie zjedlismy śniadanie, rozmawiając o najróżniejszych rzeczach. Głównie o tym, jak pracowało się tutaj Rodionowi. I chociaż zachowanie tutajszych gości mnie nie dziwiło, to byłam nim cholernie oburzona. Niektórzy ludzie po prostu nie umieją się zachować. A pieniądze są dla nich jak zezwolenie na wszystko.

Devil is a womanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz