𝚁𝚊𝚒𝚜𝚊
Wróciłam do domu kompletnie ledwo żywa. Wstawanie rano zdecydowanie mi nie służyło. Poza tym nie byłam przyzwyczajona do pracy przez kilka godzin. I to takiej konkretnej pracy. Nikt nie zamierzał mi odpuszczać i już nie było możliwości robienia sobie przerwy co dziesięć minut. Szefowa ekipy sprzątającej przydzieliła mi i Wi jedną dziewczynę do pomocy głównie po to by nas pilnowała. Kobieta chyba zorientowała się, że jesteśmy mało wydajne. I wypadałoby nas popilnować. No i nie ukrywam, że rozmawianie z Rodionem o trzeciej w nocy, bo się obudziliśmy też nie było najlepszym pomysłem.
Otworzyłam drzwi wyjątkowo korzystając z głównego wejścia. Nie miałam dzisiaj mobilizacji, by przejść przez cały dom, by skorzystać z bocznego wejścia. Jednak kiedy tylko przekroczyłam próg domu szybko zorientowałam się, że to był bardzo zły pomysł. Od razu doszedł do mnie ten mocny i pewny siebie kobiecy głos, którego nienawidziłam. Wkurzona już od wejścia wpadłam do salonu stwierdzając, że to najgorszy dzień w moim życiu.
- Lydia. - Warknęłam patrząc na kobietę, która mnie urodziła. Bo nazwanie jej matką to zniewaga dla wszystkich dobrych matek.
- Och jestem twoją matką! Trochę szacunku! - Rzuciła oburzona krzyżując ramiona na zrobionych piersiach. - Widać, że zostawienie cię z ojcem było złym pomysłem. Rozpuścił cię do granic możliwości. - Stwierdził oburzona jakby miała prawo wypowiadać się na ten temat. - Przyszłam, bo stwierdziłam, że powinnaś poznać rodzeństwo... Poza tym żałuję, że odeszłam. Wiem, że byłam głupia, odchodząc. Jednak urodziłam cię bardzo młodo i mieliśmy kryzys z twoim ojcem. Byłam egoistką jednak chyba nie możesz mnie za to winić? W końcu też nią jesteś.
Intencje mojej matki były tak samo prawdziwe jak jej cycki i nos. Nie wierzyłam w ani jedno jej słowo. Nie dlatego, że odeszła. To była w zasadzie najlepsza decyzja jaką w życiu podjęła. Nie ufałam jej i nienawidziłam ją za to, że wcześniej była i traktowała mnie w taki, a nie inny sposób. I najchętniej teraz wydarłabym się na nią ogłaszając jej co mylę o jej zachowaniu. Jednak mój ojciec z jakiego powodu ją kochał. I byłby na mnie wściekły, gdybym tak się zachowała. Poza tym straciłam dla tej kobiety już wystarczająca ilość nerwów i zdrowia psychicznego. Dlatego najlepiej było przejść przez ten cyrk jakbym była ponad to. Chociaż wcale nie byłam.
- No tak przepraszam. - Rzuciłam starając się zmusić do naturalnie wyglądającego uśmiechu. - Ładnie wyglądasz. Zrobiłaś usta? - Spytałam starając się być miła. Chociaż nie mogłam sobie darować komentarza względem tego, że lubi zabiegi operacji plastycznej. Ta kobieta marzyła tylko o tym by nigdy się nie zestarzeć. Bo co by o niej nie mówić wygląd był jej największym atutem.
- Tak. Ty też być mogła. - Stwierdził jak zawsze przybijając mi szpilkę. Szmata. - Gdzie byłaś? Słabo wyglądasz.
No tak mojej matce nie mógł umknąć fakt, iż ubrana byłam w dres a moje włosy upięte były w niskiego koka. Do reszty pożegnałam swoje paznokcie a na twarzy nie miałam makijażu przez co wyglądałam jak zombi.
- W pracy. Jestem sprzątaczką w hotelu taty. - Wyjaśniłam co spotkało się z pogardliwym spotkaniem mojej matki. Ona nie uznawała takiej pracy. Dla niej najlepiej, gdybym chodziła ubrana bardzo elegancko, chociaż podkreślając to i owo. I zawodowo zajmowała się piepszeniem męża, żeby mnie utrzymywał. - Hej. - Mruknęłam spoglądając na trójkę dzieciaków siedzących na kanapie. One nie były niczemu winne jednak to nie sprawiało, że chciałam je lubić. Mimo wszystko były dziećmi Lydii i mogły być tak samo okropne jak ona.
- Dzień dobry. - Zwrócił się do mnie najstarszy chłopiec. No tak dla niego byłam kimś kompletnie obcym. I tak było lepiej. Dwie dziewczynki jedynie skinęły głową. Nawet przez chwilę zrobiło mi się ich trochę szkoda. Jeśli przechodziły to samo co ja w ich wieku to serio należało im się to współczucie.

CZYTASZ
Devil is a woman
RomanceMafia, pieniądze, morderstwa, nielegalny internet czyż to nie brzmi banalnie? I ta historia mogłaby być banalna. Jednak ani Rodion, ani Raisa nigdy banalni nie byli. Raisa Mrozo nie była kobietą, jakiej spodziewalibyśmy się w takiej historii. Była s...