W studiu tatuażu siedzieliśmy jakieś dwie godziny. Po tym czasie Maxim stwierdził, że nie ma dzisiaj siły dokończyć tatuażu Raisy. Ona w sumie też przyznała, że nie ma na to siły ani za bardzo czasu dlatego umówili się na następny termin w przyszłym tygodniu. Tatuator zakleił wykonaną część tatuaży specjalną fiolią, a kiedy Rosjanka spytała o zapłatę, on stwierdził, że zapłaci następnym razem. Znali się i sobie ufali. Poza tym wydawało się, że w jakimś stopniu pałali do siebie sympatią. Kobieta wsiadła do samochodu, a ja zrobiłem to samo. Przez dwie godziny gadaliśmy o jakiś głupotach i było chyba całkiem miło.
- Dlaczego akurat taki wzór? - Spytałem, kiedy ta odpaliła silnik. Jakoś przez te dwie godziny nie specjalnie miałem ochotę o to pytać.
Raczej starałem się odciągnąć uwagę dziewczyny od wykonywanego tatuażu. Głównie dlatego, że pewnie po to mnie tam ściągnęła i widziałem, że nie jest dzisiaj w formie. Miała na ciele wiele tatuaży i może wydawało się, że powinna być do tego przyzwyczajona to dzisiaj nie była na siłach do tatuowania.
- Chyba po prostu całe życie wybieramy czy idziemy za głosem rozumu, czy serca. Może to wydaje się banalne, jednak to co wybieramy ma na nas ogromny wpływ. - Zaczęła chwilowo przerywając, jakby chciała coś przemyśleć. - Ostatnie co powiedziała do mnie mama przed tym, jak odeszła było "Wybierając mądrze między rozumem a sercem. Jest czasy by myśleć i czas by kochać."
- Nie lubisz o niej mówić. - Zauważyłem, na co ta jedynie wzruszyła ramionami.
- Nie mówimy o niej. Była podłą kurwą i może kiedyś coś Ci o niej opowiem. Jednak do tego musimy się lepiej znać, a ja muszę być mniej trzeźwa. - Wyjaśniła, na co ja skinąłem głową. Rozumiałem, że to musi być dla niej trudne.
- Te daty. - Zacząłem wskazując na tatuaże znajdujące się na wewnętrzne stronie lewej ręki tuż pod jej zgięciem. - To data narodzin, a to śmierci mojego brata.
- Kurwa. Strasznie mi przykro. Czy coś nie wiem co się mówi w takich sytuacjach. - Przyznała, a ja skinąłem głową. Lubiłem w niej tę szczerość i naturalność zachowań. Nigdy nie udawała, że wie jak zachować się w danym momencie. Jeśli tak było, to po prostu o tym mówiła. A ja zawsze ceniłem szczerość w ludziach. - Jestem chujowa w pocieszaniu ludzi. Nie będę Ci gadać głupot o lepszym miejscu. Powiem tylko, że życie jest do dupy i przynajmniej nie musi się już z nim męczyć.
- Też tak myślę. - Oświadczyłem, na co ta posłała mi lekki uśmiech. - Gdzie teraz jedziemy?
- Muszę załatwić jedna rzecz dla ojca. Potem pójdziemy coś zjeść. - Wyjaśniła, na co tym razem to ja uśmiechnąłem się lekko.
- To randka? - Dopytałem rozbawiony jednak kiedy na nią spojrzałem, okazało się, że wygląda wyjątkowo poważnie.
- To będzie zajebista randka. - Zapewniła, kładąc dłoń na moim udzie. - A tak na poważnie to podziękowanie za to, że ze mną poszedłeś. W końcu nie musiałeś.
- Dzięki tobie mam wolne w pracy więc to już chyba wystarczające podziękowania. - Stwierdziłam, na co ona pokręciła głową.
- I tak pójdziemy coś zjeść. Głupot w końcu tak samej siedzieć przy stoliku. Może to głupie, ale czuję się wtedy jak wariatka. Tak samo, kiedy wchodzę do jakiego drogiego sklepu. Nie wiem, dlaczego ekspedientki upatrzyły sobie we mnie złodziejkę.
- Z tego, co przyuważyłem, ubierasz się... Zwyczajnie. W sensie na imprezy jesteś odstawiona, jednak na co dzień nie ubierasz się wiele inaczej od innych nastolatek. Z tą różnicą, że Twoja biżuteria to pewnie nie jest pozłacana tylko z prawdziwego złota, jednak te pizdy się nie znają. - Wyjaśniłem, na co ta parsknęła śmiechem.
- Nie lubię nosić ubrań z dużymi nadrukami logo marek. Wolę jak ludzie patrzą mi na cycki. - Przyznała, na co ja przewróciłem oczami. - No dobra tak na poważnie to wkurza mnie ta walka firm o to, kto jebnie większe logo i wyższą cenę za głupią białą koszulkę z logiem. Poza tym nie umiem tego dobrze nosić, bo zawsze mam wrażenie, że wyglądam w tym, jak wieśniara szpanująca hajsem.
- Dobrze Ci w tym, co nosisz. Podoba mi się twój styl. - Zapewniłem, na co ta położyła dłoń na klatce piersiowej.
- Miło poznać kogoś z dobrym gustem. - Oznajmiła skręcając w jakąś boczną uliczkę.
Zatrzymała samochód nawet nie specjalnie zawracając sobie głowę parkowaniem. Odpięła pas i pochyliła się nieco w moją stronę otwierając schowek w samochodzie. Wyjęła z niego brązową paczkę a ja przez chwilę mogłem dostrzec leżącą na jego dnie broń. Brunetka szybko go zamknęła i wysiadła z samochodu. Nie odeszła dalako, kiedy podszedł do niej mężczyzna, który był z kilka lat starszy. Podała mu paczkę jednocześnie coś mu tłumacząc. On kiwał głową na znak, że rozumie. Następnie wrzucił przesyłkę do torby i naciągnął na głowę kaptur, odchodząc.
- Mówiłam, że to zajmie tylko chwilę. - Oświadczyła, wsiadając do samochodu.
- Chce wiedzieć, co to było? - Spytałem nieco niepewnie.
Raisa spojrzała na mnie mało entuzjastycznie. Przechyliła głowę lekko w bok i przygryzła dolną wargę intensywnie myśląc nad odpowiedzią. Wydawała się być niepewna tego, co powinna mi teraz odpowiedzieć. Co wcale nie sprawiało, że czułem się pewniej.
- Jeśli Ci powiem, już nigdy nie spojrzysz na mnie tak samo... Robię rzeczy, z których nie jestem dumna. I jeśli to jest możliwe, to wolałabym o tym nie mówić. - Wyjaśniła, na co skinąłem głową.
Od początku liczyłem się z tym, kim jest Raisa. Wiedziałem, że robi rzeczy straszne i moralnie niedopuszczalne. Jednak siedziałem w jej samochodzie i godziłem się na to wszystko. Na to, że płacą mi krwawymi pieniędzmi i siedzę w samochodzie, na który zarobiono, może kogoś zabijając. Więc ja też nie byłem taki do końca święty.
- Może kiedyś mi powiesz. - Rzuciłem, kiedy ta wycofała się wracając na główną drogę. - To gdzie jedziemy na ten obiad?
- Do mojej ulubionej restauracji. Dają tam super jedzenie i zawsze znajdą dla mnie stolik. I jak coś od razu mówię, że ja stawiam i nie ma dyskusji. W końcu to ja cię zaprosiłam.
- Nie chce, żebyś za mnie płaciła. - Zaprotestowałem, chociaż czułem, że to na nic się zda. Mrozow była zbyt uparta, by tak po prostu odpuścić.
- Zaprosiłam cię i mnie stać więc nie pierdol. Jestem za równo uprawnieniem, więc ja zapłacę a ty najwyżej zrobisz to następnym razem. Może być? - Dopytała, chociaż ja już wiedziałem, że ona podjęła decyzję.
- Dobra.
Raisą uśmiechnęła się triumfalnie, na co i ja nie umiałem powstrzymać uśmiechu. Było w niej coś takiego, przez co nie nigdy nie myślałem o tym, ile zła wyrządziła ona i cała jej rodzina. Myślałem tylko o tym, że naprawdę cieszy mnie fakt, iż los postawił Raise na mojej drodze.
![](https://img.wattpad.com/cover/247685877-288-k970823.jpg)
CZYTASZ
Devil is a woman
Roman d'amourMafia, pieniądze, morderstwa, nielegalny internet czyż to nie brzmi banalnie? I ta historia mogłaby być banalna. Jednak ani Rodion, ani Raisa nigdy banalni nie byli. Raisa Mrozo nie była kobietą, jakiej spodziewalibyśmy się w takiej historii. Była s...