rozdział 12

13.7K 684 74
                                    

Zostaw gwiazdeczkę! Dzieki  <3

Stoję jak sparaliżowana. W mojej głowie odgrywają się scenki z poprzedniego wydarzenia. Jego kły. Nieznośny ból. Czarna otchłań, która wzywała mnie do siebie. Patrzę na Jacoba i dam sobie głowę uciąć, że on także myśli o wczorajszym wieczorze. Powietrze w pokoju staje się nagle bardzo gęste. Zaczyna brakować mi powietrza, więc zaczynam panikować. Podbiegłabym do okna i go otworzyła, lecz nie mogę się ruszyć, ani oderwać wzroku od czarnych oczu Jacoba. W pomieszczeniu słychać tylko mój urwany oddech. Jacob przenosi swój wzrok to na mnie to na bruneta. Ciszę przerywa wnerwiony wampir

- Wyjdź - syczy patrząc na Erika. Wystarczyło jego jedno słowo a moja skóra pokrywa się gęsią skórką. To nie jest normalne. Zachowuję się jakbym miała atak paniki. Wystarczyło parę dni aby moje życie zamieniło się w istny koszmar.

Erik trzyma głowę prosto i nieugięcie patrzy na przeciwnika. Wygląda to jakby brali udział w jakimś pojedynku. A może faktycznie tak jest? Kto ich tam wie z tą telepatią.

- Zostaw ją w spokoju - brunet staje przede mną w obronnym geście. Stojąc za jego plecami czuje się trochę lepiej. To naprawdę miłe z jego strony, że się o mnie martwi. Biorąc pod uwagę to jak zachowywał się wcześniej...

Jacob wygląda jakby miał ochotę rozszarpać wszystko i wszystkich na strzępy.

- Powiedziałem, że masz wyjść. - z jego chłodnego tonu wnioskuję, że zaraz straci cierpliwość. A kolejnej bójki bym chyba nie przeżyła. Zmuszając swoje ciało do ruchu, delikatnie dotykam dłonią ramienia Erika. Ten odwraca się do mnie i widzę, że jego zaciśnięta szczęka powoli się rozluźnia, a oczy łagodnieją.

Z drugiego końca pokoju słychać warczenie, więc chcąc nie chcąc odrywam wzrok od Erika i powoli kieruję go na blondyna. Wydaje mi się, że jest...zazdrosny? Przecież nie ma o co. Nic mnie nie łączy z Erikiem. Na myśl o tym, że ci dwaj są wampirami, mam ochotę zwrócić zawartość żołądka. Zresztą, co mnie obchodzi opinia tego debila. Erik powoli rusza w stronę drzwi, a mijając Jacoba posyła mu lodowate spojrzenie. Patrzą na siebie przez chwilę po czym Erik wychodzi wyraźnie zirytowany.

A więc stało się. Kolejny raz zostaję sam na sam z moim oprawcą. Wcześniej nie skończyło się to dobrze. Nerwowo przełykam ślinę, mnąc w palcach koszulę.

- Siadaj. - pada rozkaz, a ja jak robot posłusznie wykonuję jego polecenie, lądując na kanapie. Wzrok wbijam w podłogę, byle tylko nie patrzeć na niego. Słyszę jak krąży po pokoju. Zdążyłam zauważyć, że robi to często, kiedy jest zirytowany lub zdenerwowany. Podskakuję nerwowo kiedy Jacob uderza pięścią w ścianę. Mimowolnie, patrzę na niego spod rzęs.

- Kiedy zrozumiesz w końcu, że jesteś moja! Nie waż się więcej dotykać Erika... chyba, że chcesz znowu otrzymać karę. - nie potrafię go rozszyfrować, więc siedzę cicho. Całe moje ciało krzyczy, żebym wykonała jakiś ruch, sprzeciwiła się mu, ale ja po prostu nie chcę przechodzić tego drugi raz. - Czy zrozumiałaś? - odwraca się w moją stronę. Nie odpowiadam. Nie jestem w stanie.

W jednej sekundzie materializuję się przy mnie a ja podskakuję ze strachu. Stoi nade mną, bierze mój podbródek w dłoń i boleśnie ciągnie w górę. Patrzę w jego ciemne oczy, a on mierzy mnie chłodnym wzrokiem. Przez ułamek sekundy widzę w jego oczach nutę współczucia, lecz znika ona tak szybko jak się pojawiła.  - Pytam się czy zrozumiałaś? - szepcze złowrogo. Ja tylko kiwam głową. - Masz być mi posłuszna, a jeśli spróbujesz uciec lub znowu zachowasz się nieodpowiednio - urywa na chwilę - to czeka cię o wiele gorsza kara. - uśmiecha się diabolicznie, puszczając mój podbródek. Ja instynktownie kulę się na kanapie, podciągając kolana pod brodę. 

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz