rozdział 25

7.6K 408 72
                                    

- Pan Wilczek chce użyć cię jako przynęty.

Otwieram szeroko oczy i mrugam zaskoczona. Wszyscy jak na rozkaz wlepiają wzrok w siedzącego u szczytu stoły Alfę. Ten zaś pozostaje niewzruszony. Biorę głęboki oddech aby pohamować wrzące we mnie emocje. Po raz kolejny ktoś decyduje za mnie o moim losie. Po raz kolejny dowiaduje się o wszystkim ostatnia.

- Czy chcielibyście mi o czymś powiedzieć?- kieruje pytanie w kierunku Alfy i Erika, starając się zachować jak najbardziej naturalny ton. W sali panuje głucha cisza. Po chwili starszy mężczyzna podnosi się do pionu.

- Chcemy zaatakować pierwsi. - wyznaje.
Erik otwiera usta w sprzeciwie ale Alfa ucisza go gestem dłoni. Słyszę tylko jak mruczy pod nosem, że to niedorzeczne.

- Miałem nadzieję, że uda nam się dogadać z Jacobem, jednak on za bardzo nienawidzi naszej rasy. - wzdycha i nerwowo przeczesuje włosy palcami - Z całego serca nie chce przelewu krwi, jednak jeśli mamy mieć większe szanse na przeżycie, musimy najść na niego zanim będzie za późno. - wyjaśnia mężczyzna.

Marszczę brwi, starając się myśleć trzeźwo. Jeśli w jakikolwiek sposób ma to przechylić szalę na nasza stronę, jestem w stanie zaryzykować. Pochylam się do przodu i pytam:

- Na czym dokładnie ma polegać przynęta? - zadaje pytanie.
Alfa uśmiecha się do mnie i otwiera usta aby wytłumaczyć jego plan, kiedy nagle otwierają się drzwi od strony korytarza i do salonu szybkim krokiem wchodzi młody mężczyzna. Automatycznie spinam się, w pierwszym odruchu obstawiając czy to wróg czy przyjaciel. Kiedy chłopak podchodzi do Alfy i zaczyna szeptać mu coś ma ucho, Emma pochyla się w moją stronę i tłumaczy mi, że to posłaniec stada.

- Przynosi najcenniejsze informacje i powiadamia o sprawach na bieżąco. -wyjaśnia, jednak wzrokiem bacznie obserwuje rozmawiających po cichu mężczyzn.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - Zwraca się do mnie wyraźnie podenerwowana Anna.
- Martwię się o ciebie, a to może być niebezpieczne. - łapie mnie za ręce i patrzy na mnie z troską.

- Jeśli ma to pomóc. - nawilżam zaschnięte gardło szklanką wody.

- No nie wiem...
Anna zaczyna kręcić się w miejscu i nerwowo przeczesywać swoje włosy. Jest bardziej zdenerwowana niż ja. A może faktycznie powinnam się bardziej przejmować? W końcu po raz kolejny musiałabym stawić czoła Jacobowi. Żołądek wykręca mi się na samą myśl o tym, jednak staram się zachować spokój.

W końcu posłaniec wychodzi a ja zwracam się do Alfy z prośbą o kontynuację, jednak zauważam, że coś jest nie tak. Jego zazwyczaj opanowana i nieprzenikniona marszczy się teraz w grymasie. Erik łapie się za głowę, nawiązując kontakt wzrokowy z przybitym Alfą. Obaj wiedzą. Co chwila przenoszę wzrok z jednego na drugiego, czekając na wyjaśnienia.

- Shanno... - odzywa się Erik, podnosząc na mnie zbolały wzrok. Moje serce zastyga w oczekiwaniu na najgorsze. - On ma twoją siostrę.

Opadam na kolana. Zaczynam przeraźliwie krzyczeć, dopóki płuca nie odmawiają mi posłuszeństwa. Na zmianę krztuszę się łzami lub śliną, przeklinając Jacoba. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić co teraz przeżywa Caroline. Przecież jest tylko dzieckiem! Co on jej zrobił? Co może zrobić? Mam ochotę wyrwać mu serce gołymi rękami i jednocześnie błagać na kolanach aby wziął mnie z powrotem zamiast niej.

Czuję, że otaczają mnie dwa ramiona. Z jednej strony Anny a z drugiej Emmy. Wypłakuje ostanie łzy w ich koszule a one głaszczą mnie po plecach i uspokajają. Da dużo bólu, za dużo strachu.

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz