Po dwóch dniach wszystko zaczynało wracać do normalności. W pewnym stopniu, bo znów nie będzie tak normalnie, jak było przedtem. Przelała się kolejna krew. Tak samo jak podczas ogromnej wojny w Karavo. Ona również pozostawiła ślad, który na zawsze odmienił normalność.
Zorganizowano pogrzeb dla Omerio i wilków poległych z plemienia. Nawet wrogów postanowiono pochować, a nie zostawiać na pożarcie przez kruki.
Było to raczej bardzo spokojne spotkanie, które w większości odbywało się w ciszy. Nikt nic nie mówił, lepiej było się nie odzywać. Żałoba po starcie, brata, męża i ojca dotknęła Warsów, ale przynajmniej mogli śmiało powiedzieć, że zmarł walecznie.
Unig przez pewien czas czuł się winny, że nie obronił młodszego brata, że nie udało mu się pobiec za Darienem i wymierzyć Alfie sprawiedliwość. Tak samo Roil, obrzucał siebie zarzutami, że go tam z nimi nie było, by pomóc ojcu. Damska część rodziny podeszła do tego bardzo... niespodziewanie. Pochłaniała ich gorycz, smutek, głęboki żal i tęsknota, a to powodowało, że sięgały po radykalne rozwiązania. Właściwie rzuciły się z oskarżeniami na Noore. Wmawiając jemu i innym dookoła, że to tylko i wyłącznie jego wina. Zarzucały mu, że to on zaprowadził do nich swojego brata. Były w tym nadzwyczaj niemiłe i opryskliwe.
Dzieciaki nie wiedziały, co się działo. Nie rozumiały jeszcze pojęcia śmierci. Jedynie Mey już wiedziała, że straciła wujka. Pozostałe maluchy nie zdawały sobie sprawy, że dziadek umarł, wciąż myślały, że tylko śpi.
Atak na Noore wywołał niemałą kłótnię. Annya na pewno by nie pozwoliła, by tak się do niego zwracać. Już tym bardziej, że znów była to Funii i Isabella, które podpadły jej wcześniej. Nie szczędziła sobie wtedy wtrąceń odnośnie Rechille'a, o którym reszta stada nie słyszała. Dopiero wtedy Patrick dowiedział się o tragedii i część jego wilka poczuła ogromny ból.
Rodzina stała się jednym wielkim zbiorowiskiem kłótni, a An tak szczerze była z tego bardzo dumna. Chciała, by reszta zdawała sobie sprawę z tego, jak kłamliwe ukazują im oblicze.
Trochę się podzielili. Dokładnie to... Unig pozostawił wszystkim wolny wybór. Mogli iść za nim, wrócić na tereny Sodeb, gdzie wciąż w osadzie były samice ze stada Dariena i tam zacząć budowę na nowo. Czegoś większego i stabilniejszego.
Poszły za nim ocalałe wilkołaki, które walczyły wcześniej za Dariena. Te, które poszły po rozum po głowę i udało im się przetrwać, poddając się. Bardziej dumne osobniki zwiały tak samo jak Darien, ale zapewne nie z nim, tylko w swoim własnym kierunku. Do Alfy dołączyła oczywiście jego żona Tave, córka Clara, która doszła do siebie, chociaż wydawała się bardziej odsunięta od wszystkich. Za nią poszedł Alex, bo nie umiałby postąpić inaczej. Elizabeth z Benem i Mey również udali się za ojcem Bety, tak samo jak Funii i jej rodzina. Chociaż pojawiły się pomiędzy nimi te spięcia, to wciąż była byłą Omegą młodszego brata przywódcy. Stado było sceptycznie do niej nastawione, a już zwłaszcza rodzina Alexa. Jednak nie zamierzali odchodzić tylko ze względu na to. Będą się trzymać od nich z daleka, dopóki emocje nie opadną.
Noore i Patrick od razu odmówili. Nie zamierzali nawet tam próbować. Wiedzieli, że nie są mile widziani. W tym momencie, gdy rezygnowali i oznajmili, że znajdą sobie swoje miejsce, wtrącił się Irrou, który temu wszystkiemu się przysłuchiwał. Zaproponował dołączenie do Siwych Pysków dla tych, którzy nie wrócą z Unigem. Nie muszą wcale żyć na pastwę losu. Dostają od niego szansę, by stać się wspólnotą Księżyca.
Alfy przyjęły propozycję. Obaj byli zaskoczeni, że mężczyzna ich chce, ale Irrou był przecież człowiekiem honoru, nie miało dla niego znaczenia to, co było wcześniej, ale to, co będzie, gdy dołączą się do niego. Annya również postanowiła zostać w plemieniu, a razem z nią Balc, gdzie dostanie szansę, by stać się częścią watahy... tak naprawdę. Tak właściwie blondynka stwierdziła, że to tylko tymczasowe, bo ma w planach być w ciągłym ruchu. Poza tym, to nie koniec problemów, bo w Raan wciąż buduje się ogromna armia z psychopatką na czele. An miała plan, który zrealizuje w przyszłości. Potrzebowali sojuszników i nie mogli z tym specjalnie czekać, bo nie wiadomo, kiedy Felicia postanowi zaatakować sąsiednie kraje.
CZYTASZ
✔️ The Land of Our Dreams | The Land #1 (korekta - 11/72)
Werewolf[ Kraina Naszych Snów ] W KRAINIE, GDZIE TRZEBA WALCZYĆ O MIŁOŚĆ... Eris od zawsze marzył o miłości - prawdziwej, wolnej, wybranej z serca. Pragnął spotkać swoje przeznaczenie, choć wiedział, że w świecie, w którym żyje, to niemal niemożliwe marzeni...