rozdział 9

15K 617 29
                                    


Otwieram oczy, dopiero wtedy, kiedy blondyna pcha mnie przed siebie. Serce wali mi jak oszalałe. Jakby chciało wyfrunąć z mojej klatki i już nigdy więcej nie wrócić. Rozglądam się po raz drugi w tym dniu po pokoju. Mój wzrok pada na Jacoba. Stoi przy oknie odwrócony do nas tyłem. Widzę, że jest zły bo nerwowo podryguje stopą i ma zaciśnięte pięści. Przełykam kluchę, która staje mi w gardle.

- Cześć Jacob - dziewczyna mruczy niczym kotka wygrzewająca się na słońcu.

- Witaj Sasha - odzywa się on lodowatym głosem, po czym niespiesznie odwraca się w naszą stronę. Gdyby jego wzrok mógł zabijać, już bym zapewne nie żyła. - Możesz nas zostawić samych. - wyraźnie akcentuje ostatnie słowo patrząc mi głęboko w oczy. Jego tęczówki wcześniej krwiste, teraz przypominają dwa czarne węgielki. Rzucam Sashy ostatnie błagalne spojrzenie, ale ta wychodzi, zamykając drzwi. W jej wyrazie twarzy wychwytuję zawód. Sto myśli przebiega przez moją głowę. Żadna nie zastanawia się nad tajemniczą kobietą i jej próbą flirtu oraz groźbą dłużej niż dwie sekundy.

Kiedy drzwi się zamykają, kieruję wzrok na oprawcę. Ten podchodzi niespiesznie w moją stronę, a ja odruchowo cofam się dwa kroki w tył, natrafiając plecami na ścianę. Zauważam, że trzyma w ręku coś małego i srebrnego. To klucz, którym zamyka drzwi, następnie chowa go do kieszeni. Gdy ostatecznie kieruje wzrok na mnie dostrzegam coś jeszcze. Na jego bladej twarzy, na lewym policzku widnieje duża czerwona plama. Patrzę na nią w skupieniu mrużąc oczy. Uśmiecham się w duchu przyglądając się mojemu dziełu. Mojej radości nie powiela jednak Jacob.

- Musisz zrozumieć pewną rzecz. - zaczyna. - Nie mam zamiaru tolerować takich wybryków. - wskazuje palcem na swój policzek. Nagle coś w wyrazie jego twarzy zmienia się. Wygląda jakby nie mógł się czegoś doczekać.

- Za to co zrobiłaś otrzymasz karę. Będziesz ją otrzymywać, jeśli nadal nie będziesz posłuszna. Na końcu języka ciśnie mi się zdanie. Nigdy nie będę ci posłuszna.

- Nigdy powiadasz? - Jacob wydaje się byc rozbawiony. Niech go szlak.
Kiedy blondyn skraca dzieląca nas odległość do głowy przychodzą mi różne wizje kary. Znów ogarnia mnie panika. Zbiera mi sie na wymioty, kiedy wyobrażam sobie pewną opcję. Czy on byłby gotowy posunąć się tak daleko? Zamieram.

- Jeszcze nie dziś. - szepcze mi do ucha. Jego palce błądzą po mojej twarzy. Podczas wypowiadania tych słów z jednej strony czuję ulgę, ale z drugiej... wiem, że w koncu to zrobi. Nigdy mu na to nie pozwolę. Dodaję sobie otuchy w myślach, patrząc nerwowo na duże łóżko na środku pokoju. 

- Zobaczymy - odzywa się. - A teraz pora na twoją karę.

Moje kończyny odmawiają posłuszeństwa. Nie ruszam się, nie oddycham. Wiem, że i tak przegram. Czekam z zamkniętymi oczami. Jego oddech łaskocze mnie w szyję. W jednej sekundzie wszystko staje się jasne.

- Proszę, nie ... - udaje mi się wyjąkać. Za późno. Ostre jak brzytwa kły wgryzają się w moją tętnice. Ból rozchodzi się po ciele zanim zdążam mrugnąć. Przyswoić informacje. Czuję się oszołomiona. Przez chwile nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego coś wbija mi się w szyję. Z minuty na minutę jest coraz gorzej. Ogień. Lód. Tortury. W moich żyłach zaczyna krążyć jakaś dziwna substancja - spowalniająca organy, miażdżąca nerwy. Czuję wszystko tak wyraźnie. Ogarnia mnie ciemność. Zaraz potem agoniczny ból. Zapominam jak się oddycha, więc pozbawione tlenu płuca płoną żywym ogniem. Nie odróżniam - duszę się łzami czy powietrzem?

Nie jestem pewna czy po godzinie czy po minucie, ale nagle ból zaczyna się oddalać. Czy umarłam? W takim razie dlaczego czuję się tak niedobrze. Mimo, że nie ma już ostrych zębów wbijających mi się w szyję - pozostaje odrętwienie. Jak dużo czasu minęło? Widzę wszystko jak przez mgłę. Moja szyja pulsuje nieznośnie, cały pokój wiruje niebezpiecznie. Muszę pozostać przytomna. Wydaję mi się, że słyszę odgłosy bijatyki. Ktoś kogoś uderzył. Słychać warczenie. Trzask. Zamazany obraz. Krzyki. Chyba dwie postacie. Krew. Jeszce więcej krwi. To moja..? Obawiam się, że tak. Ktoś mnie podnosi i bierze na ręce. Nie mam siły protestować, bo nie czuję już nic.

***

Heeej! :) Mam nadzieje, że o mnie nie zapomnieliście. WRACAM po krótkiej przerwie!

Następna część za 5 gwiazdek! :)))

Trzymajcie się, buziakk !

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz