Warsowie stawili się na trening z rana. Collen wydawał się lekko zmęczony, po nocnych wybojach, ale wiedział, że nie może tego okazać. Wszyscy dawali z siebie wszystko, więc i on musiał. To było ważne. Musieli być gotowi na starcie z Darienem, które jest nieuniknione. Nie mogą polegać jedynie na nowych sojusznikach, którzy wciąż nie ufają im w pełni. Jednak... zdecydowali się im pomóc. Poświecić swoich, swoje tereny i narażać na niebezpieczeństwo. To zobowiązuje. Sami tego nie wygrają, potrzebują stać się w tak krótkim czasie jednością.
Eris, gdy tylko wybrał się do osady, zaczął się zastanawiać, czy nie porozmawiać z Funii. Już dawno miał to zrobić. Doinformować się odnośnie porodu w wilczej formie. Chciał też się dowiedzieć, ile będzie musiał zostać jako wilk już po, podobno tak jest, dopóki młode nie osiągną odpowiedniego wieku i nie dokonają pierwszej przemiany w człowieka. Miał tylko ogólne informacje, że coś takiego będzie miało miejsce, bo kiedyś Vamoi mu o tym wspomniał. Niestety nie był na to przygotowany, nie znał żadnych szczegółów, więc trochę się tym martwił.
Ostatnio jednak stracił swobodę z rozmową z Omegą. Chyba wynika to z jej traktowania Noore i krzywych spojrzeń rzucanych nie tylko w Patricka, ale również w Rechille'a, czego w ogóle rudzielec nie może zrozumieć. Podobno taka z nich rodzinna wataha, a w tak krótki sposób zaczęli się odsuwać od jednego ze swoich. Tylko dlatego, że wybrał inną drogę. Trudniejszą dla nich obu, ale być może szczęśliwszą. Nikt nie bierze tego pod uwagę. Wszyscy zauważają tylko, że Rechi uległ słowu Patricka i sam nie potrafi o nic zawalczyć. Zarzucają mu, że bez walki oddaje swoją bratnią duszę, do której ma prawo.
Eris pomyślał, że może powinien porozmawiać ze znachorką plemienia. Była mu obca, więc nie będzie go oceniać. Może u nich też się rodzi w formie zwierzęcej, więc ona go uświadomi. Czułby się pewniej u kogoś, kto go w ogóle nie zna i nie ma żadnego zdania. Rudzielec zdaje sobie sprawę, że Funii jest ciotką Vamoia i dla niego byłaby na pewno wspaniała, ale czy aby na pewno tak to powinno wyglądać? Omega pokazywałaby swoją najlepsza stronę tylko dlatego, że nosi on znak syna przywódcy. Czy nie powinna robić tego ze względu na swój zawód i ogólnie dlatego, że są razem w stadzie?
Nie czuł się przekonany, więc postanowił wybrać się do zielarki Siwych Pysków. Niestety nie udało mu się do niej dotrzeć. W połowie drogi został zaczepiony przez Estar. Dziewczyna była wysłana przez wodza po Annyę, ale widząc Erisa, postanowiła go zatrzymać i poprosić o przysługę. Twierdziła, że to niby coś pilnego, ale nie znała szczegółów, a sama ma też kilka spraw związanych z bratem. Omega nie miał z tym żadnego problemu. Bardzo chętnie przysłużyłby się czemukolwiek. Nie może brać udziału w treningach, bo jest Omegą, bo jest w ciąży i nie będzie przecież walczył. Jest tą słabą istotką, którą wszyscy wokół muszą chronić. Ucieszył się, że będzie mógł coś zrobić, a nie tylko bezczynnie czekać na atak, który może skończyć się tragicznie.
Później zdąży jeszcze pójść do chaty znachorki i z nią porozmawiać. Dzień jest jeszcze wczesny.
Pożegnał się z Estar, która pobiegła gdzieś pędem. Najwidoczniej naprawdę była zajęta. Eris powoli i bez pośpiechu udał się do chaty, w której nocowała An.
Podczas przechadzki myślał o tym, jakie pytania zadawać, czego dokładnie chciałby się dowiedzieć od zielarki. Liczyły się nie tylko główne informacje, które pomogłyby mu się odnaleźć w czymś nienaturalnym. Oczywiście dla niego, bo wilki żyjące w dziczy właśnie tak postępowały. Chciał znać szczegóły, czy powinien na coś uważać, czy proces porodu jest bardziej skomplikowany w wilczej formie i czy aby na pewno będzie to bezpieczniejsze. Martwił się, że skoro nie ma w sobie genów Bestii, nie będzie to do końca korzystne. Może tak naprawdę on powinien rodzić jako człowiek, może to będzie zbyt bolesne albo nie jest w stanie się na to przygotować. Jego ciało jest drobne, nie tylko jako człowiek, ale tym bardziej jako rudawy futrzak. Być może jego ciało nie będzie w stanie bezpiecznie urodzić szczenięcia z genami Bestii. Już teraz mu się wydawało, że jak na dwa miesiące to jego brzuch jest dosyć sporych rozmiarów.
CZYTASZ
✔️ The Land of Our Dreams | The Land #1 (korekta - 11/72)
Werewolf[ Kraina Naszych Snów ] W KRAINIE, GDZIE TRZEBA WALCZYĆ O MIŁOŚĆ... Eris od zawsze marzył o miłości - prawdziwej, wolnej, wybranej z serca. Pragnął spotkać swoje przeznaczenie, choć wiedział, że w świecie, w którym żyje, to niemal niemożliwe marzeni...