rozdział 31

5.6K 225 11
                                    

Zostaw coś po sobie ;) 🤲🏼⭐️

- Nie ruszymy póki nie przyniosą jej krwi - daje się słyszeć urywki z rozmowy Emmy i Erika. Gdybym się skupiła zrozumiałabym każde słowo, jednak moją uwagę zwraca co innego.

Czuję się jak małe dziecko które dopiero poznaje świat. Wszystko co mnie otacza jest warte większej uwagi niż bym się tego spodziewała. Trawa oświetlona blaskiem księżyca zdaje się krzyczeć zauważ mnie!
Każdy najmniejszy listek składa się z barw zieleni i brązu, których nie potrafię nazwać. Kropelki wody spływają po łodydze malutkiego kwiata, który przetrwał kaprysy jesiennej pogody.

Oprócz nowej tonacji natury, docierają do mnie czyjeś kroki stąpające po szeleszczących liściach. Odwracam się wokół siebie, sprawdzając czy zbliżająca się postać jest już w zasięgu wzroku. Spinam się automatycznie, lecz ku mojemu zdziwieniu nie mam ochoty uciekać. W żyłach buzuje adrenalina, a ciało przyjmuje pozycje do ataku.

Erik podchodzi do mnie i uspokajająco ściska moją dłoń. Rozluźniam się trochę, jednak nadal nie mogę dostrzec nikogo innego oprócz nas i wilków stojacych u wejściu przy altance.

- Twój słuch jest teraz mocno wyczulony. Możesz usłyszeć nawet to co sie dzieje za murami. - tłumaczy mężczyzna, widząc moje zdenerwowanie.
Kiwam głową i kiedy biorę kolejny oddech, do moich nozdrzy przedostaje się coś słodkiego. Gardło zaczyna palić w oczekiwaniu na posiłek. Wykrzywiam się, próbując opanować pragnienie, jednak z moich ust wydobywa się niecierpliwy warkot. Natychmiastowo zatykam wargi dłońmi zażenowana swoją reakcją. Kąciki ust mężczyzny unoszą sie do góry.

- No co? - patrzę na niego spode łba i syczę, chociaż nie zrobił nic złego. Zaczynam się irytować. Jestem naprawdę o włos od rzucenia się na kogoś byle by zaspokoić głód. Nieznane dotąd pragnienie tylko napędza moje myśli. Gdzieś głębiej przerażenie miesza się z wstrętem. Wbijam paznokcie w ramię i koncentruję się na bólu. Kroki są coraz bliżej - zapach się nasila.

- Jestem z ciebie dumna Shanno. Większość młodych wampirów nie potrafiłoby się powstrzymać.

Emma podchodzi i bierze mnie za ręce. Skupiam się na jej dotyku, a kątem oka zauważam jak Erik odbiera pakunek od przybysza.

Alfa... niewystarczająco... posiłki... - wyłapuję poszczególne wyrazy z ich rozmowy. Konwulsje w żołądku nie dają się skupić. Młody chłopak kiwa głową w naszym kierunku po czym odchodzi po drodze zamieniając się w czarnego wilka.

Brunet podaje mi buteleczkę z czerwoną cieczą. Wyrywam ją i połykam napój, który przyjemnie spływa do gardła, zasila mięśnie. Nie zastanawiam się nad smakiem, konsystencją ani do kogo owa krew należała dłużej niż dwie sekundy. Nowa część mnie mruczy z zadowolenia, gdy kończę posiłek. Próbuję czuć wstręt. Naprawdę. Chociaż z tyłu głowy nachodzi mnie myśl, że zachowuję się jak wariatka. Ludzki głosik, który do końca życia będzie przypomniał o tym, że stałam się potworem. Zrobiłam to w słusznej sprawie. - tłumaczę sobie. Zabijać też będziesz w słusznej sprawie? - wyrzuty sumienia przyćmiewają rozsądek. Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Potrząsam głową, próbując pozbyć się wrednego głosu.

Gaszę pierwsze pragnienie, zuważając, że wampir również wypił już swoją porcję krwi. Podchodzę do niego i odaję mu pustą butelkę.

- Przepraszam, że na ciebie nawarczałam. - mówię ze skruchą. Erik w odpowiedzi przytula mnie do siebie. Jego gesty znaczą dla mnie więcej niż słowa, a w jego ramionach czuję sie bezpieczna.
Po krótkiej chwili mężczyzna ostrożnie odsuwa mnie od siebie, wciąż jednak utrzymując kontak wzrokowy.

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz