rozdział 4

19.2K 585 106
                                    


Całe szczęście strach nie przejmuje nade mną całkowitej kontroli. Dodaję sobie otuchy myśląc o rodzicach i przyjaciółce. Wchodzę dwiema stopami na parapet i trzymając się zwisającego materiału, powoli zsuwam się na dół. Jeszcze tylko dwa metry, tylko kawałek i ... nareszcie ziemia! Pozwalam sobie na mały triumfalny uśmiech. No więc zostało mi tylko znaleźć wyjście z terenu tej posiadłości. Wzdrygam się na myśl o tym, co może czekać mnie w mrocznym lesie - tak innym, niż ten który otacza mój dom.

Cholera jasna. Nie przewidziałam wędrówki przez mroczną puszczę. Krzywię się, ale muszę zacząć działać. Facet lada chwila zauważy moje zniknięcie. Rozglądam sie po terenie. Na lewo mam ogród ogrodzony drewnianym płotem. Po prawej stronie stoi mur, który ciągnie się dosyć daleko. Całe szczęście nie jest bardzo wysoki. Ma może ze trzy metry. Spróbuję się na niego wspiąć. Podchodzę do muru i skaczę. W duchu dziękuje tacie, za to, że odziedziczyłam po nim mój wzrost. Mam około 175 centymetrów, co w tym wypadku jest mi bardzo na rękę. A i z wuefu nie jestem najgorsza, dzięki czemu już za pierwszym razem udaje mi się podciągnąć i skoczyć na drugą stronę muru. Z bijącym sercem ruszam w otchłań lasu.

*Erik*

Ta mała mnie zaskoczyła. Sprytnie wymyśliła sobie plan ucieczki. Będąc na jej miejscu nie wpadł bym na to. Uśmiecham się po nosem. Nigdy nie będzie mi dane poczuć to co ona, ponieważ nikt nie ośmieliłby się mnie choćby tknąć. Śmiertelnicy są tacy zabawni.

Przemierzam korytarz, niosąc kubek wody dla naszego gościa. Przyznam szczerze, że natura nie oszczędziła jej walorów. Dziewczyna ma wszystko na miejscu. Zgrabny tyłek, śliczne błękitne oczy, długie lśniące włosy. Uśmiecham się znowu, a w głowie pojawia mi się pewien scenariusz ze mną i nią w roli głównej. Kręcę gwałtownie głową, aby szybko go przegonić. Szkoda. Stety albo niestety trafi ona w ręce Jacoba O'Neilla - mojego przyjaciela i władzy naszej rasy w jednym. Jak to w hierarchii bywa najlepsi dostają najlepsze kąski.

Jeśli wierzyć przepowiedni to jego towarzyska na zawsze zmieni naszą rasę. Przez myśl przenika mi lekko szczypiące poczucie winy i odrobina współczucia. Ale tylko odrobina.

Tymczasowy pokój dziewczyny znajduje się na końcu korytarza. Hol ten oświetlają srebrne kinkiety. Sufit i ściany są koloru kości słoniowej, ozdobione finezyjnymi złotymi kwiatami. Podłogę przykrywa ciągnący się na cały korytarz, ręcznie tkany dywan. Tak, Jacob jest cholernie bogaty. Miał w końcu możliwość zarobienia pieniędzy przez tyle lat. Dzięki temu żyje sobie jak pan i władca na zamku. Dosłownie. No ale kto bogatemu zabroni. Ważne, że i ja mam w tym swoje udziały. Dochodząc do końca korytarza otwieram drzwi kopniakiem.

- Wróciłem! Stęskniłaś się za mną? - pytam. Nagle słyszę trzask i czuję wilgoć na moich butach. Chwilę później docierają do mnie dwie rzeczy. Przyczyną moich zmoczonych butów jest kubek w wodą a w zasadzie był, bo teraz leży na podłodze w małych kawałkach. Potem uświadamiam sobie, że dziewczyna zwiała. Oj będzie miała przesrane. Albo ja będę miał jak jej nie znajdę. Pędzę do otwartego okna i wyskakuję przez nie, lądując miękko na nogach. Jej zapach wyraźnie znika za murem. Czyli czeka mnie wycieczka po lesie.

***

Heej! Podoba się? :)

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz