rozdział 14

11.7K 554 18
                                    


Dziewczyna chodzi zdenerwowana po całym pokoju i mruczy coś pod nosem. Nie wróży to nic dobrego. Po tym jak opowiedziałam jej o rozmowie, którą podsłuchałam Anna nie może ustać w miejscu. Zaczynają mi się pocić dłonie. Odkąd poznałam Anne zawsze wydawała mi się pełna spokoju i opanowania. A po za tym, ja nadal nic z tego nie kumam...

- Anna? - wyrywam dziewczynę z zamyślenia. Odwraca na mnie wzrok, jakby dopiero teraz zauważyła moją obecność. Na jej czole pojawia się głęboka zmarszczka. Opada na najbliższe krzesło i gestem wskazuje mi to samo. Siadam naprzeciw niej na skórzanej kanapie, pochylając się do przodu. Milczymy przez chwilę. W końcu Anna bierze głęboki oddech.

- Mamy mało czasu. - patrzy na mnie z boleścią, a mnie ściska serce. - Sądziłam, że będę miała więcej możliwości. Że się wyrobię. - patrzy na mnie przepraszająco.

- Ale ja nic nie rozu...

Nagle wstaje szybko, aż przewraca się krzesło. W jej oczach pali się iskra nadziei. Patrzę na nią z niepokojem. Dziewczyna zgarnia włosy na bok i odpina swój łańcuszek. Zauważam, że jest to mały, złoty kluczyk. Podchodzi do starej szafki przy ścianie i wkłada klucz do zamka w najniższej szufladzie. Wyciąga z niej jakąś starą i pokrytą kurzem książkę oraz dwie fiolki. Wstaję i wiedziona ciekawością pochodzę do niej. Anna dynamicznie kartkuje księgę. Po chwili chyba znajduje, to czego szukała bo uważnie czyta stronę, robiąc na niej notatki.

Zaglądam jej prze ramię, próbując coś przeczytać. Strona którą tak wnikliwe czyta Anna, wygląda jak przepis na ciasto.

- Ciasto nam chyba nie pomoże. - wzdycham cicho a dziewczyna pospiesznie odwraca się w moją stronę. Łapie mnie za ręce i prowadzi w stronę kanapy. W końcu siadamy na niej.

- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Jest pewien sposób, dzięki któremu będziesz wolna. Ale to wymaga poświęcenia z twojej strony. - Jej policzki lekko różowieją, po czym bierze głęboki oddech. Rozgląda się na boki, dla upewnienia czy nikogo nie ma w pokoju. - Jestem zielarką - szepcze. - Potrafię przygotować różne mikstury. Coś takiego jak czarownica tyle, że ta dobra oczywiście. - podsumowuje zdenerwowana, czekając na moją reakcję. Patrzę na nią w skupieniu.

- Wiesz co, mało mnie już rzeczy będzie potrafiło zaskoczyć. - odpowiadam z lekkim uśmiechem. Dziewczyna wypuszcza powietrze i przytula mnie.

- Cieszę się, że ci to nie przeszkadza.

- Ależ skąd, to bardzo pomocne biorąc pod uwagę moją sytuację. - mówię rozbawiona. - Zawsze można kogoś otruć albo... zaraz. - Patrzę na nią z nutą zdezorientowania. - Właściwe, zamierzamy kogoś otruć?

Anna przygryza wargę i marszczy brwi i wzrusza ramionami. Gdyby nie powaga sytuacji roześmiałabym się z jej miny.

- Tak w zasadzie to... Mam taki plan. I módl się aby wypalił bo to najlepsza szansa na twoją ucieczkę. - gestykuluje rękami aby podkreślić wagę słów. Wstaje i zaczyna szukać czegoś w szafkach jednocześnie mówiąc:

- Kiedy nadejdzie pełnia Jacob będzie chciał cię zamienić w wampira. To od niego zależy jak daleko się posunie. - posyła mi pokrzepiające spojrzenie, dodając jakieś zioła do glinianej miski, a mnie zasycha w gardle. - Nasz plan polega na tym, że jego plan nie wypali.

Kiedy widzi moje spojrzenie pełne znaków zapytania, śmieje sie pod nosem.

- Już wyjaśniam. Przygotuję dwa zioła. Jedno dla ciebie jedno dla Jacoba. Jacob przed przemianą na pewno użyje na tobie coś w stylu zaklęcia ubezwalniającego, abyś była mu posłuszna i inne takie. - przez jej twarz przechodzi wyraz obrzydzenia, ale szybko znika. - w każdym razie ty wypijesz herbatę, aby cię ochroniła przed tym zaklęciem, a on - schyla się i wyciąga ze skrytki w szafie mała buteleczkę z zielonym płynem - zaśnie po wypiciu tego cacka. Patrzę na nią z szeroko otwartymi oczami.

- Wow, jestem pod wrażeniem. To przecież bułka z masłem. - jestem naprawdę szczęśliwa, plan jest genialny, prosty. Już niedługo będę wolna! Wstaję i radośnie podskakuję w miejscu.

-Dziękuję jesteś cudowna!

- Ale jest jeden minus. - przerywa mi Anna. - Kiedy wypijesz eliksir, Jacob będzie podejrzewał dlaczego nie jesteś mu posłuszna. Dlatego będziesz musiała go uwieść do czasu zanim nie zadziała na niego senny płyn.

Z jękiem opadam na kanapę i zakrywam twarz dłońmi. Anna powoli do mnie podchodzi i przytula moją głowę.

- Hej, to naprawdę nic strasznego w porównaniu z tym co mogłoby ci się zdarzyć tej nocy. - patrzy na mnie z czułością. - Poza tym eliksir zacznie działać 10 minut po jego wypiciu. Wtedy spotkamy się na korytarzu i pomogę ci uciec.

Chwyta mnie delikatnie za policzki i patrzy mi w oczy. - Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę mu cię skrzywdzić. - szepcze.

- Dziękuję - odpowiadam jej cicho. Będzie dobrze. Bo przecież musi być, prawda?

***

zostaw gwiazdeczkę! ;)

Dziękuję Wam za to, że jesteście i że czytacie moją książkę. Jest mi bardzo miło czytać Wasze komentarze i widzieć gwiazdki przy rozdziałach. Jeszcze raz dzięki :*

alosalina12

7 gwiazdek = kolejny rozdział

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz