Warsowie zostali zaprowadzeni do wioski nowo poznanych wilkołaków. Wódz przedstawił się dopiero przed całym stadem. Nazywał się Irrou Gmell, a swoją watahę mianował Plemieniem Siwych Pysków. Nazwa pochodziła od członków watahy. Na samym początku było bardzo dużo starszych wilków. Takich Irrou przygarniał pod swoje skrzydła, bo sami by sobie nie poradzili. To i tak był cud, że przeżyli tę wojnę. Dopiero z czasem trafiały się nowe osoby, młodsze, które były zagubione. Kompletnie bez rodzin, czy znajomych. Nie miały nikogo już, więc Alfa nie miał wyjścia, musiał ich przyjąć.
Irrou był zmuszony upchać swoje wilki razem w chatach. Nie mieli wolnych łóżek, czy namiotów, by przydzielić je Warsom, więc niektórzy musieli zacząć dzielić swoje domy, by pomieścić sporą grupę.
Wódz spędził w swojej chacie bardzo dużo czasu, rozmawiając z braćmi Wars, ale również z Annyą, czy Noore, którzy mogli przekazać mężczyźnie bardziej szczegółowe informacje. Mieli bliższą styczność z Darienem ostatnimi czasy, a jego brat na pewno posiadał sporą wiedzę. Nawet jeżeli nie byli zżyci, a Noore właściwie go unikał lub nie wchodził mu w drogę, to wciąż miał znacznie obszerniejsze o nim pojęcie. Irrou doceniał każdą wiadomość i analizował je pod względem ataku, który ma nastąpić.
Był pewien, że skoro wilk ma liczną armie, to jedynie kwestia czasu, aż jego ludzie zaczną pojawiać się na terenie Karavo i śledzić Warsów po ich śladach oraz zapachu. Pozwolenie im na zamieszkanie tutaj, powoduje, że Irrou musi liczyć się z ryzykiem.
To był trudny wybór, który był decyzją ratującą sytuację watahy Uniga. Plemię Siwych Pysków było spore, to już nie tylko stare wilkołaki. Teren mieli obszerny, a wiele wilków potrafi nie tylko dobrze walczyć w swojej zwierzęcej formie, ale także walczyć za pomocą włóczni, łuków, czy ostrzy. Mógł tak naprawdę zostawić ich i nie wciągać w to swoich ludzi. Wygonić i zostawić na pożarcie Darienowi, ale Irrou jest człowiekiem honoru. U Warsów jest dużo kobiet, są dzieci i dwie ciężarne Omegi. Jakim okazałby się wilkiem, gdyby kazał im się wynosić? Skazałby ich na pewną śmierć, prędzej czy później. Po tym co usłyszał o Darienie, to Alfa był uparty i za wszelką cenę dąży do celu. Szedłby za nimi, chociażby na koniec świata.
Plemię postanowiło pomóc, użyczyć swoich i stoczyć tę walkę razem, by więcej wilkołaków pokroju Dariena nie stąpało po tych ziemiach. Jeżeli cała reszta jest równie brutalna i bez głębszych wartości, to nie ma powodu, by pozwolić im żyć. Będą niszczyć dalej, będą prawdziwymi Bestiami, które uważają się za panów świata.
Przy okazji, gdy wódz poznawał Dariena od Noore. Annya napomniała mu o Raan. Krótko i najbardziej zwięźle rzuciła coś odnośnie Felicii i Anthonego, którzy nie zatrzymają się tylko na Raan. Chciała ich ostrzec, bo nie jest to przeciwnik równy Darienowi. Ma znacznie więcej ludzi, znacznie większy teren i zapewne Felicia jest bardziej niebezpieczna. Korzysta z brudnych sztuczek. Szprycuje Omegi i za ich sprawą przeciąga Alfy na swoją stronę. Jest manipulatorką, by wszystko ustawić pod siebie.
Irrou słuchał jej zaciekawiony, a zarazem czuł się zmęczony. Każde kolejne słowo było dla niego ciężkie. Był już chyba za stary na takie rzeczy. Nie wiedział, co siedziało w tych młodych duszach, że tak zaciekle walczą o bezwzględną władzę. Zabijają swoich, niszczą rodziny, wspólne wspomnienia i historie. Tworzą rodzaj buntu na całokształt ziem. Rewolucje, która ma odmienić losy wilkołaków. Irrou naprawdę się w tym nie odnajdywał, to go przygniatało. Nie miał sił udźwignąć takich informacji.
Oczywiście wysłuchał ich i podzielił się swoją opinią, ale nie potrafił przewidzieć jak zachowa się przyszłości. Na razie chciał się skupić na tym, co nastąpi w najbliższym okresie.
CZYTASZ
✔️ The Land of Our Dreams | The Land #1 (korekta - 11/72)
Werewolf[ Kraina Naszych Snów ] W KRAINIE, GDZIE TRZEBA WALCZYĆ O MIŁOŚĆ... Eris od zawsze marzył o miłości - prawdziwej, wolnej, wybranej z serca. Pragnął spotkać swoje przeznaczenie, choć wiedział, że w świecie, w którym żyje, to niemal niemożliwe marzeni...