rozdział 16

11.1K 588 33
                                    

Zostaw gwiazdeczke i miłego czytania!

17:25

Mam wrażenie, że cały świat spiskuje przeciwko mnie. Ta cała akcja jest zdecydowanie nie na moje nerwy. Za niecałe pół godziny mam tam pójść i jak gdyby nigdy nic ślinić się do mojego porywacza. Pocieram dłońmi twarz, siedząc na kanapie. Ręce zaczynają mi sie trząść. Wymierzam sobie w myślach policzek. Uspokój się.

Jeden jedyny raz byłam w związku z Jamesem. To starszy kolega Emmy. Umówiłam się z nim, bo namawiała mnie bym dała mu szansę. James był dobry, szanował moją prywatność, ale nie pasowaliśmy do siebie. Kiedy on chciał pójść do skateparku, ja wolałam w zaciszu poczytać książkę. On był bardziej rządny przygód. Mi wystarczył ciekawy serial i ciepły koc. Można powiedzieć, że byłam nudna. Byłam inna niż on. James to szanował, lecz nie pasowalismy do siebie. Po kilku spotkaniach postanowiliśmy zostać przyjaciółmi.

17:31

Wstaję z kanapy. Czuję się jak galareta. W każdej chwili moje nogi mogą mnie zawieść i runę przed siebie jak długa. Niczym w transie otwieram szafę. Dotykam bawełnianej bluzki, ciepłego sweterka, skórzanej kurtki, aż w końcu moja ręka natrafia na przyjemny w dotyku materiał. Wyciągam śliwkową sukienkę z szafy i przez chwilę ją podziwiam. Momentalnie przypominają mi się słowa Erika. "Nie zasługujesz na to." Na wspomnienie tych słów ściska mi się serce. Jeszcze raz zerkam na kreację, którą trzymam w ręku.

Rozpoczęła się rozgrywka, w ktorej zostałam pionkiem. Jednym ruchem ściągam materiał z wieszaka. Będę grała jak mi zagrają, aby poźniej wykonać ostateczny ruch. Z szuflady wybieram szary podkoszulek i kieruję się w stronę łazienki.

17:44

Odziana w sukienkę oraz podkoszulek wychodzę z toalety. Posyłam sobie w lustrze ostatnie pokrzepiające spojrzenie. Raptem zdążam rozpuścić włosy, słyszę pukanie do drzwi. Anna wchodzi do pokoju, niosąc w ręku tacę z filiżanką.

- Nie mamy za wiele czasu. - mówi i podchodzi do mnie, podając mi ziołowy napar. Wypijam go jedym haustem, mimo trzesących się dłoni. Anna zauważa moje zdenerwowanie. Odkłada tace na pobliską komodę i łapie mnie za ramiona.

- Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? - patrzy mi głęboko w oczy.

- Boję się. - wyduszam z siebie jednym tchem, mocniej ściskając jej ręke. - Co jeśli mi się nie uda? Co jeśli napar nie zadziała? - naprawde jestem na granicy załamania. - Co jeśli ukarzą ciebie, za to że mi pomogłaś? - w kącikach oczu pojawiają się łzy, na myśl o krzywdzie dziewczyny. Anna patrzy na mnie z łagodnością w jej sarnich oczach.

- Mną się kompletnie nie przejmuj - wyciera łzę chusteczką z jej fartuszka. - Byłam przed chwilą u Jacoba. Wypił swój napar, także nie powinnaś mieć żadnych problemów. Nie zdążysz się obejrzeć a już będziesz w domu. - posyła mi swój piękny uśmiech, choć przez jedną chwilę dostrzegam w jej twarzy cień smutku.
- Będę czekała o 18:15 pod komnatą Jacoba. Przytula mnie na pożegnanie.

- Anna... - odzwywam się, gdy dziewczyna wychodzi już na korytarz. - Dziękuję ci za wszystko. - szepczę. Ona odwraca się i odpowiada:

- Cieszę się, że cie poznałam, moja przyjaciółko.

Godzina 17:58

Słyszę tylko tykanie zegara, który nieubłagalnie zbliża się do pełnej godziny. Tik tak. Biorę ostatni wdech pełen nadziei. Zostawiam za sobą wszystkie troski. Najwyższy czas zacząć grę.

- Cieszę się, że jesteś gotowa. -  Jacob wpada do pokoju, jakby płacono mu za psucie powietrza. Nie musi pukać. Jest przecież panem na zamku. Wszystko należy do niego. O ironio.

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz