Następnego dnia, gdy rany Vamoia nie były na tyle niebezpieczne, by musiał cały czas leżeć i odpoczywać, wyruszyli w stronę granicy. Musieli utrudnić sobie drogę, by nie trzymać się tak kurczowo specjalnej ścieżki. Była ona przyjemna i prowadziła prosto na most, którym łatwo przejść przez rzekę, a potem już równie łatwa droga do granicy Sodeb. Niestety Bestie, które zaatakowały Vamoia i Clarę z pewnością będą na nich czekać albo pójdą za zapachem krwi. Właśnie dlatego nie mogą się zatrzymywać i jak najszybciej przejść rzekę. Wtedy zgubią trop i będą blisko domu.
Eris starał się przekonać Alfę, by odpoczął jeszcze jeden dzień. Upierał się przy tym, ale Vamoi był również nieugięty. Postawił na swoim i nawet gdy Erisowi się to nie podobało, to nie miał wyjścia. Robił to dla jego bezpieczeństwa, ale także dla reszty grupy, za którą był odpowiedzialny.
Jego stan był kruchy. Nie może fatalny, ale do dobrych nie można zaliczyć. Szedł i nie mdlał, ale ciężko stawiał łapy, a niektóre rany na mrozie cholernie szczypały. Nie wszystko chciało się pięknie zrastać i leczyć, nawet po wykorzystaniu środków leczniczych w postaci specjalnych roślin. Alfa nie mógł pozwolić sobie na kolejny dzień zwłoki, więc zacisnął zęby i miarowym krokiem prowadził bliskich z powrotem do domu.
Eris trzymał się blisko czarnego wilka. Martwił się o niego, bardzo nadwyrężał on swoje ciało, które jeszcze wczoraj drżało z bólu. Rudzielec praktycznie szedł łapa w łapę i co jakiś czas zerkał na pysk Alfy, czy czasem nie potrzebuje postoju. Był świadom jego determinacji i upartości. Sam nie odezwałby się słowem, by zrobić chwilę przerwy, bo najważniejsze było bezpieczeństwo Omegi. Jednak Eris nie chciał być powodem osiągania limitów i niepotrzebnych poświęceń. Chciał dotrzeć do Warsów tak samo, jak pozostała trójka, ale mogli zrobić to spokojniej, powoli, a nie ciągnąć do przodu nie zważając na problemy z własnym organizmem, który w każdej chwili mógł zawodzić.
— Jak się czujesz? — zapytał błękitnooki i położył uszy. Vamoi spojrzał na niego miękko, starał się ukryć ból, jaki sprawiała mu lewa łapa. Omega nie był ślepy i doskonale widział, że to na nią mocno kuleje, a jego szczęka zaciska się przy każdym kroku.
— To ja powinienem o to pytać — mruknął i pochylił łeb, by zaciągnąć się miłym zapachem swojej Omegi. Eris wygiął szyję i otarł się o większy pysk. Również skorzystał z krótkiej chwili pieszczoty.
— Właśnie, że nie. Powinniśmy zrobić postój — rzucił chłopak, a Vamoi od razu się nie zgodził. Nawet nie rozważył tego, że Eris chce zrobić postój ze względu na siebie, doskonale wiedział, że chodziło mu o niego — Kulejesz — zauważył i starał się go zmusić do zmiany decyzji, ale Alfa nie chciał słyszeć niczego na swój temat. Zapewniał go, że wszystko jest w porządku, a promieniujący ból w łapie, który się nasilał, to nic czym Eris musi się martwić.
Omega również był uparty, a teraz dodatkowo zirytowany lekceważeniem swojego stanu przez Vamoia. Usiadł na ziemi pokrytej lodem i nie zamierzał się ruszyć. Owinął ogon wokół własnych łap. Tym nagłym zachowaniem zwrócił na siebie uwagę Clary i Rexa, który szli trochę z boku.
— W takim razie... nigdzie nie idę — burknął w stronę Vamoia, który odwrócił się do niego z niedowierzaniem wymalowanym w oczach.
Clara zaśmiała się głośno, co spowodowało, że staruszek również zachichotał. Postawa Erisa wydawała im się zabawna, ale szczerze, zgadzali się z nią. Vamoi potrzebował odpoczynku, więc dwójka Bestii dołączyła do niego i usiedli się po obu stronach Omegi, by dać złotookiemu do zrozumienia, że nie zmusi ich do dalszej drogi.
Alfa westchnął wiedząc, że tej walki nie wygra. Przewrócił oczami i zgodził się na niedługi postój.
Zatrzymali się na wzniesieniu, by lepiej obserwować okolicę. Cztery wilki położyły się obok siebie stykając futrami. Nie wiało, ale mróz od podłoża wciąż nieprzyjemnie drażnił skórę, więc bez schronienia i ciepłego legowiska, musieli leżeć wszyscy razem.
CZYTASZ
✔️ The Land of Our Dreams | The Land #1 (korekta - 11/72)
Hombres Lobo[ Kraina Naszych Snów ] W KRAINIE, GDZIE TRZEBA WALCZYĆ O MIŁOŚĆ... Eris od zawsze marzył o miłości - prawdziwej, wolnej, wybranej z serca. Pragnął spotkać swoje przeznaczenie, choć wiedział, że w świecie, w którym żyje, to niemal niemożliwe marzeni...