Eris czaił się od dłuższego czasu przy barykadzie i próbował wyściubić nos przez gałęzie. Słyszał tylko głośnie świsty, czuł podmuchy mrożącego krew wiatru, ale najgłośniejsze były drzewa, które łamały się od siły śnieżycy i spadały na ziemię z hukiem. Omega chciał zobaczyć jak teraz wyglądał las. Jeszcze wieczorem widział jedynie śnieg, drobne płatki, które tworzyły coraz wyższe warstwy białego puchu ułożonego na bagiennym podłożu. Teraz przez drobne szpary widział tylko jak biały pył migał mu przed oczami i nic innego nie można było ujrzeć.
Rex próbował go kilka razy odciągnąć, ale Omega był nieustępliwy. Bardzo zależało mu na zobaczeniu śnieżycy. Chciał wiedzieć, czy jest taka straszna i czy naprawdę jest w stanie pozbawić setek żyć. Zastanawiał się czy w innych częściach Raan było identycznie. Czy Wilcze Góry dały radę się przygotować, czy jego ojciec zostawił go bez poszukiwań i wrócił do watahy jak na porządnego przywódcę przystało? Jak musiała się czuć Annya, gdy dowiedziała się o jego zaginięciu. To takie dziwne, że myślał o tym dopiero teraz. Nie widział jej już od tygodnia. Chociaż dni zlewały mu się i nie był pewien, co był za dzień, to mniej więcej w tym czasie byłaby ceremonia. Gdyby został, nie szedł do lokalu, to teraz pewnie w posiadłości Romanov odbywałaby się ceremonia ślubna, a wieczorem zostałby oznaczony przez Anthonego. Stałby się jego Omegą i Luną Ciemnych Piasków. Miałby utrudnione zadanie, bo pojawił się kataklizm, a przynajmniej tak opisywał tę śnieżycę staruszek. Wataha ucierpiałaby i to nie tylko Ciemne Piaski, ale na pewno dwie pozostałe również. Eris nie poradziłby sobie z tym brzemieniem, które musiałby targać jako Luna. Opiekun musi dbać o swoich, troszczyć się i pomagać, ale jak miałby pomóc członkom stada po stratach przez śnieżycę. Choroby, zawalone domy, utrata bliskich i głód, bo plony w zimnie nie przetrwają, a podczas śnieżycy nikt nie wybierałby się na polowania.
Eris podziwiał aktualnych przywódców, nawet swojego ojca, bo to musi być ciężkie. Ludzie potrafią być niewdzięczni i myślą, że władca musi umieć im zapewnić dobre życie po tak niespodziewanych sytuacjach. Nie umieją postawić się na ich miejscu i oczekują cudów.
Omega nie raz oglądał takie momentu, gdy stado przychodziło do jego ojca i Annyi, by prosić o pomoc. Wymieniali rzeczy, których potrzebują takim tonem, jakby niemożliwe było im odmówienie. Oczekiwali, że rodzina królewska wyciągnie te rzeczy zza pleców i tak po prostu przekaże mieszkańcom. Eris nie miał nic przeciwko prośbom, próbom zdobycia surowców i bogactwa, ale takie rzeczy dzieją się latami i nie tylko od strony przywódcy. Ci ludzie też muszą coś od siebie dać, nie ma niczego za darmo i ładny uśmiech. Nie można żądać rzeczy, których zdobycie jest niewykonalne.
— Jeszcze Ci nos przymarznie — Rudzielec usłyszał za sobą damski głos. Odwrócił się zaskoczony i zetknął się z zielonym spojrzeniem wilczycy.
Nie rozmawiał z nią, aż do teraz. Była zamknięta w sobie. Pełnia spowodowała, że przestała spędzać z innymi czas. Siedziała z daleka od każdego, a nocami długo wpatrywała się pomiędzy szczelinami od strony źródełka. Widoczne były tam gwiazdy, jeżeli niebo było bezchmurne.
Eris odsunął się i schylił łeb. Nie bardzo wiedział jak się przy niej zachować. Nie pytał o nią ani Vamoia, ani Rexa. Nie wiedział w jakim była wieku i jaki ma charakter, więc bał się, że powie coś nie tak. Pamiętał ją z sytuacji, gdy ta obroniła go przed dzikami, jak leczyła Alfę, ale także jak przyłapała go wraz z Vamoiem, gdy się ze sobą mizdrzyli. Miała groźny wyraz pyska, jej oczy były jak malutkie szpilki. Niby nie wydawała się negatywnie do niego nastawiona, ale trochę go przerażała.
Wilczyca podeszła do niego i machnęła go ogonem po głowie. Następnie parsknęła, a jej oczy wyglądały teraz na bardzo rozweselone. Erisowi zjeżyło się futro i zastygł w bezruchu. Zdziwił się tym śmiałym ruchem dziewczyny i nie był pewien czy powinien jakoś na to zareagować.
CZYTASZ
✔️ The Land of Our Dreams | The Land #1 (korekta - 11/72)
Lobisomem[ Kraina Naszych Snów ] W KRAINIE, GDZIE TRZEBA WALCZYĆ O MIŁOŚĆ... Eris od zawsze marzył o miłości - prawdziwej, wolnej, wybranej z serca. Pragnął spotkać swoje przeznaczenie, choć wiedział, że w świecie, w którym żyje, to niemal niemożliwe marzeni...