ROZDZIAŁ 1. ULUBIONY RODZAJ SNU

2.7K 194 82
                                    

~ ERIS ~

– Przywódca życzy sobie zobaczyć cię u siebie w gabinecie – Beta ukłonił się nisko, stojąc w drzwiach do komnaty Erisa.

Omega kiwnął tylko delikatnie głową, a mężczyzna wyszedł, wycofując się powoli i zamykając za sobą drzwi. Eris opadł zmęczony na swoje łóżko i westchnął głośno. Nie chciał nawet myśleć, dlaczego ojciec go do siebie woła. Nie wystarczy mu, że ostatnio zadecydował za niego i postanowił zaaranżować jego małżeństwo z Alfą, następcą watahy Ciemnych Piasków? Czemu nie pozwoli mu na te ostatnie, krótkie chwile wolności i świętego spokoju?

Eris nie miał zbytnio wyboru. Nie posiadał głosu w tej sprawie, bo był tylko Omegą. Sprawa dotyczyła jego zamążpójścia, więc mógł co najwyżej wyrazić swoje niezadowolenie. To jednak niczego nie zmieniało. Musiał dostosowywać się do żądań ojca, przywódcy Wilczych Gór.

W końcu wyżej urodzone Omegi nie są niczym więcej jak inwestycją biznesową, korzystnym zawarciem sojuszu, a w niższych sferach watahy - uległym sługą, który ugotuje, posprząta, skłoni się grzecznie i w milczeniu, a nocami będzie do każdej dyspozycji.

Z jednej strony Eris cieszył się, że urodził się w królewskiej rodzinie. Nie skończy bez dachu nad głową albo z zapijaczonym, śmierdzącym Alfą, który oznaczy go podczas nasilającej się pełni, czy innym momencie sposobnym poprzez naturę ich płci. Miał zagwarantowaną przyszłość z następcą Ciemnych Piasków, ale tak naprawdę niewiele więcej mógł o nim powiedzieć. Nigdy nie widział go na oczy, nigdy z nim nie rozmawiał, a jego własny ojciec też nie za wiele o nim mówił, tylko tyle, że to dobra partia. To miało mu wystarczyć. Krzywda miała go nie spotkać, bo inaczej sojusz, o który stara się ojciec Erisa z drugą watahą, zostałby przerwany. Tyle że, ciężko stwierdzić, jak różne są pomiędzy nim a synem definicje krzywdy.

Eris podniósł się w końcu ze swojego łoża i udał się w stronę gabinetu ojca. Po drodze spotkał Bety, które były aktualnie na służbie. Mieszkał tutaj całe swoje życie i widział ich tyle razy, a nadal nie pamiętał wszystkich imion. Zresztą nie rozmawiał z nimi zbyt często. Wymieniał z nimi proste odpowiedzi lub polecenia. Czasem Erisowi wydawało się, że Bety też mają przechlapane. Nie są oczywiście tak źle traktowane jak niszowe Omegi, ale też nie są względnie uważane za wartościowe. Po prostu są. Zleca im się to, do czego podobno nie nadają się Omegi, a czego Alfom nie chce się robić, bo są zbyt leniwe.

Stanął przed podwójnymi drzwiami i poczekał, aż dwie Bety powiadomią ojca o jego przybyciu. Nie żeby przed chwilą sam kogoś po niego nie wysyłał.

Bety przepuściły chłopaka i zamknęły za nim wrota. Jego ojciec nawet nie patrzył w kierunku syna, był zbyt zajęty czytaniem jakichś zapewne nieważnych papierków, które odkłada z jednej strony biurka na drugą, udając, że robi coś niezwykle istotnego. Tak naprawdę te ważne sprawy nawet nie zostały przez niego przejrzane, a prośby członków watahy systematycznie są wyrzucane.

Eris zatrzymał się przed dwoma stopniami, które prowadziły na podwyższoną platformę, na której przywódca miał swoje biurko. Chłopak schylił głowę, a następnie postanowił się odezwać, bo najwidoczniej Alfa nie spieszył się z tym, co miał mu niby do powiedzenia.

– Wzywałeś mnie, ojcze – Wbił swoje błękitne spojrzenie w starszego wilka, który siwiał już gdzieniegdzie.

Nie był najmłodszy, a tak naprawdę nie miał na swoje miejsce żadnego dziedzica. Swojego jedynego syna oddaje Alfie z innej watahy, który przejmie władzę na swoim terenie. Eris od zawsze dziwił się, że ojciec nie postanowił mieć więcej dzieci, skoro pierwsze okazało się Omegą. Owszem, nie mógł tego zrobić z tą samą wilczycą, która urodziła Erisa i była pierwszą Luną stada. Jego matka zmarła, gdy miał osiem lat. Na ciężką chorobę, na którą w tamtym czasie umarło wiele innych wilków z pozostałych watah i prawdopodobnie tak samo wiele w dziczy. Była wtedy nieuleczalna i dalej taka pozostała, bo nie odkryto, w jaki sposób choroba atakuje ciało wilkołaków. Pewne było, że trwała przez dłuższy czas, wcześniej nie wykazując żadnych oznak zarażenia. Nazwano ją Czarną Śmiercią, ponieważ w późniejszym czasie rozwoju na ciele chorych pojawiały się czarne plamy.

✔️ The Land of Our Dreams | The Land #1 (korekta - 11/72)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz